Zamachowski: mam głęboko w d... to, co o mnie piszą
Dodano:
- Mnie nie bardzo obchodzi, co o mnie piszą i mówią. Mogę dosadniej powiedzieć: mam to w d..., głęboko w d... - mówi w rozmowie z Magdaleną Rigamonti aktor Zbigniew Zamachowski.
Magdalena Rigamonti: Zakochał się pan?
Zbigniew Zamachowski: Zakochałem
Pytam, bo to wiele tłumaczy.
Szczerze powiedziawszy, gdybyśmy w tę stronę potoczyli całą naszą rozmowę, to niekoniecznie. No, ale tak – zakochałem się, kocham i jestem szczęśliwy. I to jest jeden z powodów tego bałaganu wokół nas. […]
Pana koleżanka po fachu Krystyna Janda, choć nie wprost, to napisała o panu, że to pan przekroczył granice przyzwoitości i przez to pana żona „schudła tak, że jej już prawie nie ma, i słaba jest tak, że chwieje się jak trzcina na wietrze, nie ma siły nawet mówić”.
No właśnie. Uważam, że to nie był tekst przeciwko mnie, nie był to tekst interwencyjny, ani nawet taki, który mówi: Zbyszku, nie wypada.
To, co chciała powiedzieć Krystyna Janda?
To raczej był tekst… Albo może lepiej nie będę brnął… Może troska Krystyny wobec mojej byłej żony, która tak reaguje na nieszczęścia? Bo rozstanie, rozwód to są nieszczęścia. […]
Prawie zniknął aktor Zamachowski. Jest Zamachowski, ten od Richardson.
Ja na to wpływu nie mam. Nie wiem, co mógłby zrobić, żeby to się zmieniło. Nie chciałbym, żeby to, co wydarzyło się w moim życiu prywatnym wpłynęło na to, co udało mi się dotąd zrobić w życiu zawodowym, bo to są dwie różne rzeczy. Nie dostaję ról na miarę „Białego” ani „Zawróconego”.
I dlatego prowadzi pan program śniadaniowy?
Przecież pani wie, że tak nie jest. Zagrałem u Pasikowskiego, u Wajdy. Pamiętam jak dostałem Kaczkę za „Białego”, po którym trzy lata nic nie grałem. Powiedziałem wtedy, że aktor nagrodzony nic nie traci ze swoich właściwości. I ja nic nie straciłem.
Cały wywiad ze Zbigniewem Zamachowskim można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost"
Zbigniew Zamachowski: Zakochałem
Pytam, bo to wiele tłumaczy.
Szczerze powiedziawszy, gdybyśmy w tę stronę potoczyli całą naszą rozmowę, to niekoniecznie. No, ale tak – zakochałem się, kocham i jestem szczęśliwy. I to jest jeden z powodów tego bałaganu wokół nas. […]
Pana koleżanka po fachu Krystyna Janda, choć nie wprost, to napisała o panu, że to pan przekroczył granice przyzwoitości i przez to pana żona „schudła tak, że jej już prawie nie ma, i słaba jest tak, że chwieje się jak trzcina na wietrze, nie ma siły nawet mówić”.
No właśnie. Uważam, że to nie był tekst przeciwko mnie, nie był to tekst interwencyjny, ani nawet taki, który mówi: Zbyszku, nie wypada.
To, co chciała powiedzieć Krystyna Janda?
To raczej był tekst… Albo może lepiej nie będę brnął… Może troska Krystyny wobec mojej byłej żony, która tak reaguje na nieszczęścia? Bo rozstanie, rozwód to są nieszczęścia. […]
Prawie zniknął aktor Zamachowski. Jest Zamachowski, ten od Richardson.
Ja na to wpływu nie mam. Nie wiem, co mógłby zrobić, żeby to się zmieniło. Nie chciałbym, żeby to, co wydarzyło się w moim życiu prywatnym wpłynęło na to, co udało mi się dotąd zrobić w życiu zawodowym, bo to są dwie różne rzeczy. Nie dostaję ról na miarę „Białego” ani „Zawróconego”.
I dlatego prowadzi pan program śniadaniowy?
Przecież pani wie, że tak nie jest. Zagrałem u Pasikowskiego, u Wajdy. Pamiętam jak dostałem Kaczkę za „Białego”, po którym trzy lata nic nie grałem. Powiedziałem wtedy, że aktor nagrodzony nic nie traci ze swoich właściwości. I ja nic nie straciłem.
Cały wywiad ze Zbigniewem Zamachowskim można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost"
Najnowszy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .