Gugała: media będą hodować kretynów, jeżeli...
Dodano:
- Winą wszystkich programów informacyjnych jest to, że odpuszczają, nie podejmują tematów trudnych, bo wiadomo, że masowa widownia się nimi nie przejmie, tylko woli pomstować przed telewizorami na matkę, która udusiła córkę – ubolewa w rozmowie z Magdaleną Rigamonti Jarosław Gugała, twarz polsatowskich "Wydarzeń".
Gugała podkreśla, że z "gospodarczego, historycznego i ze społecznego punktu widzenia” analiza "skutków wybudowania i otwarcia mostu we Włocławku jest ważniejsza” niż sprawa Katarzyny W., matki sześciomiesięcznej Madzi z Sosnowca, która jest oskarżona o zamordowanie córki i której temat media w ostatnich kilkunastu miesiącach podejmowały wielokrotnie. Dlaczego więc dziennikarze wolą zajmować się Katarzyną W. niż mostem we Włocławku? – Boją się, że nie da się uniknąć oficjałki i w ogóle kogo to obchodzi, że jakiś most otworzyli – tłumaczy Gugała.
Gugała ostrzega jednocześnie, że "jeżeli założymy, że ci, którzy siedzą przed telewizorem, są kretynami, i w związku z powyższym trzeba traktować ich jak kretynów, serwując im totalny badziew podlany sensacją i okrucieństwem, to takich kretynów będziemy hodować”.
Nie zgadza się przy tym z Grzegorzem Miecugowem, który twierdzi, że głównym problemem polskich mediów jest widz. - To przerzucanie odpowiedzialności. Publicystyka powinna polegać na tym, że dziennikarz analizuje rzeczywistość. Z kolei u nas dziennikarstwo ogranicza się do tego, że szczuje się na siebie dwóch skłóconych polityków albo politykierów, którzy wylewają jad, obrażają się nawzajem i im bardziej się drą, tym lepszy program, większa cytowalność i zainteresowanie opinii publicznej. I to jest niewątpliwie chore zjawisko, które się nasila. A nasila się dlatego, że wytworzył się pewien standard, w którym emocje są ważniejsze niż meritum sprawy. I wychodzi na to, że kiedy nie ma żadnych danych, faktów, na których można się oprzeć, są tylko inwektywy i przekonania – tłumaczy Gugała.
Pełny zapis rozmowy Magdaleny Rigamonti z Jarosławem Gugałą w najnowszym (34/2013) numerze tygodnika "Wprost".
Gugała ostrzega jednocześnie, że "jeżeli założymy, że ci, którzy siedzą przed telewizorem, są kretynami, i w związku z powyższym trzeba traktować ich jak kretynów, serwując im totalny badziew podlany sensacją i okrucieństwem, to takich kretynów będziemy hodować”.
Nie zgadza się przy tym z Grzegorzem Miecugowem, który twierdzi, że głównym problemem polskich mediów jest widz. - To przerzucanie odpowiedzialności. Publicystyka powinna polegać na tym, że dziennikarz analizuje rzeczywistość. Z kolei u nas dziennikarstwo ogranicza się do tego, że szczuje się na siebie dwóch skłóconych polityków albo politykierów, którzy wylewają jad, obrażają się nawzajem i im bardziej się drą, tym lepszy program, większa cytowalność i zainteresowanie opinii publicznej. I to jest niewątpliwie chore zjawisko, które się nasila. A nasila się dlatego, że wytworzył się pewien standard, w którym emocje są ważniejsze niż meritum sprawy. I wychodzi na to, że kiedy nie ma żadnych danych, faktów, na których można się oprzeć, są tylko inwektywy i przekonania – tłumaczy Gugała.
Pełny zapis rozmowy Magdaleny Rigamonti z Jarosławem Gugałą w najnowszym (34/2013) numerze tygodnika "Wprost".
Najnowszy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" także dostępny na Facebooku .