Ziobro: Kaczyński lubi konflikt
Dodano:
- Prawo i Sprawiedliwość przez swoją zaciekłość i chęć szukania konfliktów może pomóc rządowi Tuska. Teraz Kaczyński atakuje Piotra Dudę i "Solidarność". Wcześniej wyrzucił wielu wiceprezesów partii. Kaczyński powyrzucał pociągi ludzi z PiS-u, a wcześniej z Porozumienia Centrum – powiedział w rozmowie z Wprost.pl Zbigniew Ziobro.
Joanna Apelska: Chciał pan się spotkać z Jarosławem Kaczyńskim. Adam Hofman powiedział już, że takiego spotkania absolutnie nie będzie. O czym chciał pan z nim rozmawiać?
Zbigniew Ziobro: Jarosław Kaczyński cały czas publicznie mówi, że wyciąga do nas rękę, że chce współpracy i pojednania. Gdy widzi nas na korytarzach sejmowych, to nawet nie odpowiada na dzień dobry i nie podaje nam ręki. Za słowami powinny iść czyny. Kaczyński nie powinien mówić rzeczy, których nie planuje później wcielać w życie. Postanowiłem więc - tak samo jak on - publicznie zaapelować, by przestał mówić do nas przez media, tylko zdobył się na odwagę i na szczerą rozmowę w cztery oczy. Okazuje się, że Jarosław Kaczyński na tą odwagę nie chce się zdobyć. Żałuję, bo na prawicy można współpracować. Zachęcam pana prezesa do odwagi. Spotkajmy się w cztery oczy i powiedzmy sobie, co sądzimy i znajdźmy drogę do porozumienia dla prawicy, dla Polski i dla Podkarpacia. Jarosław Kaczyński widać nie znajduje w sobie takiej siły, by sprostać temu spotkaniu i szczerej rozmowie. Nie zawsze wszystko jest przyjemne. Trzeba sobie mówić prawdę, bo tylko na prawdzie można budować współpracę.
PiS zarzuca wam, że działacie na szkodę prawicy, a pomagacie PO tym, że prawica wystawiła dwóch kandydatów.
Jest dokładnie odwrotnie. To my zaproponowaliśmy, by wybrać jednego, silnego kandydata i to PiS jest odpowiedzialny za to, co się stało. PiS odrzucił naszą propozycję porozumienia. Teraz powinni pójść po rozum do głowy i poprzeć mocniejszego kandydata.
Jeśli ktoś komuś pomaga, to PiS wspiera PO. Prawo i Sprawiedliwość przez swoją zaciekłość i chęć szukania konfliktów może pomóc rządowi. Teraz Kaczyński atakuje Piotra Dudę i „Solidarność”. Wcześniej wyrzucił wielu wiceprezesów partii. Kaczyński powyrzucał pociągi ludzi z PiS-u, a wcześniej z Porozumienia Centrum. Victor Orban, który jest przedstawiany jako przykład przez Kaczyńskiego, przez 20 lat nie wyrzucił żadnego ze swoich współpracowników, tylko potrafił ich motywować do osiągnięcia wspólnego celu. W PiS-ie jeśli tylko ktoś miał swoje zdanie to był wyrzucany. Kaczyński to człowiek, który lubi konflikt. Teraz jeszcze wywołuje konflikt z „Solidarnością”. Po co on to robi? Czy to służy prawicy, czy rządowi? To mówi wszystko o Jarosławie Kaczyńskim. My szukamy porozumienia. Zapowiedzieliśmy już, że będziemy z Piotrem Dudą 14 września na manifestacji. Szukamy też porozumienia na prawicy.
Zaproponowaliśmy prezesowi Kaczyńskiemu współpracę. Chcieliśmy, by na Podkarpaciu był jeden wspólny kandydat w wyborach uzupełniających do Senatu. Mimo kilku propozycji nasza wyciągnięta do porozumienia ręka została odrzucona. Decyzja prezesa PiS-u na pewno cieszy Donalda Tuska. Namawiam Jarosława Kaczyńskiego, by się zastanowił i wyszedł poza interes partyjny i pomyślał o Polsce, pomyślał o Podkarpaciu i wziął pod uwagę obiektywne kryteria, które mówią, który z kandydatów jest najpoważniejszy, najmocniejszy i najbardziej lubiany.
A jakie to są kryteria?
To łatwo zmierzyć, bo w 2011 roku do Sejmu startował zarówno kandydat PiS Zdzisław Pupa i kandydat Solidarnej Polski Kazimierz Ziobro. Tylko jeden z nich dostał się do Sejmu, bo uzyskał poparcie mieszkańców i zasłużył sobie na odpowiedni szacunek – to jest pan Kazimierz Ziobro. Zdzisław Pupa nie dostał się do Sejmu, choć startował z wyższego miejsca niż pan Ziobro.
Tylko Kazimierz Ziobro został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a trzeba pamiętać, że dawał on takie odznaczenia jedynie ludziom wyjątkowym. Kazimierz Ziobro był jednym z twórców „Solidarności” na Podkarpaciu, był przywódcą strajku, delegatem na historyczny zjazd „Solidarności” w Gdańsku-Oliwie. Te zasługi i ten życiorys też przemawiają za naszym kandydatem.
Adam Hofman zarzucił dziś Solidarnej Polsce, że wystawiliście Kazimierza Ziobrę jedynie ze względu na jego nazwisko i że są to działania oparte na zasadzie Jacka Kurskiego, że „ciemny lud to kupi”.
To pokazuje, że pan Hofman obraża Polaków i robi to z charakterystyczną pogardą. PiS zarzuca Januszowi Palikotowi i PO, że stosuje mowę nienawiści. Hofman mógłby być w zasadzie wnuczkiem Kazimierza Ziobro, a nazywa go przebierańcem – człowieka, który był łamany przez SB i nie dał się złamać, człowieka, który miał odwagę walczyć o Polskę, gdy mogło go to kosztować życie. Rzecznik PiS-u mógłby znaleźć w sobie odrobinę szacunku dla siwych włosów.
Czy to, że ma takie samo nazwisko jak ja go dyskwalifikuje? Czy to odbiera mu te wszystkie zasługi, ze które dostał odznaczenie od Lecha Kaczyńskiego? Jeśli Hofman twierdzi, że Kazimierz Ziobro został naszym kandydatem tylko dzięki nazwisku to kpi sobie z decyzji Lecha Kaczyńskiego, który odznaczył go Złotym Krzyżem Zasługi. Kazimierz Ziobro był w polityce jeszcze przede mną.
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Jarosław Kaczyński kiedyś korzystał na popularności swojego brata. Byłoby niegodziwe tworzyć mu z tego powodu zarzut. Stawianie sprawy w ten sposób jest nieetyczne. Przyjmując optykę pana Hofmana można by powiedzieć, że Jarosław Kaczyński wpisując na listy wyborcze młodego Mariusza Kamińskiego z Lublina oszukiwał wyborców, którzy mogli pomyśleć, że chodzi o Mariusza Kamińskiego znanego w całej Polsce szefa CBA. Czy zbieżność nazwisk powinna wykluczać młodego Mariusza Kamińskiego z polityki?
W 2011 roku na listach PiS-u do Sejmu znalazło się dwóch ludzi o nazwisku Ziobro i dwóch ludzi o nazwisku Kaczyński. Też można by postawić mu zarzut, że chciał oszukać ludzi. Ale żaden z tych Kaczyńskich nie dostał się do Sejmu, bo ludzie mają swój rozum. Uznali, że samo nazwisko Kaczyński nie wystarczy, by dostać się do Sejmu. A dwóch Ziobrów dostało się do Sejmu, bo mieli swoje zasługi i dokonania.
Mówi pan, że chce szukać porozumienia z PiS-em, a Adam Hofman mówił dziś, że Solidarna Polska jest szkodliwa. Czy mimo to chciałby pan współpracować z PiS-em?
Nie można się obrażać. Są ludzie ciężkiego charakteru, czy ludzie, którzy lubią obrażać innych. Mimo takich zaczepek i pogardy ja zawsze wyciągam rękę do PiS-u, bo chodzi o Polskę, a nie o Zbigniewa Ziobro, czy nasze sprawy. Chodzi o to, żeby wybrać rozwiązanie, które będzie najlepsze dla Polski – a w tym przypadku najlepsze będzie miażdżące zwycięstwo nad Platformą na Podkarpaciu. Takie zwycięstwo będzie możliwe, gdy będzie najlepszy, najmocniejszy kandydat, a tym kandydatem jest Kazimierz Ziobro.
Rozmawiałem prywatnie z wieloma posłami PiS-u i wszyscy się zgadzają, że Kazimierz Ziobro jest mocniejszym i lepszym kandydatem niż Zdzisław Pupa.
Dlaczego w takim razie posłowie PiS-u nie powiedzą tego Jarosławowi Kaczyńskiemu?
Ja kiedyś powiedziałem, że mam inne zdanie niż Jarosław Kaczyński i już jestem poza PiS-em. A byłem wiceszefem partii i najbardziej znanym obok Kaczyńskiego politykiem tej partii. Oni odrobili tę lekcję i pamiętają, co robi pan prezes Kaczyński z osobami, które mają inne zdanie niż on.
Zbigniew Ziobro: Jarosław Kaczyński cały czas publicznie mówi, że wyciąga do nas rękę, że chce współpracy i pojednania. Gdy widzi nas na korytarzach sejmowych, to nawet nie odpowiada na dzień dobry i nie podaje nam ręki. Za słowami powinny iść czyny. Kaczyński nie powinien mówić rzeczy, których nie planuje później wcielać w życie. Postanowiłem więc - tak samo jak on - publicznie zaapelować, by przestał mówić do nas przez media, tylko zdobył się na odwagę i na szczerą rozmowę w cztery oczy. Okazuje się, że Jarosław Kaczyński na tą odwagę nie chce się zdobyć. Żałuję, bo na prawicy można współpracować. Zachęcam pana prezesa do odwagi. Spotkajmy się w cztery oczy i powiedzmy sobie, co sądzimy i znajdźmy drogę do porozumienia dla prawicy, dla Polski i dla Podkarpacia. Jarosław Kaczyński widać nie znajduje w sobie takiej siły, by sprostać temu spotkaniu i szczerej rozmowie. Nie zawsze wszystko jest przyjemne. Trzeba sobie mówić prawdę, bo tylko na prawdzie można budować współpracę.
PiS zarzuca wam, że działacie na szkodę prawicy, a pomagacie PO tym, że prawica wystawiła dwóch kandydatów.
Jest dokładnie odwrotnie. To my zaproponowaliśmy, by wybrać jednego, silnego kandydata i to PiS jest odpowiedzialny za to, co się stało. PiS odrzucił naszą propozycję porozumienia. Teraz powinni pójść po rozum do głowy i poprzeć mocniejszego kandydata.
Jeśli ktoś komuś pomaga, to PiS wspiera PO. Prawo i Sprawiedliwość przez swoją zaciekłość i chęć szukania konfliktów może pomóc rządowi. Teraz Kaczyński atakuje Piotra Dudę i „Solidarność”. Wcześniej wyrzucił wielu wiceprezesów partii. Kaczyński powyrzucał pociągi ludzi z PiS-u, a wcześniej z Porozumienia Centrum. Victor Orban, który jest przedstawiany jako przykład przez Kaczyńskiego, przez 20 lat nie wyrzucił żadnego ze swoich współpracowników, tylko potrafił ich motywować do osiągnięcia wspólnego celu. W PiS-ie jeśli tylko ktoś miał swoje zdanie to był wyrzucany. Kaczyński to człowiek, który lubi konflikt. Teraz jeszcze wywołuje konflikt z „Solidarnością”. Po co on to robi? Czy to służy prawicy, czy rządowi? To mówi wszystko o Jarosławie Kaczyńskim. My szukamy porozumienia. Zapowiedzieliśmy już, że będziemy z Piotrem Dudą 14 września na manifestacji. Szukamy też porozumienia na prawicy.
Zaproponowaliśmy prezesowi Kaczyńskiemu współpracę. Chcieliśmy, by na Podkarpaciu był jeden wspólny kandydat w wyborach uzupełniających do Senatu. Mimo kilku propozycji nasza wyciągnięta do porozumienia ręka została odrzucona. Decyzja prezesa PiS-u na pewno cieszy Donalda Tuska. Namawiam Jarosława Kaczyńskiego, by się zastanowił i wyszedł poza interes partyjny i pomyślał o Polsce, pomyślał o Podkarpaciu i wziął pod uwagę obiektywne kryteria, które mówią, który z kandydatów jest najpoważniejszy, najmocniejszy i najbardziej lubiany.
A jakie to są kryteria?
To łatwo zmierzyć, bo w 2011 roku do Sejmu startował zarówno kandydat PiS Zdzisław Pupa i kandydat Solidarnej Polski Kazimierz Ziobro. Tylko jeden z nich dostał się do Sejmu, bo uzyskał poparcie mieszkańców i zasłużył sobie na odpowiedni szacunek – to jest pan Kazimierz Ziobro. Zdzisław Pupa nie dostał się do Sejmu, choć startował z wyższego miejsca niż pan Ziobro.
Tylko Kazimierz Ziobro został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a trzeba pamiętać, że dawał on takie odznaczenia jedynie ludziom wyjątkowym. Kazimierz Ziobro był jednym z twórców „Solidarności” na Podkarpaciu, był przywódcą strajku, delegatem na historyczny zjazd „Solidarności” w Gdańsku-Oliwie. Te zasługi i ten życiorys też przemawiają za naszym kandydatem.
Adam Hofman zarzucił dziś Solidarnej Polsce, że wystawiliście Kazimierza Ziobrę jedynie ze względu na jego nazwisko i że są to działania oparte na zasadzie Jacka Kurskiego, że „ciemny lud to kupi”.
To pokazuje, że pan Hofman obraża Polaków i robi to z charakterystyczną pogardą. PiS zarzuca Januszowi Palikotowi i PO, że stosuje mowę nienawiści. Hofman mógłby być w zasadzie wnuczkiem Kazimierza Ziobro, a nazywa go przebierańcem – człowieka, który był łamany przez SB i nie dał się złamać, człowieka, który miał odwagę walczyć o Polskę, gdy mogło go to kosztować życie. Rzecznik PiS-u mógłby znaleźć w sobie odrobinę szacunku dla siwych włosów.
Czy to, że ma takie samo nazwisko jak ja go dyskwalifikuje? Czy to odbiera mu te wszystkie zasługi, ze które dostał odznaczenie od Lecha Kaczyńskiego? Jeśli Hofman twierdzi, że Kazimierz Ziobro został naszym kandydatem tylko dzięki nazwisku to kpi sobie z decyzji Lecha Kaczyńskiego, który odznaczył go Złotym Krzyżem Zasługi. Kazimierz Ziobro był w polityce jeszcze przede mną.
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Jarosław Kaczyński kiedyś korzystał na popularności swojego brata. Byłoby niegodziwe tworzyć mu z tego powodu zarzut. Stawianie sprawy w ten sposób jest nieetyczne. Przyjmując optykę pana Hofmana można by powiedzieć, że Jarosław Kaczyński wpisując na listy wyborcze młodego Mariusza Kamińskiego z Lublina oszukiwał wyborców, którzy mogli pomyśleć, że chodzi o Mariusza Kamińskiego znanego w całej Polsce szefa CBA. Czy zbieżność nazwisk powinna wykluczać młodego Mariusza Kamińskiego z polityki?
W 2011 roku na listach PiS-u do Sejmu znalazło się dwóch ludzi o nazwisku Ziobro i dwóch ludzi o nazwisku Kaczyński. Też można by postawić mu zarzut, że chciał oszukać ludzi. Ale żaden z tych Kaczyńskich nie dostał się do Sejmu, bo ludzie mają swój rozum. Uznali, że samo nazwisko Kaczyński nie wystarczy, by dostać się do Sejmu. A dwóch Ziobrów dostało się do Sejmu, bo mieli swoje zasługi i dokonania.
Mówi pan, że chce szukać porozumienia z PiS-em, a Adam Hofman mówił dziś, że Solidarna Polska jest szkodliwa. Czy mimo to chciałby pan współpracować z PiS-em?
Nie można się obrażać. Są ludzie ciężkiego charakteru, czy ludzie, którzy lubią obrażać innych. Mimo takich zaczepek i pogardy ja zawsze wyciągam rękę do PiS-u, bo chodzi o Polskę, a nie o Zbigniewa Ziobro, czy nasze sprawy. Chodzi o to, żeby wybrać rozwiązanie, które będzie najlepsze dla Polski – a w tym przypadku najlepsze będzie miażdżące zwycięstwo nad Platformą na Podkarpaciu. Takie zwycięstwo będzie możliwe, gdy będzie najlepszy, najmocniejszy kandydat, a tym kandydatem jest Kazimierz Ziobro.
Rozmawiałem prywatnie z wieloma posłami PiS-u i wszyscy się zgadzają, że Kazimierz Ziobro jest mocniejszym i lepszym kandydatem niż Zdzisław Pupa.
Dlaczego w takim razie posłowie PiS-u nie powiedzą tego Jarosławowi Kaczyńskiemu?
Ja kiedyś powiedziałem, że mam inne zdanie niż Jarosław Kaczyński i już jestem poza PiS-em. A byłem wiceszefem partii i najbardziej znanym obok Kaczyńskiego politykiem tej partii. Oni odrobili tę lekcję i pamiętają, co robi pan prezes Kaczyński z osobami, które mają inne zdanie niż on.