Czorsztyn nie wierzy w pedofilię arcybiskupa
Ręce oddamy za niego
Wesołowski ma mały domeczek na zboczu góry, z zatykającym dech w piersiach widokiem na Zalew Czorsztyński, zamek w Niedzicy na drugim brzegu, zaporę i szczyty Tatr. Obok mieszkają jego siostra Maria i brat Stanisław. Kilkadziesiąt metrów od kościoła. Zielony dach widać z plebanii, a pomiędzy jeszcze dom bratowej kardynała Andrzeja Marii Deskura, wysokiego urzędnika Kurii Rzymskiej, przyjaciela Jana Pawła II. Rodziny Deskurów i Wesołowskich żyły w przyjaźni.
– Jesteśmy szalenie zbulwersowani, to było jak grom z jasnego nieba, nikt w tę historię nie wierzy, ani ludzie w Czorsztynie, ani znajomi, nie mówiąc o najbliższych. To potworne zło, które ktoś chce wyrządzić arcybiskupowi – mówi Helena Deskur, która zna arcybiskupa od małego, tak jak jego rodziców i dziadków. – On jest dobry, prosty, normalny. W Czorsztynie odwiedzał ludzi, to przecież ich kolega, chodzili razem do szkoły. Dzieci się do niego garnęły, ale nigdy nie było niczego, ani cienia, po czym by można było go posądzić o jakąkolwiek inklinację! – dodaje.
Więcej w najnowszym numerze Tygodnika "Wprost".
Najnowszy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .