Macierewicz: widziałem strach w oczach Moniki Olejnik
Dodano:
Szef parlamentarnego zespołu badającego okoliczności katastrofy smoleńskiej, Antoni Macierewicz, przekonywał na antenie TVP1, że opublikowane przez prokuraturę wojskową stenogramy zeznań ekspertów jego zespołu w prokuraturze "dowiodły, że prof. Wiesław Binienda jest wybitnym fachowcem, że pan prof. Jacek Rońda jest jednym z najwybitniejszych polskich balistyków, a pan prof. Jan Obrębski "naprawdę zna się na analizie rozbicia tych fragmentów, które analizował".
Słowa Macierewicza to reakcja na publikację "Gazety Wyborczej" z 17 września. Dziennik, powołując się na informacje z prokuratury, napisał, że śledczy przesłuchali prof. Wiesława Biniendę, prof. Jana Obrębskiego i Jacka Rońdę. Prokuratura chciała zweryfikować czy eksperci zespołu Macierewicza dysponują wiarygodnymi dowodami na potwierdzenie hipotezy o wybuchu do jakiego miało dojść na pokładzie Tu-154M, a także dowodami na to, że skrzydło Tu-154M nie mogło złamać się po uderzeniu w brzozę (co, według raportu rządowej komisji Jerzego Millera badającej okoliczności katastrofy w Smoleńsku, było bezpośrednią przyczyną tragedii).
Eksperci bez dowodów
Kpt. Marcin Maksjan rzecznik prokuratury relacjonował, że żaden ze świadków wiarygodnych dowodów na potwierdzenie hipotez forsowanych przez zespół Antoniego Macierewicza nie przedstawił. - Jeden z przesłuchanych świadków wskazał, że podstawą wniosków na temat katastrofy był "eksperyment myślowy" oparty na wiedzy pochodzącej z fotografii z miejsca katastrofy. Inny świadek formułował wnioski w oparciu o 40-minutowy kontakt z niewielkim elementem metalowym, który jakoby pochodził z miejsca zdarzenia. Jako podstawę do formułowania wniosków wskazywano np. doświadczenie związane z lataniem samolotami w charakterze pasażera - mówił rzecznik wojskowej prokuratury. Po kilku godzinach od publikacji materiału przez "Gazetę Wyborczą" prokuratura wojskowa ujawniła na swojej stronie protokoły z przesłuchań ekspertów zespołu Macierewicza.
Macierewicz: boją się debaty
Macierewicz w TVP1 podkreślał, że lektura stenogramów dowodzi fachowości ekspertów jego zespołu. Stwierdził też, że "widział strach na twarzy Moniki Olejnik", która w "Kropce nad i" z 17 września rozmawiała o publikacji "Gazety Wyborczej" m.in. z Maciejem Komorowskim, synem tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej ministra Stanisława Komorowskiego. Olejnik - zdaniem Macierewicza - boi się "otwartej debaty z ekspertami jego komisji". - Cała ta kampania pałkarska, z którą mieliśmy do czynienia, jest nastawiona na to, żeby nie dopuścić do otwartej, naukowej debaty twarzą w twarz między ekspertami zespołu parlamentarnego i rządowymi - ocenił poseł PiS.
TVP, "Gazeta Wyborcza", arb
Eksperci bez dowodów
Kpt. Marcin Maksjan rzecznik prokuratury relacjonował, że żaden ze świadków wiarygodnych dowodów na potwierdzenie hipotez forsowanych przez zespół Antoniego Macierewicza nie przedstawił. - Jeden z przesłuchanych świadków wskazał, że podstawą wniosków na temat katastrofy był "eksperyment myślowy" oparty na wiedzy pochodzącej z fotografii z miejsca katastrofy. Inny świadek formułował wnioski w oparciu o 40-minutowy kontakt z niewielkim elementem metalowym, który jakoby pochodził z miejsca zdarzenia. Jako podstawę do formułowania wniosków wskazywano np. doświadczenie związane z lataniem samolotami w charakterze pasażera - mówił rzecznik wojskowej prokuratury. Po kilku godzinach od publikacji materiału przez "Gazetę Wyborczą" prokuratura wojskowa ujawniła na swojej stronie protokoły z przesłuchań ekspertów zespołu Macierewicza.
Macierewicz: boją się debaty
Macierewicz w TVP1 podkreślał, że lektura stenogramów dowodzi fachowości ekspertów jego zespołu. Stwierdził też, że "widział strach na twarzy Moniki Olejnik", która w "Kropce nad i" z 17 września rozmawiała o publikacji "Gazety Wyborczej" m.in. z Maciejem Komorowskim, synem tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej ministra Stanisława Komorowskiego. Olejnik - zdaniem Macierewicza - boi się "otwartej debaty z ekspertami jego komisji". - Cała ta kampania pałkarska, z którą mieliśmy do czynienia, jest nastawiona na to, żeby nie dopuścić do otwartej, naukowej debaty twarzą w twarz między ekspertami zespołu parlamentarnego i rządowymi - ocenił poseł PiS.
TVP, "Gazeta Wyborcza", arb