Tajemnice ustawy o rtv (aktl.)
"Przypomnę kilka dziwnych rzeczy. Rząd konsekwentnie stwierdza, że jest w sprawie ustawy kompromis z nadawcami prywatnymi. Nadawcy prywatni konsekwentnie stwierdzają, że nie ma w tej sprawie kompromisu z rządem". Nie jest możliwe, by oba te zdania były jednocześnie prawdziwe - jedno musi być nieprawdziwe - mówił Braun.
Kolejna dziwna rzecz to to, że "w projekcie przygotowanym przez resort kultury i rozpatrywanym przez rząd jest słowo +czasopisma+, a w druku sejmowym słowa +czasopisma+ nie ma". "Potem po kilku dniach pojawia się sprostowanie, że to słowo ma jednak być" - wyjaśniał.
Według Brauna, są też dwie wersje sejmowego druku nr 341 i w każdej jest co innego. "Ale druk sejmowy nr 341 kryje więcej tajemnic; zamieszczono w nim projekty rozporządzeń KRRiT, których członkowie KRRiT nigdy wcześniej nie widzieli na oczy" - mówił.
"Czyżby rząd chciał pomóc Krajowej Radzie, zastąpić ją zanim jeszcze zostanie zlikwidowana i przygotować w jej imieniu projekty?" - pytał szef KRRiT. Dodał, że treść tych projektów zdumiewająco przypomina to, co było już przygotowane w departamencie prawnym KRRiT, ale jeszcze do członków Krajowej Rady nie trafiło.
"Kiedy druk sejmowy został opublikowany, trafił do rąk członków KRRiT, ta sprawa została postawiona na posiedzeniu, pani dyrektor Sokołowska kierująca departamentem prawnym złożyła na posiedzeniu Rady formalne oświadczenie, że projektów nie przekazywała" - wyjaśniał Braun.
Inna tajemnica jest związana z przepisami antykoncentracyjnymi. Braun przypominał ich dziwne koleje losu, a więc w projekcie przygotowanym na posiedzenie KRRiT przez Włodzimierza Czarzastego dotyczą one również prasy, jednak po modyfikacji samego autora (Czarzastego) głosowany i przyjęty ostatecznie przez Radę projekt nie obejmował już prasy drukowanej. Potem w "projekcie rządowym prasa drukowana się pojawia, a w autopoprawce sprawa jest uregulowana już zupełnie inaczej".
Kolejna sprawa to rozdział o multipleksach cyfrowych. W tej kwestii była nie tylko autopoprawka rządu, ale też obszerna poprawka do tej autopoprawki, którą na posiedzeniu podkomisji sejmowej redagował przedstawiciel ministerstwa infrastruktury.
"W efekcie nastąpiła taka rewolucja rozdziału, że Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty uzyskał bardzo rozległe kompetencje łącznie z prawem pozbawiania nadawcy zezwolenia na nadawanie, ze względu na ochronę interesów kultury narodowej i dobrych obyczajów. Nie pomyliłem się. W telewizji cyfrowej ochroną interesów kultury narodowej i dobrych obyczajów miała się już nie zajmować KRRiT, tylko Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty" - podkreślil Braun. - Dopiero eksperci powołani przez marszałka Sejmu Marka Borowskiego zakwestionowali ten pomysł, wskazali liczne błędy, z których zasadniczy to niekonstytucyjność.
Również reprezentowanie przez kilka miesięcy rządu przy tej ustawie nie miało podstaw prawnych. Jak się okazało rząd nie mógł być reprezentowany w tej sprawie przez szefa gabinetu politycznego premiera Aleksandrę Jakubowską, która pilotowała prace nad projektem gdy była jeszcze wiceministrem kultury. Gdy zaczęła kierować gabinetem Prezesa Rady Ministrów przez pewien czas nadal reprezentowała rząd w kwestii nowelizacji. Wycofała się z tego mówiąc, że ekspertyzy prawne wykazały, iż powinien to robić resort kultury.
Pytany o niezależność dziennikarzy TVP w związku z listem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w TVP do rzecznika praw obywatelskich, Braun przyznał, że KRRiT stwierdziła na postawie wieloletnie analizy zachwianie po ostatnich wyborach proporcji w informowaniu przez publiczną telewizję o stanowiskach różnych sił politycznych. Może to pośrednio świadczyć o braku jej niezależności.
KRRiT jednogłośnie podjęła w lipcu ubiegłego roku uchwałę wskazującą na to zjawisko i przekazała uchwałę prezesowi TVP.
Ponownej analizy dokonano na początku br. (m.in. po uwagach Rady Europy) na podstawie której Braun - jak mówił - uznał, że "oczekiwana przez KRRiT korzystna zmiana nie nastąpiła". Zwrócił się wobec tego do prezesa TVP "prosząc o wyjaśnienia i zareagowanie w działaniu a nie tylko w słowach na wystąpienie KRRIT".
W tym kontekście odejście Katarzyny Kolendy-Zalewskiej z TVP uważa on "za znak zjawisk niepokojących".
Szef KRRiT uważa, że Rada podjęła błędną decyzję nie przedłużając koncesji radiu Blue FM. Sam podczas głosowania w tej sprawie złożył wotum separatum, a przeciwni przedłużaniu koncesji byli Włodzimierz Czarzasty, Adam Halber, Danuta Waniek, Lech Jaworski i Jan Sęk.
Zostało też w tej sprawie złożone doniesienie w prokuraturze, ponieważ - jak mówił - Zbigniew Ziobro (PiS), przedstawiciele niektórych prywatnych koncesji radiowych oskarżają Czarzastego o wywieranie presji na ich ruchy własnościowe.
"Przedstawiciela radia Blue FM w Krakowie wskazują w sposób jednoznaczny, że doszło do owej presji, która ma cechy przestępstwa i odebrania w konsekwencji radiu Blue FM częstotliwości, które posiadało", mówił Ziobro.
Na posiedzeniu KRRiT Czarzasty tym zarzutom kategorycznie zaprzeczył, mówił Braun. Bardzo trudno mu jednak powiedzieć, kto forsował decyzję w tym przypadku. Nie może ani potwierdzić, ani zaprzeczyć temu, że dochodziło do przestępczej presji wywieranej przez Czarzastego na właścicieli prywatnych rozgłośni (mówił o tym w swoich zeznaniach również Adam Michnik).
Zarzuty pod adresem Włodzimierza Czarzastego formułowała także Agora. W lipcu 2002 r. Agora i zależna od niej spółka Lokalne Rozgłośnie Radiowe skierowały do Brauna wniosek o wyłączenie Włodzimierza Czarzastego z obrad Rady, gdy rozpatrywane są sprawy dotyczące tych firm.
"Taki wniosek wpłynął. Argumentowany był brakiem bezstronności, co wiąże się z faktem, że pan Włodzimierz Czarzasty pozostaje w sporze sądowym ze spółką Agora w związku z publikacjami na łamach +Gazety Wyborczej+ dotyczącymi jego osoby" - powiedział Braun.
Dodał, że rozpatrzył ten wniosek i uznał, że uprawnienia przewodniczącego nie pozwalają mu wyłączać kogokolwiek z członków Rady.
Przyznał jednak, że KRRiT częściej niż w przypadku innych prywatnych nadawców odrzucała wnioski Agory. Już w 2002 r. Braun oceniał, że tzw. zapisy antykoncentracyjne ustawy - autorstwa Czarzastego - wymierzone były konkretnie w Agorę i dotyczyły Polsatu. "Powiedziałem wówczas, że jest niedopuszczalne, by ustawodawca wkraczał w toczące się negocjacje handlowe" - powiedział.
Uważam, że z punktu widzenia interesów polskiego rynku mediów lepiej żeby - mówiąc w wielkim skrócie - Polsat był kupiony przez Agorę, niż przez Berlusconiego. Ta nowelizacja pozwala, by Polsat kupił Berlusconi, a nie pozwala by Polsat został kupiony prze Agorę. To mi się wydaje sprzeczne z polskim interesem" - powiedział Braun.
Ziobro spytał, jaki pogląd wyrażał w tych dyskusjach Czarzasty. "Jeśli sobie przypominam, to raczej był przeciwnikiem takiego rozwiązania. Zresztą, skoro proponował przepis, który właściciela gazety ogólnopolskiej eliminował z możliwości kupienia ogólnopolskiej stacji, no to znaczy, że taką miał opinię. Nie trzeba się domyślać" - powiedział Braun.
Zbigniew Ziobro odnosząc się do zniknięcia z projektu noweli zapisów dotyczących "dwóch programów telewizji" pytał Brauna, który z pracowników Rady przygotowywał i dostarczał na posiedzenie Rady materiały dotyczące nowelizacji ustawy o rtv. "Czynił to departament prawny, a dyrektorem tego departamentu jest Nina Sokołowska" - odpowiedział przewodniczący KRRiT. Sokołowską do pracy w KRRiT rekomendował Włodzimierz Czarzasty, natomiast decyzja o jej zatrudnieniu została podjęta w trybie uchwały członków KRRiT.
Braun przyznał, że Czarzasty mógł oddziaływać na decyzje pozostałych członków Krajowej Rady.
To właśnie z Włodzimierzem Czarzastym, a nie szefem KRRiT lub całą Radą konsultowała się w sprawie autopoprawki do projektu nowelizacji ustawy o rtv Aleksandra Jakubowska jako wiceminister kultury - zeznał Juliusz Braun.
"To była decyzja rządu, projekt był rządowy i rząd reprezentowany przez panią minister Jakubowską korzystał z wiedzy tych osób, których chciał. (...) Niewątpliwie na kształt tego dokumentu większy wpływ miał pan Czarzasty, bo z panią minister Jakubowską wielokrotnie rozmawiał, niż ja, bo nie rozmawiałem".
Indagowany przez posłankę Błochowiak z SLD, szef KRRiT stwierdził, że ubolewa nad tym, że minister Jakubowska nie zasięgała opinii KRRiT. "Ale rozumiem, że pani minister nie uważała za potrzebne zasięgać opinii Krajowej Rady natomiast uważała za słuszne zasięgnięcie opinii pana Czarzastego".
W pracach nad ustawą brali udział Włodzimierz Czarzasty, Aleksandra Jakubowska i Lech Nikolski. Te osoby najczęściej wymieniał Czarzasty w nieformalnych rozmowach z Juliuszem Braunem.
"Do projektu w toku uzgodnień międzyresortowych zgłoszono dziesiątki stron uwag, propozycji, wątpliwości. Ostateczną decyzję o kształcie - co zostało w uzgodnieniach międzyresortowych uwzględnione, co nie uwzględnione, podejmowała z formalnego punktu widzenia pani minister Jakubowska. Wiadomo mi, że z panią minister Jakubowską współpracował blisko w tej sprawie pan Włodzimierz Czarzasty, a także minister Nikolski" - wyjaśniał Braun.
"Pamiętam, że kiedyś mi powiedział: no ten zapis, Nikolski uważa, że tu to trzeba zrobić inaczej na przykład albo, że: rozmawiałem z panią minister Jakubowską i jej zdaniem to powinno być inaczej. Tak to wyglądało - to były luźne spotkania" - opowiadał szef KRRiT.
Sprecyzował, że mówiąc o "zespole" Jakubowskiej, Czarzastego i Nikolskiego nie miał na myśli formalnie powołanego zespołu, tylko trzy osoby współpracujące ze sobą nad nowelą o rtv.
em, pap