Sprawdź, jakie polskie innowacje podbijają świat

Dodano:
prof. Janusz Filipiak/ fot. Wprost
Polska przestała być tylko krajem wódki i kiełbasy. O nasze technologie biją się Nike, Deutsche Bahn i Coca-Cola. Poznajcie Polaków, którzy zadziwiają świat.
- My mamy jakiś problem mentalnościowy. Kilkadziesiąt lat myślenia o tym, że „oni” na Zachodzie, są lepsi, a „my” gorsi, przyniosło skutek.  Tymczasem jest odwrotnie. Niemiec chce zarobić 4 tys. euro i wyjść z pracy o godz. 17. To, co mamy my, a czego nie ma w innych krajach zachodniej Europy to sporo młodych ludzi, którym jeszcze się chce – mówi na wstępie prof. Janusz Filipiak – twórca informatycznej spółki Comarch z Krakowa, która tylko w zeszłym roku osiągnął ok. 884 mln zł przychodów. Koncern jest jednym z nominowanych do nagrody Innowatory 2013 – rankingu najbardziej innowacyjnych firm. Filipiak już kilka lat temu wsadził nogę w drzwi uchylone przez zachodnie koncerny technologiczne. Z jego nowoczesnych rozwiązań informatycznych korzysta BMW, Coca-Cola czy T-Mobile. - Nie zarobiłbym w firmie nawet pół euro, gdyby nasze produkty nie były innowacyjne, przełomowe i bezkonkurencyjne. Dlatego nigdy się nie zastanawiałem, czy rzeczywiście warto było wydać w ubiegłym roku ponad 100 mln zł na badania i rozwój – dodaje prof. Filipiak. 
Takich wątpliwości nie ma również Michał Wolniak z krakowskiej firmy Grow App. Stworzona przez niego mobilna aplikacja na smartfony przez wiele tygodni nie schodziła z pierwszych miejsc w rankingach najpopularniejszych aplikacji w USA. Dream Beam to, jak piszą twórcy, aplikacja wywołująca sny. Jak to możliwe? Narzędzie działa dwufazowo. Przed snem odtwarzamy w telefonie jedną z dwóch nastrojowych animacji. Do wyboru podróż transatlantykiem albo przeprawa przez las tropikalny. - Na ekranie zobaczysz przelatujące mewy albo skaczące małpy, słyszysz ryk kominów titanica, albo trąbienie słonia – opowiada Wolniak. Po kilkuminutowej impresji telefon należy położyć pod poduszkę i przygotować się do snu. – Wystarczy, że nasze ciało zaczyna się ruszać, wtedy telefon odtwarza różne efekty dźwiękowe. Słyszysz ryczące zwierzęta i śpiew dzikuski, a twój mózg wyświetla ci obraz nagiej piękności, którą gonisz po lesie – mówi Wolniak. Takie nocne doznania mają wywoływać u nas konkretne projekcje marzeń sennych. Niczym nowoczesny Kaszpirowski telefon zagląda do podświadomości i aranżuje to, co ma nam się przyśnić. Wolniak ma w przygotowaniu już kolejną wersję aplikacji z nowymi pomysłami na marzenia senne, która niebawem trafi do sprzedaży. – Chcemy otworzyć cały sklep ze snami, skąd będzie można pobrać setki różnych pomysłów na nocne projekcje, stworzone przez samych użytkowników aplikacji – zapowiada Wolniak.   
Na swój sukces za oceanem zaczął właśnie pracować Arek Skuza, właściciel poznańskiej firmy iTraff. 2 lata temu razem z kilkoma kolegami z poznańskiej politechniki opracował inteligentną technologię rozpoznawania obrazu. Jak działa? Przypominacie sobie taki wieczór, kiedy siedząc w restauracji właśnie kończyliście butelkę dobrego wina, a na drugi dzień nie mogliście go już dostać w żadnym sklepie. W takich sytuacjach zawsze czekał was godzinny ping-pong między regałami supermarketu w poszukiwaniu tamtej butelki. Skuza z poznańskiej firmy iTraff zapowiada, że pchanie blaszanego wózka między alejkami supermarketu to już przeszłość. – Namierzamy produkt aparatem telefonu, robimy mu zdjęcie, technologia sama rozpoznaje towar i daje nam możliwość zakupu. Wystarczy kilka kliknięć smartfonem, a butelka wina za pośrednictwem sklepu internetowego jeszcze dzisiaj może trafić pod nasze drzwi – tłumaczy działanie technologii recognize.im. Jego zdaniem właśnie tak będą wyglądać zakupy przyszłości, nazywane fotozakupami. Z rozwiązania korzysta już 2 tys. firm, które chcą sprzedawać swoje produkty właśnie w ten sposób. W kolejce po polską technologię ustawili się tacy giganci jak Wallmart i Nike. 
Furorę na Zachodzie robią pojazdy Krzysztofa i Solange Olszewskich z podpoznańskiej fabryki pojazdów komunikacji miejskiej Solaris. W ostatnich miesiącach wprowadzili do sprzedaży pierwsze autobusy elektryczne, które ładują swoje baterie bezdotykowo. Jak to możliwe? – Pod asfaltem na przystankach autobusowych zamontowaliśmy specjalne pętle indukcyjne ze źródłem prądu. Kiedy autobus wjeżdża do zatoczki, zatrzymuje się centralnie pod zatopioną w jezdni instalacją i ładuje akumulatory umieszczone w podwoziu – tłumaczy sposób ładowania indukcyjnego Mateusz Figaszewski z Solarisa. Autobusy można również ładować tradycyjną metodą, wkładając wtyczkę od autobusowego akumulatora do kontaktu albo poprzez stosowany w tramwajach pantograf. Pierwsze elektryczne autobusy spod Poznania jeżdżą już w austriackim Klagenfurcie. Kolejne mają na dniach trafić do Brunszwiku i Dusseldorfu. Olszewscy spodziewają się, że elektryczne pojazdy odniosą podobny sukces do tych hybrydowych. W 2011 r. jako pierwsza firma w Europie Solaris wprowadził do sprzedaży autobusy z napędem hybrydowym. Dzisiaj po ulicach największych europejskich miast jeździ 300 tego typu pojazdów. 
Własną hybrydę opracowali kilka miesięcy temu inżynierowie z bydgoskiej Pesy (firma nominowana do Innowatorów 2013). System Marathon zastosowany w lokomotywie Gama pozwala na prowadzenie pociągu zarówno po liniach zelektryfikowanych jak i tych bez dostępu do prądu. Pesa nie skąpi na innowacjach. - Mamy największy w naszej branży, liczący blisko 150 inżynierów-kontruktorów dział badań i rozwoju – mówi prezes spółki. Polską myśl techniczną rok temu docenili Niemcy, którzy podpisali z Pesą rekordowy kontrakt na dostawę 470 nowoczesnych pociągów za 5 mld zł. - Mnie zawsze dużą satysfakcję sprawia możliwość odpowiadania na pytania zwykłych mieszkańców miast, którzy nie kryją zaskoczenia, że Polacy są w stanie wyprodukować taki tramwaj albo pociąg: To polskie? To naprawdę polski pojazd? Nie niemiecki? Nie włoski? – opowiada prezes spółki Tomasz Zaboklicki. Od lat walczy ze stereotypami, że polskie produkty są mało innowacyjne i gorsze od tych zachodnich.

Sprostowanie W artykule ,,Wizjonerzy znad Wisły” w 41 numerze tygodnika ,,Wprost” pojawiła się informacja, że przychody firmy Comarch za 2012 r. wyniosły 391 mln zł. Nie jest to prawdziwa  informacja. Rzeczywiste przychody spółki w zeszłym roku wyniosły 883,9 mln zł, a przychody rzędu 391 mln zł Comarch osiągnął tylko w pierwszym półroczu 2012 r. 
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...