Tarcza wolności, pełny zapis (3)

Dodano:
Janusz Onyszkiewicz, były minister obrony, ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych:

Nie jestem przekonany, że do tego musiało dojść. Spójrzmy na to, co się działo w 1990: widać wyraźnie, że Saddam Husajn atakując Kuwejt, liczył na to, że, tak jak dawniej, nieporozumienie pomiędzy głównymi państwami świata sparaliżuje Radę Bezpieczeństwa i to może mu ujść na sucho. Otóż w 1990 roku, a w 1991 szczególnie, się przeliczył - bo na fali entuzjazmu i gotowości do współpracy Rada Bezpieczeństwa zajęła jednolite stanowisko, tym łatwiej, że była to jawna agresja i wobec tego decyzja mogła być prędko i jednoznacznie podjęta. Tym razem ponowił próbę, ponawiał ją cały czas - przecież Rada Bezpieczeństwa wielokrotnie podejmowała wielorakie rezolucje grożąc poważnymi konsekwencjami, a z tych konsekwencji nic nie wychodziło.

Doszło do tego, że Saddam po prostu wyrzucił wszystkich inspektorów ONZ w roku 1999, co spotkało się z nieskuteczną odpowiedzią amerykańsko - brytyjską, gdyż inspektorzy już na dobre do Iraku nie wrócili. Hussajn ponownie liczył na podziały i w tym sensie się nie przeliczył. Gdyby Saddam miał świadomość, że jest przeciwstawiony jednolitemu frontowi wszystkich poważnych krajów... I to nie w postaci kolejnych deklaracji zawierających jedynie kolejne poważne ostrzeżenia, ale jasnym wymaganiom z jasnym terminem i przekazem, że jeżeli w tym terminie Saddam się sam nie rozbroi, to zostanie rozbrojony siłą... Otóż tej determinacji zabrakło i to umożliwiło grę na zwłokę.

Witold Waszczykowski, były ambasador Polski w Iranie, publicysta:

Mogliśmy się spodziewać konfliktu ze światem muzułmańskim. Dla przestrogi przypomnę, że w latach 90. pewne przesłanki były lekceważone przez świat, często na zasadzie poprawności politycznej. Druga sprawa to brak konsekwencji świata zachodniego. Ani USA, ani Europa Zachodnia nie prowadziły jakiejkolwiek wspólnej polityki. Jeśli USA dalej będą rozprawiać się z "osią zła", w konsekwencji przyjdzie kolej na Iran. Dojdzie tu do otwartego konfliktu z Unią Europejską. Obroty handlowe pomiędzy Teheranem i UE wynoszą 20 mld USD. Wtedy Polska będzie musiała wybrać, po której stronie stoi.

W ostatnich miesiącach złamaliśmy wszystkie kanony polskiej dyplomacji z lat 90., ale wtedy nie musieliśmy wybierać pomiędzy bratem a ojcem. Wtedy umacnialiśmy jedność atlantycką, ale to się zmieniło. Teraz europejskie mocarstwa same kształtują politykę, nie ma już Trójkąta Weimarskiego, a NATO i ONZ nie są w stanie wypowiedzieć się w sprawie Iraku. Pozwoliliśmy na interwencję, choć tego nie ma w prawie międzynarodowym. Pojawia się dylemat światowy, jak usunąć bandytę jednocześnie nie naruszając prawa i jak zrobić, by inni tego instrumentu nie wykorzystali.

Wojciech Łuczak, red. nacz. "Raportu"

Nie obowiązują już nas chyba kanony politycznej poprawności. Gdyby prezydentem USA był Al Gore to pewnie nie zebralibyśmy się tutaj i nie byłoby tej dyskusji. Uważam, że wybór Busha na prezydenta oznaczał dynamizację działań. Złożenie przez niego przysięgi prezydenckiej oznaczało pewnego rodzaju czystkę dla świata - teraz jest pierwszy element tej czystki. Irak ma być nauką i lekcją dla części "osi zła". Amerykanie poszli po linii najmniejszego oporu - niebezpieczeństwo, jakie stanowi Irak dla USA i całego świata nie jest tak ogromne, jak to, które stwarza zdeterminowana i wygłodzona Korea. Problem jest taki, że Korea ma dwa czy trzy ładunki nuklearne (z tego jeden ukryty w tunelu w skale gdzieś na obrzeżach Seulu). Bardzo szkoda tego pięknego miasta i części gospodarki koreańskiej gdyby to wszystko wybuchło. Jeśli chodzi o Iran - jest to zbyt duży i zbyt potężnie rozwijający się kraj, który za pół roku lub rok dojdzie do własnego progu nuklearnego. Więc zdecydowano się na Saddama w pierwszym rzucie tym bardziej, że prezydent Bush był zdeterminowany, żeby oczyścić Irak z Saddama, to wynikało z jego kampanii politycznej. I jest to naturalna kolej rzeczy.

Po 11 września szok dla społeczeństwa amerykańskiego był bardzo dotkliwy - większość z ludzi, którzy zdecydowali się na atak kamikadze, to byli bardzo mili, młodzi chłopcy wykształceni w dobrych saudyjskich uczelniach. Tym samym mit demokratyzacji jednego z największych sojuszników Stanów Zjednoczonych - Arabii Saudyjskiej - upadł. Zderzyło się to z chęcią detronizacji Saddama, w ten sposób Irak znalazł się na celowniku. Stworzenie wspaniałego nowego filaru polityki amerykańskiej w regionie w postaci demokratycznego przyjaznego Iraku, który dysponuje potencjalnie większymi złożami ropy naftowej niż cała Arabia Saudyjska i region wokół niej, jest na tyle zachęcające, że musiało dojść do tego, do czego doszło.

Natomiast dyplomatyczna gra wstępna była swoistym kamuflażem. Operacja, która była zaplanowana dość dobrze, została nagle uruchomiona przez prozaiczną informację CIA, że wiedzą w którym bunkrze dokładnie spędza noc Saddam Husajn. Bush musiał podjąć decyzję w ciągu 5 minut. Potem koło zamachowe zostało puszczone w ruch i nie było możliwości odwrotu. Dzisiaj widzimy historyczny 7. regiment kawalerii amerykańskiej w składzie 3. dywizji piechoty, którego dowódca oficjalnie mówi CNN, że rozkazy dotyczyły tej operacji, tylko że 24 godz. później. Ta maszyneria została zaskoczona i postawiona w stan przedwczesnej gotowości. Amerykanom improwizacje dobrze nie wychodzą. To maszyneria wojenna, która znakomicie funkcjonuje według procedur. A tu machina zmuszona jest do improwizacji. Co z tego wyjdzie zobaczymy w najbliższych dniach.

Zacytuję tu jednego z internautów, który wysłał na Onet taką radosną informację: "Hura! Od 1920 r. jesteśmy po raz pierwszy w stanie wygrać wojnę." Kontrastuje to z wypowiedzią premiera i prezydenta, którzy stwierdzili w publicznym radio po głębokim namyśle, że nie jesteśmy stanie wojny z Irakiem. Uważam, że opowiedzieliśmy się po stronie interesu Polski, za utrzymaniem więzi transatlantyckich w tej części Europy. W interesie Europy Centralnej jest utrzymanie więzi ze Stanami Zjednoczonymi. W daleko strategicznie posuniętym przedziale czasu to powinien być naczelny kanon, który powinniśmy utrzymać. Dlatego, że wszystko za chwilę się zawali, świat będzie absolutnie inny po tej wojnie. Natomiast sposób realizacji tych celów był absolutnie wadliwy. Kiedy Turcja ustawiła cenę swojego poparcia na 25 mld USD, dostała na wstępie 15. Skoro dyskutujemy o interesach Polski, to w interesie kraju powinno się postawić skromną sumę, przynajmniej jeśli chodzi o zwrot kosztów uczestnictwa w tej skromnej delegacji.

cdn.

Strony: [1]  [2]  [3]  [4]  [5]  [6]  [7]  [8] 

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...