Euro w Polsce? Najwcześniej po 2020 roku
Dodano:
Dyskusja o przyjęciu wspólnej, europejskiej waluty jest bardzo pozorna. To decyzja ekonomiczna, ale także – a może nawet przede wszystkim – polityczna. Prominentni przedstawiciele rządu przekonują, że bycie w strefie euro jest znacznie bardziej wymagające, niż sądzono jeszcze 5-10 lat temu, więc trzeba się dobrze do tego przygotować. W praktyce oznacza to, że przyjęcie euro w najbliższych latach jest praktycznie niemożliwe.
Wbrew temu, co mówi opozycja, stan polskiej gospodarki nie jest najgorszy. Zadłużenie w ostatnich latach wzrosło o kilka punktów procentowych, ale na tle innych europejskich krajów, jest ono względnie niskie. Poza tym do polskiego prawa wpisane są „bezpieczniki” – także konstytucyjne, które trudno obejść. Naturalnie zamiana złotówki na euro mogłaby wymagać przeprowadzenia kilku reform, na co przed wyborami nie będzie zgody premiera.
Największą barierą jest jednak większość sejmowa, a właściwie jej brak. Do przyjęcia europejskiej waluty konieczna jest zmiana konstytucji, do której potrzebne jest 2/3 głosów w Sejmie. Prawicowa opozycja bez większego problemu może zablokować zmianę ustawy zasadniczej. Poza tym, patrząc na sondaże, można dojść do wniosku, że następny parlament będzie jeszcze bardziej konserwatywny.
Leszek Miller narzekał ostatnio, że Donald Tusk nie chce rozpocząć prawdziwej debaty o euro. Taka postawa byłego premiera nie dziwi – SLD konsekwentnie lansuje się na najbardziej proeuropejską partię w Polsce. Tylko, że Tusk nie jest samobójcą. Wie, że zdecydowana większość Polaków nie zgadza się na przystąpienie do strefy euro. Eurosceptycy mają zresztą mocny argument – kryzys, który przecież nadal się nie skończył.
Istotnie na dłuższą metę pozostawanie poza strefą euro będzie oznaczać dla Polski marginalizację. W obecnej sytuacji politycznej nie ma jednak szans na przyjęcie europejskiej waluty. Niewiele zmieni się po 2015 roku. Wygląda więc na to, że o euro będzie można mówić dopiero po 2020 roku.
Największą barierą jest jednak większość sejmowa, a właściwie jej brak. Do przyjęcia europejskiej waluty konieczna jest zmiana konstytucji, do której potrzebne jest 2/3 głosów w Sejmie. Prawicowa opozycja bez większego problemu może zablokować zmianę ustawy zasadniczej. Poza tym, patrząc na sondaże, można dojść do wniosku, że następny parlament będzie jeszcze bardziej konserwatywny.
Leszek Miller narzekał ostatnio, że Donald Tusk nie chce rozpocząć prawdziwej debaty o euro. Taka postawa byłego premiera nie dziwi – SLD konsekwentnie lansuje się na najbardziej proeuropejską partię w Polsce. Tylko, że Tusk nie jest samobójcą. Wie, że zdecydowana większość Polaków nie zgadza się na przystąpienie do strefy euro. Eurosceptycy mają zresztą mocny argument – kryzys, który przecież nadal się nie skończył.
Istotnie na dłuższą metę pozostawanie poza strefą euro będzie oznaczać dla Polski marginalizację. W obecnej sytuacji politycznej nie ma jednak szans na przyjęcie europejskiej waluty. Niewiele zmieni się po 2015 roku. Wygląda więc na to, że o euro będzie można mówić dopiero po 2020 roku.