Stenka: czułam się jak kosmita. Nie umiałam mówić, że wierzę w Boga
Dodano:
Czasami pewnie łatwiej jest nie mówić, nie przyznawać się, że się chodzi do kościoła żeby nie wpakowano cię do pudła z napisem "katol", nie ustawiono na półce konkretnego ugrupowania politycznego czy nie przypisano twojej głowie takich a nie innych poglądów - mówi w rozmowie z Magdaleną Rigamonti aktorka Danuta Stenka.
Magdalena Rigamonti: W ciężkich czasach wiara pomaga?
Danuta Stenka: Mnie pomaga. Nie tylko w ciężkich.
W depresji też?
Oczywiście farmakologią można wiele wyprostować, coś powyrównywać. No, ale co dalej? Duchowość jest pieruńsko istotna.
Sama pani mówiła, że żyjemy w czasach, kiedy trudno mówić publicznie o swojej wierze.
Niedawno mój kolega z teatru, którego znam dość długo, powiedział zdanie w rodzaju: „jak byliśmy z dzieciakami w kościele...” Wie pani, złapałam się na tym, że mi to sprawiło radość.
Że się odważył?
Że się nie wstydził. I, że jest. Obok. Poza tym lubię go, mądry chłopak. Czasami pewnie łatwiej jest nie mówić, nie przyznawać się, że się chodzi do kościoła żeby nie wpakowano cię do pudła z napisem "katol", nie ustawiono na półce konkretnego ugrupowania politycznego czy nie przypisano twojej głowie takich a nie innych poglądów.
A w pani środowisku?
Nikt mnie nie linczuje. Są ludzie wierzący, choć pewnie w mniejszości i nie wszyscy o sobie wiemy. Najczęściej podczas wyjazdów zagranicznych pada pytanie: „ktoś wie, gdzie tu jest jakiś kościół?” I zbiera się grupa zainteresowanych. Kiedyś nie umiałam mówić o tym, że wierzę w Boga, czułam się jak kosmita. Dziś nie mam z tym problemu, ale też nie mam potrzeby afiszowania się, mówienia na prawo i lewo, że jestem osobą wierzącą i praktykującą.
Wzięłaby pani udział w akcji, w kampanii „Nie wstydzę się Jezusa”?
Moja droga biegnie właściwie w głąb człowieka, a nie na zewnątrz. To jest moja wewnętrzna historia, którą pojmuję raczej jako poszukiwania, doskonalenie siebie niż akcje czy walkę.
Co to znaczy "Pan Bóg odkręca mi kranik"?
Czasami mogę korzystać jedynie z warsztatu aktorskiego, czerpać wyłącznie z tego, com tam sobie w czasie mojej zawodowej drogi do koszyczka nazbierała. Czyli jest według przepisu, ale fajerwerków nie ma. A czasami... Lecę! [...]
Wtedy na koniec, kiedy są brawa, pani mówi: dzięki, Panie Boże?
Kłaniam się i idę do garderoby.
Ale pani spłaszczyła.
No dobrze, „lecę” do garderoby. Takie momenty wypełniają wszystkie leje po bombach, które człowiek po drodze zalicza.
Niesamowitą ma pani minę, kiedy o tym mówi.
Bo wierzę, że te chwile są od Boga...
Jak się pani modli?
Po swojemu. Chyba nie umiem o tym mówić.
Ksiądz Arek Nowak mówił mi niedawno, że modlić się, prosząc o coś, jest łatwo. Sztuką jest modlić się, widząc w drugim człowieku Boga...
Moja modlitwa bywa podziękowaniem, prośbą albo po prostu rozmową, która niczego nie "załatwia". Często jest to rodzaj łączności między mną a Bogiem. Wtedy nie potrzeba słów.
Ani pośredników?
Nie potrzebuję pośrednika w modlitwie, ale przewodnika w drodze. Przewodnika duchowego. Chętnie spotkałabym się z kimś takim, jak ksiądz Nowak. Właściwie chciałabym się nie tyle spotkać ile spotykać.
Dużo tych lejów po bombach u pani?
Są leje, ale jest też codzienny bruk, po którym się obijam. Kocie łby.
Cała rozmowa z Danutą Stenką w najnowszym numerze tygodnika "Wprost" .
Najnowszy numer "Wprost" od jutra będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania .
Danuta Stenka: Mnie pomaga. Nie tylko w ciężkich.
W depresji też?
Oczywiście farmakologią można wiele wyprostować, coś powyrównywać. No, ale co dalej? Duchowość jest pieruńsko istotna.
Sama pani mówiła, że żyjemy w czasach, kiedy trudno mówić publicznie o swojej wierze.
Niedawno mój kolega z teatru, którego znam dość długo, powiedział zdanie w rodzaju: „jak byliśmy z dzieciakami w kościele...” Wie pani, złapałam się na tym, że mi to sprawiło radość.
Że się odważył?
Że się nie wstydził. I, że jest. Obok. Poza tym lubię go, mądry chłopak. Czasami pewnie łatwiej jest nie mówić, nie przyznawać się, że się chodzi do kościoła żeby nie wpakowano cię do pudła z napisem "katol", nie ustawiono na półce konkretnego ugrupowania politycznego czy nie przypisano twojej głowie takich a nie innych poglądów.
A w pani środowisku?
Nikt mnie nie linczuje. Są ludzie wierzący, choć pewnie w mniejszości i nie wszyscy o sobie wiemy. Najczęściej podczas wyjazdów zagranicznych pada pytanie: „ktoś wie, gdzie tu jest jakiś kościół?” I zbiera się grupa zainteresowanych. Kiedyś nie umiałam mówić o tym, że wierzę w Boga, czułam się jak kosmita. Dziś nie mam z tym problemu, ale też nie mam potrzeby afiszowania się, mówienia na prawo i lewo, że jestem osobą wierzącą i praktykującą.
Wzięłaby pani udział w akcji, w kampanii „Nie wstydzę się Jezusa”?
Moja droga biegnie właściwie w głąb człowieka, a nie na zewnątrz. To jest moja wewnętrzna historia, którą pojmuję raczej jako poszukiwania, doskonalenie siebie niż akcje czy walkę.
Co to znaczy "Pan Bóg odkręca mi kranik"?
Czasami mogę korzystać jedynie z warsztatu aktorskiego, czerpać wyłącznie z tego, com tam sobie w czasie mojej zawodowej drogi do koszyczka nazbierała. Czyli jest według przepisu, ale fajerwerków nie ma. A czasami... Lecę! [...]
Wtedy na koniec, kiedy są brawa, pani mówi: dzięki, Panie Boże?
Kłaniam się i idę do garderoby.
Ale pani spłaszczyła.
No dobrze, „lecę” do garderoby. Takie momenty wypełniają wszystkie leje po bombach, które człowiek po drodze zalicza.
Niesamowitą ma pani minę, kiedy o tym mówi.
Bo wierzę, że te chwile są od Boga...
Jak się pani modli?
Po swojemu. Chyba nie umiem o tym mówić.
Ksiądz Arek Nowak mówił mi niedawno, że modlić się, prosząc o coś, jest łatwo. Sztuką jest modlić się, widząc w drugim człowieku Boga...
Moja modlitwa bywa podziękowaniem, prośbą albo po prostu rozmową, która niczego nie "załatwia". Często jest to rodzaj łączności między mną a Bogiem. Wtedy nie potrzeba słów.
Ani pośredników?
Nie potrzebuję pośrednika w modlitwie, ale przewodnika w drodze. Przewodnika duchowego. Chętnie spotkałabym się z kimś takim, jak ksiądz Nowak. Właściwie chciałabym się nie tyle spotkać ile spotykać.
Dużo tych lejów po bombach u pani?
Są leje, ale jest też codzienny bruk, po którym się obijam. Kocie łby.
Cała rozmowa z Danutą Stenką w najnowszym numerze tygodnika "Wprost" .
Najnowszy numer "Wprost" od jutra będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania .