Bóg rodzi się w mózgu. Prof. Vetulani: Nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że Bóg istnieje

Dodano:
Prof. Jerzy Vetulani (fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta)
Jako neurobiolog nie mogę stwierdzić, czy Bóg istnieje. Ale badanie religii w mózgu jest fascynujące – mówi w rozmowie z Wprost prof. Jerzy Vetulani.

Te wszystkie szalone przygotowania do świąt, obżarstwo, prezenty i szał konsumpcji odbywają się przecież w imię narodzin Jezusa.

Teoretycznie tak. Pamiętajmy jednak, że świętowanie w okresie przesilenia zimowego było typowe dla ludzi na długo przed chrześcijaństwem. U wielu ludów najważniejsze święta wypadają właśnie w tym okresie. Choć nie u wszystkich. W strefie zwrotnikowej w Afryce, gdzie zmiana związana z przesileniem zimowym jest nieodczuwalna, nikt się nim nie przejmował.

Sugeruje pan, że Boga ludzie sobie wymyślili?

Na to pytanie inaczej odpowie teolog, inaczej neurobiolog. Jedno jest pewne: ludzie wierzyli w zasadzie od zawsze. Religie monoteistyczne mają po 4-5 tys. lat, ale przez poprzednie 35 tys. lat istnienia człowieka ludzie też byli religijni. Zresztą nie tylko ludzie. Już nasz kuzyn neandertalczyk chował zmarłych w ziemi i budował groby.

Czyli wierzył?

Najwyraźniej. Przecież ciało zmarłego mógł porzucić albo zjeść. Skoro tego nie robił, to znaczy, że musiał mieć koncepcję życia pozaziemskiego, religii i jakiejś wyższej istoty.

Dla wierzących będzie to dowód, że Bóg istnieje. Dla ateistów – że to wszystko wymysł.

To nie są dowody, tylko przekonania. Religijność jest jednak dla ludzi bardzo korzystna. Choćby dlatego, że zapewnia spójność grupy, a to ułatwiało przetrwanie.

Jest w naszym mózgu miejsce odpowiedzialne za koncepcję Boga?

Jeśli nawet jest, to go nie znamy. Ja w to wątpię. Tym bardziej że ludzie na całym świecie wyobrażają sobie bogów inaczej. Nawet umieramy inaczej. Kiedyś interesowałem się śmiercią kliniczną i przeżyciami „near-death experience” (NDE). U chrześcijan są one z reguły podobne: jest autoskopia, czyli wrażenie obserwowania własnego ciała z góry. Jest długi tunel, pojawiają się bliskie zmarłe osoby, które witają nas na jego końcu. Tak się złożyło, że jestem honorowym członkiem hinduskiego Indian Academy of Neurosciences. Zapytałem kiedyś przyjaciela stamtąd o to, jakie są opisy przeżyć związanych z NDE w Indiach. I okazuje się, że owszem, jest tam tunel, ale na jego końcu nikt nie czeka. Hindusi wierzą w reinkarnację, więc mama nie może mnie przywitać, bo już dawno jest jelonkiem, mrówką albo małym dzieckiem. To pokazuje, jak kultura wpływa na reakcje naszych mózgów. Nawet w tak mistycznym momencie jak śmierć.

Znowu pan sugeruje, że religia to wymysł.

Religia jest oczywiście tworem naszego umysłu, a więc wymysłem. Problem, czy ten twór umysłu opisuje coś realnego, czy nie. Odpowiedź jest kwestią wiary. Naukowiec może popełnić dwa rodzaje błędów: albo pochopnie uznać za istniejące coś, czego nie ma, albo uznać za nieistniejące coś, co istnieje. Dlatego naukowo nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że Bóg istnieje. Wiara może mieć jednak dla nas zbawienne skutki. Weźmy choćby medytację.

Pomaga się wyciszyć, skupić.

Znacznie więcej. Powoduje zwiększenie liczby połączeń neuronowych w korze mózgowej. Już po ośmiu tygodniach medytacji widać przyrost grubości kory mózgowej, co sprawia, że myślimy sprawniej. U osoby medytującej zwiększa się też ukrwienie płatów czołowych odpowiedzialnych za rozumowanie. Jednocześnie zmniejsza się ukrwienie płatów skroniowych odpowiedzialnych za poczucie czasu, granic.

Wiara sprawia, że jesteśmy inteligentniejsi?

Tego wprost stwierdzić się nie da. Na pewno jednak z wiarą łatwiej znieść ból. We Włoszech przebadano zdrowe osoby deklarujące się albo jako zdecydowani ateiści, albo głęboko wierzący katolicy. Te osoby miały medytować przez kilka minut przed obrazkami: albo "Zwiastowania” Sassoferrata, albo „Damy z łasiczką” Leonarda da Vinci. Potem badano, jak reagują na porażenie ręki prądem. Okazało się, że katolicy medytujący nad Matką Boską znacznie słabiej odczuwali ból niż katolicy medytujący nad da Vinci. Ateiści czuli zaś taki sam ból, niezależnie od tego, nad czym medytowali.

Dlaczego?

Nie mam pojęcia. Ale swoim studentom medycyny mówię, że jeśli mają cierpiącego, wierzącego pacjenta, powinni go zmusić do jakiejś formy medytacji. Nie wiemy dlaczego, ale to działa.

Prof. Jerzy Vetulani - profesor nauk przyrodniczych, psychofarmakolog, neurobiolog, biochemik. Jeden z najbardziej oryginalnych polskich popularyzatorów nauki. Współtwórca krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Międzynarodowe uznanie przyniosły mu badania nad mechanizmem działania leków antydepresyjnych oraz zespołu odstawiennego po morfinie


Cały wywiad można przeczytać w najnowszym numerze ( 51-52 /2013) tygodnika "Wprost"

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest  także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...