Severski: Snowden oddał wywiadom nieocenioną przysługę
Dodano:
Edward Snowden oddał wywiadom nieocenioną przysługę. Ujawniając niedoskonałości w systemach zabezpieczeń, wzmocnił je – twierdzi legendarny polski szpieg, Vincent V. Severski.
W dzisiejszym świecie prawie wszystko ma co najmniej podwójne zastosowanie i każdy szpieg o tym wie. Dlatego w przestrzeni wirtualnej szpieg nigdy o sobie nie mówi, dbając o swoje bezpieczeństwo. Z drugiej strony potrafi w sieci zdobywać olbrzymią ilość informacji. Szpieg doskonale wie, że prywatnie nie wolno mu na przykład zarejestrować się w portalach społecznościowych, poczta elektroniczna ma ograniczone zaufanie, a każda rozmowa przez telefon jest właściwie publiczna. Wie, że karta kredytowa służy nie tylko do płacenia. To zresztą nie jest żadna tajemna wiedza – w końcu prawie każdy był kiedyś w sieci molestowany przez różne firmy i organizacje.
Dlatego pojawienie się Edwarda Snowdena nie jest samo w sobie czymś szczególnym. Nie powiedział nam o świecie nic nowego, niczego nowego nie dowiedzieliśmy się też dzięki niemu o sobie. Wszystko już kiedyś było. Wystarczy wspomnieć wstrząsającą dla opinii publicznej lat 70. sprawę ujawnienia programu CIA „MKUltra”, podczas którego wykonywano na ludziach eksperymenty z użyciem narkotyków, albo aferę Iran-Contras w latach 80.
Snowden utwierdził nas jedynie w przekonaniu, że każdy powinien dbać o swoje bezpieczeństwo indywidualnie, a państwo prawa o bezpieczeństwo wszystkich obywateli. Przypomniał też o potędze mediów, w tym wypadku dziennika „The Guardian”. A także o tym, że zagrożenia w świecie wirtualnym są takie same jak w realnym. Haker i szpieg są tak samo niebezpieczni jak nocny włamywacz.
Edward Snowden nie jest postacią dramatyczną, jak próbuje się go opisywać, ani tym bardziej świeckim mesjaszem wirtualnego świata, jak Julian Assange. Przypomina bardziej Forresta Gumpa biegnącego przez Amerykę z grupą naśladowców naiwnie wierzących, że wspierają szczytną ideę. Paradoksalnie, wbrew oczekiwaniom zwolenników supremacji praw człowieka oraz wolności totalnej, nie nastąpiło rozszerzenie terytorium ich władania, udoskonalono za to systemy inwigilacji i sposoby obrony przed nią.
Pod tym względem Snowden oddał nieocenioną przysługę służbom wywiadowczym, nie tylko amerykańskim, gdyż ujawnił niedoskonałości w istniejących systemach zabezpieczeń i konieczność lepszej rekrutacji personelu. To był sygnał dla wszystkich podobnych instytucji, by sprawdziły swoje procedury bezpieczeństwa, nadzór i przepisy. Przy okazji Snowden oddał też ogromną przysługę Rosji, ale w innym wymiarze.
Pod koniec roku jego gwiazda wyraźnie przygasła, chociaż „The Guardian” zapowiada, że ujawnił dopiero 1 proc. uzyskanych informacji. Trudno jednak uwierzyć, by w przyszłym roku gwiazda Snowdena rozbłysła z nową siłą, bo w przestrzeni publicznej coraz częściej padają pytania, kto odnosi największe korzyści z ujawnienia jego rewelacji. Czy rzeczywiście najważniejsze są dla niego wolność słowa, prawa człowieka i demokracja? W wywiadowczych grach operacyjnych obowiązuje wywodząca się z prawa rzymskiego zasada, że pierwszym podejrzanym jest ten, kto odnosi największą korzyść.
Nie można odebrać rosyjskiemu wywiadowi doświadczenia ani inteligencji w operacjach dezinformacyjnych i inspiracyjnych. Tak było z Protokołami Mędrców Syjonu, antysemickim dokumentem stworzonym w XIX w. przez Ochranę, w który sporo osób wierzy do dzisiaj, jak i operacją KGB z lat 60. w Ameryce Południowej, w której oskarżono USA o mordowanie dzieci, by pozyskać organy.
Nie ma już KGB, ale ta operacja wciąż trwa. Wydaje się zatem, że Snowden jest narzędziem w rękach rosyjskiego wywiadu, gdyż wywołał kryzys zaufania między zachodnimi sojusznikami, protesty opinii publicznej i wizerunkowe osłabienie USA, co w powszechnej opinii przyniosło ewidentną korzyść właśnie Moskwie.
Więcej w numerze 51-52/2013 tygodnika "Wprost"
Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a
Dlatego pojawienie się Edwarda Snowdena nie jest samo w sobie czymś szczególnym. Nie powiedział nam o świecie nic nowego, niczego nowego nie dowiedzieliśmy się też dzięki niemu o sobie. Wszystko już kiedyś było. Wystarczy wspomnieć wstrząsającą dla opinii publicznej lat 70. sprawę ujawnienia programu CIA „MKUltra”, podczas którego wykonywano na ludziach eksperymenty z użyciem narkotyków, albo aferę Iran-Contras w latach 80.
Snowden utwierdził nas jedynie w przekonaniu, że każdy powinien dbać o swoje bezpieczeństwo indywidualnie, a państwo prawa o bezpieczeństwo wszystkich obywateli. Przypomniał też o potędze mediów, w tym wypadku dziennika „The Guardian”. A także o tym, że zagrożenia w świecie wirtualnym są takie same jak w realnym. Haker i szpieg są tak samo niebezpieczni jak nocny włamywacz.
Edward Snowden nie jest postacią dramatyczną, jak próbuje się go opisywać, ani tym bardziej świeckim mesjaszem wirtualnego świata, jak Julian Assange. Przypomina bardziej Forresta Gumpa biegnącego przez Amerykę z grupą naśladowców naiwnie wierzących, że wspierają szczytną ideę. Paradoksalnie, wbrew oczekiwaniom zwolenników supremacji praw człowieka oraz wolności totalnej, nie nastąpiło rozszerzenie terytorium ich władania, udoskonalono za to systemy inwigilacji i sposoby obrony przed nią.
Pod tym względem Snowden oddał nieocenioną przysługę służbom wywiadowczym, nie tylko amerykańskim, gdyż ujawnił niedoskonałości w istniejących systemach zabezpieczeń i konieczność lepszej rekrutacji personelu. To był sygnał dla wszystkich podobnych instytucji, by sprawdziły swoje procedury bezpieczeństwa, nadzór i przepisy. Przy okazji Snowden oddał też ogromną przysługę Rosji, ale w innym wymiarze.
Pod koniec roku jego gwiazda wyraźnie przygasła, chociaż „The Guardian” zapowiada, że ujawnił dopiero 1 proc. uzyskanych informacji. Trudno jednak uwierzyć, by w przyszłym roku gwiazda Snowdena rozbłysła z nową siłą, bo w przestrzeni publicznej coraz częściej padają pytania, kto odnosi największe korzyści z ujawnienia jego rewelacji. Czy rzeczywiście najważniejsze są dla niego wolność słowa, prawa człowieka i demokracja? W wywiadowczych grach operacyjnych obowiązuje wywodząca się z prawa rzymskiego zasada, że pierwszym podejrzanym jest ten, kto odnosi największą korzyść.
Nie można odebrać rosyjskiemu wywiadowi doświadczenia ani inteligencji w operacjach dezinformacyjnych i inspiracyjnych. Tak było z Protokołami Mędrców Syjonu, antysemickim dokumentem stworzonym w XIX w. przez Ochranę, w który sporo osób wierzy do dzisiaj, jak i operacją KGB z lat 60. w Ameryce Południowej, w której oskarżono USA o mordowanie dzieci, by pozyskać organy.
Nie ma już KGB, ale ta operacja wciąż trwa. Wydaje się zatem, że Snowden jest narzędziem w rękach rosyjskiego wywiadu, gdyż wywołał kryzys zaufania między zachodnimi sojusznikami, protesty opinii publicznej i wizerunkowe osłabienie USA, co w powszechnej opinii przyniosło ewidentną korzyść właśnie Moskwie.
Więcej w numerze 51-52/2013 tygodnika "Wprost"
Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a