Dziemianczuk wraca do Polski. "Nikt z nich nie żałuje uwięzienia"
Dodano:
Tomasz Dziemianczuk jest w drodze do Polski.
Polski aktywista Greenpeace Tomasz Dziemianczuk, który we wrześniu został zatrzymany w Rosji w związku z akcją na platformie wiertniczej położonej na Morzu Barentsa, wróci w niedzielę popołudniu do Polski. Jak mówił Jacek Winiarski, rzecznik Greenpeace Polska, Dziemianczuk jest zmęczony całą sytuacją i po przylocie na Okęcie wyda jedynie krótkie oświadczenie, jednak po odpoczynku zamierza być ambasadorem sprawy ochrony Arktyki i aktywnie promować kampanię Greenpeace'u w Polsce.
W rozmowie z TVN24 Winiarski stwierdził, że ocena akcji załogi Arctic Sunrise jest niejednoznaczna, ale nikt z zaangażowanych, którzy zostali aresztowani przez Rosjan nie żałuje swojego udziału w niej. - Jak się rozmawia z tymi ludźmi mówią: "warto było, te dwa miesiące warte były tego, by cały świat usłyszał o problemie, który zaraz może dotknąć nas wszystkich" - stwierdził rzecznik fundacji.
18 września ekolodzy wspięli się na należącą do rosyjskiego koncernu Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja na Morzu Peczorskim, niedaleko północno-wschodniego wybrzeża Rosji. Ekolodzy podpłynęli do platformy na pokładzie należącego do Greenpeace statku "Arctic Sunrise". Rosjanie oskarżyli zatrzymanych aktywistów o piractwo, za które grozi kara do 15 lat łagrów.
Komitet Śledczy Rosji zdecydował niedługo później o przekwalifikowaniu przestępstwa. Oskarżeni, mieli odpowiadać za zakłócenie porządku publicznego. Zgodnie z art. 213 kodeksu karnego Rosji groziła im kara do 7 lat pozbawienia wolności. Ekologów objęła jednak ogłoszona przez prezydenta Rosji Władimira Putina amnestia dla 20 tys. więźniów z okazji 20. rocznicy uchwalenia Konstytucji Federacji Rosyjskiej.
sjk, TVN24, Wprost.pl