Ciąża i inne wpadki dyplomatyczne. Mobbing w resorcie Sikorskiego

Dodano:
Ambasada RP w Rzymie przy Via Rubens. Fot. isee1/wikipedia
Polski dyplomata czuje się Bogiem, więc bez trudu może sprowadzić do ziemi słabszych od siebie. To właśnie się stało na placówce w Rzymie.
O swoich kłopotach zdrowotnych konsul Zuzanna Sala poinformowała kierowniczkę wydziału konsularnego Jadwigę Pietrasik. Zwierzyła się jak kobieta kobiecie: że ciąża jest zagrożona, że jest pod opieką specjalistów, że prawdopodobnie z tego powodu nie będzie mogła przez jakiś czas tak intensywnie pracować. "To jest bezczelność, co pani zrobiła” – odpowiedziała radca Jadwiga Pietrasik. "Zhańbiła pani honor konsula i tego urzędu”.

Konsul Sala była przecież niezamężną urzędniczką służby dyplomatycznej. Radca Pietrasik domagała się jasnej deklaracji od podwładnej: "Kiedy zamierza pani uregulować kwestię zalegalizowania swojego związku?” – pytała. – Od kierowniczki wydziału administracyjnego ambasady Małgorzaty Kopeć dowiedziałam się natomiast, że specjalnie zaszłam w ciążę, żeby przedłużyć swój pobyt na placówce w Rzymie – mówi Zuzanna Sala. – I tak się zaczęły moje problemy – dodaje.

Zuzanna Sala trafiła do dyplomacji w 2007 r., gdy minister Anna Fotyga zaczęła realizować swój program wymiany kadr w MSZ. Znała biegle włoski, więc szybko trafiła na placówkę do Rzymu. Przez kolejne lata, jak twierdzi, nie było do niej żadnych zastrzeżeń. Do czasu, aż zaszła w ciążę. – Najwyraźniej był to problem dla konsulatu i dla pani kierownik Pietrasik ­ mówi Sala.

Kierownik Jadwiga Pietrasik nie chce o tym rozmawiać i odsyła do rzecznika prasowego MSZ. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że zaprzecza wszystkim zarzutom. Na początku 2011 r. do konsul Sali zaczynają docierać informacje, że poderwała zaufanie do siebie, że coś z tym trzeba będzie zrobić i że szykuje się jej odwołanie. – Tego wszystkiego dowiaduję się od znajomych, bo wprost mi nikt tego nie mówi – opowiada Zuzanna Sala. Mówią jej, że Centrala, czyli Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jest bardzo niezadowolona z jej pozamałżeńskiej ciąży. Wszyscy bowiem wiedzą, że ojcem dziecka jest funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, stojący na straży bezpieczeństwa polskiej placówki w Rzymie. – Okazuje się, że związek pani konsul i borowika to dla polskiej dyplomacji niemalże mezalians – dodaje Sala. Zuzanna Sala nagle, w lutym 2011 r., dowiaduje się, że będzie musiała szybciej opuścić placówkę. MSZ informuje ją, że w kwietniu, dwa miesiące przed porodem, musi wrócić do Polski. Dlaczego? Bo zbliża się beatyfikacja Jana Pawła II i uroczystości na cmentarzu Monte Cassino. Będą potrzebne ręce do pracy, a konsul Sala jest przecież bezużyteczna przez swoją zagrożoną ciążę.

– Zaczynają się też naciski, bym jak najszybciej opuściła służbowe mieszkanie – dodaje konsul. Naciskają już nie tylko przełożeni, ale także właściciel mieszkania, który się dowiedział z konsulatu, że lokatorka opuści wkrótce Rzym. Zuzanna Sala tłumaczy więc swoim przełożonym, że ciąża jest wciąż zagrożona i że przeprowadzka do Warszawy będzie w takiej sytuacji bardzo trudna. – Przecież to, że jestem w ciąży i na zwolnieniu lekarskim, nie powinno mnie dyskryminować – mówi.

Proponują, że może zostać, ale jeśli sama będzie płacić za wynajęcie mieszkania. – Jak mam to zrobić? – zastanawia się pani konsul. Miesięczny czynsz wynosi 1,9 tys. euro, a ona zarabia tylko 1,7 tys. – Wyjechałam tylko ze względu na dziecko, bo wiedziałam, że nie będę miała gdzie mieszkać – mówi Zuzanna Sala. Po przyjeździe do kraju zostaje pozbawiona dodatku zagranicznego w wysokości 1,7 tys. euro i zostaje jej tylko goła pensja 3 tys. zł. Już po urodzeniu dziecka Zuzanna Sala rozpoczyna sądową walkę o odzyskanie dodatku zagranicznego. Sąd jednak nie przyznaje jej racji. – Okazało się, że sama się pozbawiłam tych pieniędzy, opuszczając Rzym.

Czytaj więcej w najnowszym numerze tygodnika "Wprost"

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest  także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a 
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...