Siwek: Uzasadnienia dla istnienia tego pomnika nie ma
Dodano:
- Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa nie podejmuje decyzji w sprawach dotyczących na przykład usuwaniu pomników, a jedynie opiniuje takie prośby i jest mediatorem pomiędzy władzami miasta, a stroną rosyjską, jak w przypadku pomnika Czerniachowskiego w Pieniężnie - powiedział dla Wprost Adam Siwek, Naczelnik Wydziału Krajowego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, pytany o pomnik sowieckiego generała Iwana Czerniachowskiego.
Daniel Kotliński, Wprost.pl: Dlaczego należy usunąć pomnik sowieckiego generała, Iwana Czerniachowskiego?
Adam Siwek: Sprawa Pieniężna od kilku lat jest analizowana, z różnym natężeniem, bo to nie jest rzecz z ostatnich tygodni. Opinię w sprawie likwidacji pomnika formułował poprzedni sekretarz generalny Rady Ochrony PWiM Andrzej Przewoźnik, popierającą starania o likwidację. Podobnie obecny kierownik Rady dr Kunert wyraził zdanie, że nie ma uzasadnienia dla istnienia tego monumentu.
Jeśli weźmiemy pod uwagę cele, jakie ma wypełniać pomnik, czyli funkcję edukacyjną, stawiający pewne wzorce do naśladowania, to w przypadku generała Czerniachowskiego trudno mówić o wzorcach albo żeby strona polska była zobowiązana do wyrażenia wdzięczności wobec tego żołnierza. Wręcz przeciwnie, biorąc pod uwagę brutalne represje wobec polskiego podziemia, jakich się dopuszczał, czy zważając na sprawę Wileńszczyzny. Uzasadnienia dla tego pomnika po prostu nie ma.
Tego uzasadnienia nie ma dla Polski, ale rozumiem, że strona rosyjska jest przeciwna?
Takie wstępne deklaracje słyszymy, ale one są raczej ogłaszane tylko w mediach. Władze lokalne Pieniężna przyjęły uchwałę o likwidacji pomnika i przekazały ją do Rady, a my wystąpimy z nią do strony rosyjskiej, rozpoczynając procedurę negocjacji i konsultacji. Nie jest to tak dramatyczne, jak przedstawia strona rosyjska, że po podjęciu uchwały przez miasto pomnik zostanie od razu zburzony.
Czy jeżeli pomnik z Pieniężna zostanie usunięty, nie obawia się Pan wysypu tego typu decyzji i uchwał, kierowanych do Rady Ochrony Pamięci?
Takich dwuznacznych pomników jest rzeczywiście dużo, ale prośby ich usuwania czy przenoszenia pojawiają się cały czas, więc wątpię, by przypadek Pieniężna jakoś szczególnie to wzmógł. Te pomniki są dużym obciążeniem dla władz samorządowych. Stawiano je w reprezentacyjnych miejscach miast, one są teraz przeszkodzą w rozbudowie czy rozwoju układu komunikacyjnego, często grożą katastrofą budowlaną, a wiadomo, że samorządy nie są w stanie ich
remontować czy się nimi zajmować. To są zaległości minionych lat; pomniki stawiano "na szybko", z kiepskich materiałów i później już się nimi nie zajmowano. To taki "kłopotliwy" spadek.
Prace nad usunięciem pomnika trwają na podstawie umowy zawartej w 1994 roku między Polską a Rosją ("O grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji"). Czy pan uważa, że to porozumienie dobrze funkcjonuje?
Rzeczywiście, umowa jest dosyć lakoniczna i nieprecyzyjna, pozostawia spore pole do różnych interpretacji. Pytanie, czy rzeczywiście powinna obejmować funkcjonowanie pomników, ponieważ jej zasadniczym powodem powstania była chęć ochrony prawnej dla cmentarzy wojskowych. Pomniki włączono do umowy niejako dodatkowo, więc pojawia się pytanie, w jakim zakresie ta opieka powinna być sprawowna i czy powinny one być traktowane jako obiekty objęte ochroną prawną. W lutym mija dokładnie 20 lat od podpisania tej umowy i trzeba się zastanowić nad jej ulepszeniem, ale w takim wypadku potrzebne są stanowiska dwóch stron - polskiej i rosyjskiej.
Można założyć, że ta umowa w znacznej mierze kieruje się racją Polaków, którą przedkłada się nad racje Rosjan?
Myślę, że powinniśmy się liczyć ze stanowiskiem naszego społeczeństwa. Grupa [Rosjan - dop. red.]która się tam pojawiła przed paroma dniami, przeprowadzając zabiegi pielęgnacyjne, działa samowolnie, co samo w sobie stanowiło problem. Jeżeli dla tych ludzi, dla Rosjan, jest to ważna postać, mogą go zachowywać w swojej pamięci. Ocena tej postaci jest zupełnie różna od naszej oceny. My patrzymy z perspektywy antypolskich działań tego generała, dla Rosjan zaś jest to bohater. Ja to rozumiem, ale oczekuję też, że Rosjanie zrozumieją, że nasza strona też ma prawo do własnej oceny.
Takie działania, stawianie nas przed czasem dokonanym i swoiste szantażowanie przez takie akty typu "społeczne sprzątanie pomnika" to nie jest właściwa droga postępowania.
Adam Siwek: Sprawa Pieniężna od kilku lat jest analizowana, z różnym natężeniem, bo to nie jest rzecz z ostatnich tygodni. Opinię w sprawie likwidacji pomnika formułował poprzedni sekretarz generalny Rady Ochrony PWiM Andrzej Przewoźnik, popierającą starania o likwidację. Podobnie obecny kierownik Rady dr Kunert wyraził zdanie, że nie ma uzasadnienia dla istnienia tego monumentu.
Jeśli weźmiemy pod uwagę cele, jakie ma wypełniać pomnik, czyli funkcję edukacyjną, stawiający pewne wzorce do naśladowania, to w przypadku generała Czerniachowskiego trudno mówić o wzorcach albo żeby strona polska była zobowiązana do wyrażenia wdzięczności wobec tego żołnierza. Wręcz przeciwnie, biorąc pod uwagę brutalne represje wobec polskiego podziemia, jakich się dopuszczał, czy zważając na sprawę Wileńszczyzny. Uzasadnienia dla tego pomnika po prostu nie ma.
Tego uzasadnienia nie ma dla Polski, ale rozumiem, że strona rosyjska jest przeciwna?
Takie wstępne deklaracje słyszymy, ale one są raczej ogłaszane tylko w mediach. Władze lokalne Pieniężna przyjęły uchwałę o likwidacji pomnika i przekazały ją do Rady, a my wystąpimy z nią do strony rosyjskiej, rozpoczynając procedurę negocjacji i konsultacji. Nie jest to tak dramatyczne, jak przedstawia strona rosyjska, że po podjęciu uchwały przez miasto pomnik zostanie od razu zburzony.
Czy jeżeli pomnik z Pieniężna zostanie usunięty, nie obawia się Pan wysypu tego typu decyzji i uchwał, kierowanych do Rady Ochrony Pamięci?
Takich dwuznacznych pomników jest rzeczywiście dużo, ale prośby ich usuwania czy przenoszenia pojawiają się cały czas, więc wątpię, by przypadek Pieniężna jakoś szczególnie to wzmógł. Te pomniki są dużym obciążeniem dla władz samorządowych. Stawiano je w reprezentacyjnych miejscach miast, one są teraz przeszkodzą w rozbudowie czy rozwoju układu komunikacyjnego, często grożą katastrofą budowlaną, a wiadomo, że samorządy nie są w stanie ich
remontować czy się nimi zajmować. To są zaległości minionych lat; pomniki stawiano "na szybko", z kiepskich materiałów i później już się nimi nie zajmowano. To taki "kłopotliwy" spadek.
Prace nad usunięciem pomnika trwają na podstawie umowy zawartej w 1994 roku między Polską a Rosją ("O grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji"). Czy pan uważa, że to porozumienie dobrze funkcjonuje?
Rzeczywiście, umowa jest dosyć lakoniczna i nieprecyzyjna, pozostawia spore pole do różnych interpretacji. Pytanie, czy rzeczywiście powinna obejmować funkcjonowanie pomników, ponieważ jej zasadniczym powodem powstania była chęć ochrony prawnej dla cmentarzy wojskowych. Pomniki włączono do umowy niejako dodatkowo, więc pojawia się pytanie, w jakim zakresie ta opieka powinna być sprawowna i czy powinny one być traktowane jako obiekty objęte ochroną prawną. W lutym mija dokładnie 20 lat od podpisania tej umowy i trzeba się zastanowić nad jej ulepszeniem, ale w takim wypadku potrzebne są stanowiska dwóch stron - polskiej i rosyjskiej.
Można założyć, że ta umowa w znacznej mierze kieruje się racją Polaków, którą przedkłada się nad racje Rosjan?
Myślę, że powinniśmy się liczyć ze stanowiskiem naszego społeczeństwa. Grupa [Rosjan - dop. red.]która się tam pojawiła przed paroma dniami, przeprowadzając zabiegi pielęgnacyjne, działa samowolnie, co samo w sobie stanowiło problem. Jeżeli dla tych ludzi, dla Rosjan, jest to ważna postać, mogą go zachowywać w swojej pamięci. Ocena tej postaci jest zupełnie różna od naszej oceny. My patrzymy z perspektywy antypolskich działań tego generała, dla Rosjan zaś jest to bohater. Ja to rozumiem, ale oczekuję też, że Rosjanie zrozumieją, że nasza strona też ma prawo do własnej oceny.
Takie działania, stawianie nas przed czasem dokonanym i swoiste szantażowanie przez takie akty typu "społeczne sprzątanie pomnika" to nie jest właściwa droga postępowania.