"Koszykarska dyplomacja". Koniec przyjaźni Rodmana z Kim Dzong Unem
Dodano:
Dennis Rodman, były koszykarz m.in. Chicago Bulls, swoimi wizytami w Korei Północnej wzbudził kontrowersje na całym świecie. 52-letni gwiazdor NBA trafił jednak na odwyk, po zakończeniu którego stwierdził, że nigdy więcej nie wróci do kraju rządzonego przez Kim Dzong Una – informuje „Gazeta Wyborcza”.
Po zakończeniu kolejnej wizyty w Korei Północnej Rodman powiedział, że Kenneth Bae, amerykański misjonarz aresztowany w Korei Północnej i skazany na 15 lat łagru, faktycznie zasłużył na tak surowy wyrok. To przelało czarę goryczy. Okazało się wówczas, że koszykarz, wypowiadając te słowa, był pijany. W związku z tym postanowił się leczyć i trafił na odwyk.
Gdy Rodman wyszedł z odwyku, udzielił wywiadu stacji ESPN. Zadeklarował, że już nigdy nie wróci do Korei Północnej. – Nie chcę być bohaterem. Nie chce być tym czy tamtym. Chcę tylko robić radosne rzeczy w życiu. To wszystko, czego chcę – powiedział. – Nie chcę, żeby ludzie patrzyli na mnie jak na diabła czy złą osobę.
Koszykarz przeprosił też Bae oraz jego rodzinę. Powiedział, że nie wiedział co zrobił misjonarz.
– Czuję w moim sercu, że coś się tam wydarzy – w ten sposób odniósł się do swoich wizyt u Kim Dzong Una. Wyraził nadzieję, że podczas czterech podróży do Korei Północnej pokazał liderom tego kraju, że warto go otworzyć.
Swoje wizyty określił mianem „koszykarskiej dyplomacji”, nawiązując w tej sposób do „pingpongowej dyplomacji”, czyli wznowienia stosunków dyplomatycznych pomiędzy USA a komunistycznymi Chinami przy okazji turnieju tenisa stołowego w 1971 r.
kl, Gazeta Wyborcza
Gdy Rodman wyszedł z odwyku, udzielił wywiadu stacji ESPN. Zadeklarował, że już nigdy nie wróci do Korei Północnej. – Nie chcę być bohaterem. Nie chce być tym czy tamtym. Chcę tylko robić radosne rzeczy w życiu. To wszystko, czego chcę – powiedział. – Nie chcę, żeby ludzie patrzyli na mnie jak na diabła czy złą osobę.
Koszykarz przeprosił też Bae oraz jego rodzinę. Powiedział, że nie wiedział co zrobił misjonarz.
– Czuję w moim sercu, że coś się tam wydarzy – w ten sposób odniósł się do swoich wizyt u Kim Dzong Una. Wyraził nadzieję, że podczas czterech podróży do Korei Północnej pokazał liderom tego kraju, że warto go otworzyć.
Swoje wizyty określił mianem „koszykarskiej dyplomacji”, nawiązując w tej sposób do „pingpongowej dyplomacji”, czyli wznowienia stosunków dyplomatycznych pomiędzy USA a komunistycznymi Chinami przy okazji turnieju tenisa stołowego w 1971 r.
kl, Gazeta Wyborcza