Wujec: Referendum na Krymie? Wiarygodne jak sowieckie przeprowadzone w Polsce
Dodano:
Henryk Wujec, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego w rozmowie z Wprost ocenił, że wyniki referendum na Krymie "nie mogły być dla nikogo zaskoczeniem". Przypomniał, że Sowieci przeprowadzili podobne po podziale Polski w wyniku Paktu Ribbentrop-Mołotow.
Daniel Kotliński, Wprost: 96,8 proc. – to oficjalne wyniki w referendum o przyłączenie Krymu do Rosji. Co Pan o tym sądzi?
Henryk Wujec: Te wyniki nie mogły być dla nikogo zaskoczeniem. Chciałbym przypomnieć, że podobne wyniki osiągnięto w roku 1939 lub 1940, kiedy na terenach Rzeczpospolitej Polskiej przyłączonych na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow do Związku Sowieckiego odbyło się referendum. Wtedy ludność w swojej "wolnej woli" wybrała chęć przynależności do ZSRS. Przypuszczam, że te wyniki były wtedy jeszcze lepsze i wydaje mi się, że dzisiejsze wyniki są równie wiarygodne, jak tamte. Dotyczyło to połowy Polski na wschód od Bugu.
Wszystko, co się dzieje na Ukrainie, to ogromna zmiana polityczna w funkcjonowaniu państw europejskich, Unii Europejskiej i NATO. To, co się wydarzyło na Majdanie i dalej, na Krymie, sprawi, że Europa na nowo określi swoją politykę wobec Rosji, a w zasadzie już to robi, kształtuje ją właśnie. Po tym referendum na pewno będą sankcje, a Unia i USA będą dążyć do izolacji Rosji na arenie międzynarodowej - w przypadku oczywiście, jeśli Rosja nie wycofa się z tej polityki, bo tu chodzi o presję na powstrzymanie Putina.
Na chwilę obecną jednak należy przyzwyczajać się do myśli, że Krym przepadł na korzyść Rosji? Nie można liczyć na żadną interwencję wojskową ze strony Zachodu?
Bardzo dziwna była uchwała Rady Krymu, tydzień temu. Mianowicie, podjęto uchwałę o niepodległości Krymu. Po wczorajszym referendum, którego wynik nie był dla nikogo zaskoczeniem, posłużyła ona do ogłoszenia "niepodległości” Krymu Nie jestem w głowie Putina, ale zakładam, że reakcja Kremla zależeć będzie od reakcji państw europejskich na to referendum. To imperialna gra Putina z Unią i USA. Nie ma oczywiście wątpliwości, że w sensie politycznym Krym będzie całkowicie oddany Rosji. Pytanie już tylko brzmi, czy będzie to miało status Abchazji, Naddniestrza czy po prostu odbędzie się przyłączenie do Rosji.
Media donoszą, że Parlament Krymski zmienił nazwę z Autonomicznej Republiki Krymu na, po prostu, Republikę Krymu, planuje wprowadzenie rubla do 2016 r., a także zmianę strefy czasowej, na moskiewską.
To wszystko jest na razie w ramach statusu Abchazji, umownie.
Rosja proponuje 1 mld euro wsparcia dla Krymu. A pomijając fakt, że same decyzje o obwołaniu Krymu niezależnym od Ukrainy i zorganizowaniu referendum ws. przyłączenia półwyspu do Rosji, były nielegalne - nie uważa pan, że Krym może zyskać, w sensie gospodarczym, na przyłączeniu do Rosji?
Konieczne to będzie, ten 1 mld, bo oni popadną teraz w poważne tarapaty finansowe. Ich wizerunek jako przyjaznego turystom regionu kompletnie został zburzony, więc jedno z najpoważniejszych źródeł dochodu, jakie mają, zostanie anulowane. Muszą więc korzystać z funduszy rosyjskich. Moim zdaniem Krym straci, nic nie może zyskać - sumarycznie. Krym nie może liczyć tylko na turystów z Rosji, strumień turystów z Europy czy świata będzie dużo mniejszy, ponadto Krym straci na kontaktach z resztą świata. Na pewno poniesie duże straty gospodarcze, myślę, że ich jedyna nadzieja to troskliwa opieka Rosji, przy czym nie wiadomo jeszcze, czy "opieka" ta polegać będzie na aneksji terytorialnej, czy tylko aneksji "politycznej".
Premier Jaceniuk otwarcie potępia zachowanie Rosji, ale czy jest coś jeszcze, co Kijów może zrobić w związku ze sprawą?
Interwencja wojskowa została wykluczona, choć należy pamiętać, że Rosja jeszcze nie wykluczyła opcji inwazji na teren wschodniej Ukrainy. Kijów może mobilizować opinię międzynarodową do potępiania takich działań, co Ukraina już robiła, w ONZ i w Radzie Bezpieczeństwa, współpraca z instytucjami zachodnimi w tym europejskimi musi prowadzić do odrzucenia przez wszystkich polityki dokonywania zaborów. Osetia Południowa została uznana jako państwo jedynie przez Rosję, Wenezuelę i kilka wysepek na Pacyfiku, co brzmi jak dowcip. Ukraina musi teraz podpisać polityczne porozumienie z UE i działać na rzecz przyspieszenia procesów współpracy z Europą.
Zapewnić stabilność funkcjonowania Ukrainy – to najważniejsze. Jeżeli Kijów pokaże, że zmiany te są korzystne dla rozwoju politycznego, gospodarczego, ale i takiego czysto ludzkiego, np. łatwości przekraczania granicy, to również pokaże, że obywatele Krymu popełnili bardzo poważny błąd.
A jak ocenia pan stanowisko polskich władz wobec tego "kryzysu krymskiego"?
Polska od początku była w awangardzie procesu wspierania Ukrainy i na pewno wielkim sukcesem Polski jest to, że w sumie Unia Europejska przyjęła stanowisko Rzeczpospolitej, działania naszego rządu stały się wspólną linią polityczną. A że Polska nie powstrzymała tego, co tam się wydarzyło? Cóż, Polska nie jest supermocarstwem.
Jestem przekonany, a to wiara wynikająca z doświadczenia politycznego, że chociaż w krótszym okresie demokracja przegrywa z reżimami autorytarnymi w typie Rosji, gdyż nie może stosować takich samych metod, to w dłuższej perspektywie demokracja zwycięża - system demokratyczny wydawał się może słaby w porównaniu z faszyzmem, jednak ostatecznie faszyzm został pokonany, zresztą podobnie polska demokracja w porównaniu z Paktem Warszawskim wydawała się bardzo słaba, a wygrała, doprowadzając do rozpadu komunizmu w Europie.
Henryk Wujec: Te wyniki nie mogły być dla nikogo zaskoczeniem. Chciałbym przypomnieć, że podobne wyniki osiągnięto w roku 1939 lub 1940, kiedy na terenach Rzeczpospolitej Polskiej przyłączonych na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow do Związku Sowieckiego odbyło się referendum. Wtedy ludność w swojej "wolnej woli" wybrała chęć przynależności do ZSRS. Przypuszczam, że te wyniki były wtedy jeszcze lepsze i wydaje mi się, że dzisiejsze wyniki są równie wiarygodne, jak tamte. Dotyczyło to połowy Polski na wschód od Bugu.
Wszystko, co się dzieje na Ukrainie, to ogromna zmiana polityczna w funkcjonowaniu państw europejskich, Unii Europejskiej i NATO. To, co się wydarzyło na Majdanie i dalej, na Krymie, sprawi, że Europa na nowo określi swoją politykę wobec Rosji, a w zasadzie już to robi, kształtuje ją właśnie. Po tym referendum na pewno będą sankcje, a Unia i USA będą dążyć do izolacji Rosji na arenie międzynarodowej - w przypadku oczywiście, jeśli Rosja nie wycofa się z tej polityki, bo tu chodzi o presję na powstrzymanie Putina.
Na chwilę obecną jednak należy przyzwyczajać się do myśli, że Krym przepadł na korzyść Rosji? Nie można liczyć na żadną interwencję wojskową ze strony Zachodu?
Bardzo dziwna była uchwała Rady Krymu, tydzień temu. Mianowicie, podjęto uchwałę o niepodległości Krymu. Po wczorajszym referendum, którego wynik nie był dla nikogo zaskoczeniem, posłużyła ona do ogłoszenia "niepodległości” Krymu Nie jestem w głowie Putina, ale zakładam, że reakcja Kremla zależeć będzie od reakcji państw europejskich na to referendum. To imperialna gra Putina z Unią i USA. Nie ma oczywiście wątpliwości, że w sensie politycznym Krym będzie całkowicie oddany Rosji. Pytanie już tylko brzmi, czy będzie to miało status Abchazji, Naddniestrza czy po prostu odbędzie się przyłączenie do Rosji.
Media donoszą, że Parlament Krymski zmienił nazwę z Autonomicznej Republiki Krymu na, po prostu, Republikę Krymu, planuje wprowadzenie rubla do 2016 r., a także zmianę strefy czasowej, na moskiewską.
To wszystko jest na razie w ramach statusu Abchazji, umownie.
Rosja proponuje 1 mld euro wsparcia dla Krymu. A pomijając fakt, że same decyzje o obwołaniu Krymu niezależnym od Ukrainy i zorganizowaniu referendum ws. przyłączenia półwyspu do Rosji, były nielegalne - nie uważa pan, że Krym może zyskać, w sensie gospodarczym, na przyłączeniu do Rosji?
Konieczne to będzie, ten 1 mld, bo oni popadną teraz w poważne tarapaty finansowe. Ich wizerunek jako przyjaznego turystom regionu kompletnie został zburzony, więc jedno z najpoważniejszych źródeł dochodu, jakie mają, zostanie anulowane. Muszą więc korzystać z funduszy rosyjskich. Moim zdaniem Krym straci, nic nie może zyskać - sumarycznie. Krym nie może liczyć tylko na turystów z Rosji, strumień turystów z Europy czy świata będzie dużo mniejszy, ponadto Krym straci na kontaktach z resztą świata. Na pewno poniesie duże straty gospodarcze, myślę, że ich jedyna nadzieja to troskliwa opieka Rosji, przy czym nie wiadomo jeszcze, czy "opieka" ta polegać będzie na aneksji terytorialnej, czy tylko aneksji "politycznej".
Premier Jaceniuk otwarcie potępia zachowanie Rosji, ale czy jest coś jeszcze, co Kijów może zrobić w związku ze sprawą?
Interwencja wojskowa została wykluczona, choć należy pamiętać, że Rosja jeszcze nie wykluczyła opcji inwazji na teren wschodniej Ukrainy. Kijów może mobilizować opinię międzynarodową do potępiania takich działań, co Ukraina już robiła, w ONZ i w Radzie Bezpieczeństwa, współpraca z instytucjami zachodnimi w tym europejskimi musi prowadzić do odrzucenia przez wszystkich polityki dokonywania zaborów. Osetia Południowa została uznana jako państwo jedynie przez Rosję, Wenezuelę i kilka wysepek na Pacyfiku, co brzmi jak dowcip. Ukraina musi teraz podpisać polityczne porozumienie z UE i działać na rzecz przyspieszenia procesów współpracy z Europą.
Zapewnić stabilność funkcjonowania Ukrainy – to najważniejsze. Jeżeli Kijów pokaże, że zmiany te są korzystne dla rozwoju politycznego, gospodarczego, ale i takiego czysto ludzkiego, np. łatwości przekraczania granicy, to również pokaże, że obywatele Krymu popełnili bardzo poważny błąd.
A jak ocenia pan stanowisko polskich władz wobec tego "kryzysu krymskiego"?
Polska od początku była w awangardzie procesu wspierania Ukrainy i na pewno wielkim sukcesem Polski jest to, że w sumie Unia Europejska przyjęła stanowisko Rzeczpospolitej, działania naszego rządu stały się wspólną linią polityczną. A że Polska nie powstrzymała tego, co tam się wydarzyło? Cóż, Polska nie jest supermocarstwem.
Jestem przekonany, a to wiara wynikająca z doświadczenia politycznego, że chociaż w krótszym okresie demokracja przegrywa z reżimami autorytarnymi w typie Rosji, gdyż nie może stosować takich samych metod, to w dłuższej perspektywie demokracja zwycięża - system demokratyczny wydawał się może słaby w porównaniu z faszyzmem, jednak ostatecznie faszyzm został pokonany, zresztą podobnie polska demokracja w porównaniu z Paktem Warszawskim wydawała się bardzo słaba, a wygrała, doprowadzając do rozpadu komunizmu w Europie.