Rodzice nie chcą posyłać dzieci do szkół. Minister: To bez sensu. Pół roku to epoka
Dodano:
Rodzice 6-latków nie chcą posyłać ich do szkół. Liczba osób zdobywających dla swoich dzieci opinię o braku gotowości szkolnej wzrosła o kilkaset procent.
W Warszawie co piąty 6-latek uzyska odroczenie w poradni psychologiczno-pedagogicznej a w Krakowie co czwarty. W ubiegłych latach dotyczyło to jedynie 1-2 procent przyszłych uczniów, jednak wtedy, obowiązkiem szkolnym objęte były jedynie siedmioletnie dzieci. Od września ten sam obowiązek będzie dotyczył 6-latków.
- Różne są powody odroczenia. Są dzieci, które np. z przyczyn zdrowotnych potrzebują więcej czasu, by osiągnąć dojrzałość szkolną. rodzice drugiej grupy uważają, że przedszkole lepiej spełnia ich oczekiwania niż szkoła. Trzecia grupa poprosiła o odroczenie na wszelki wypadek, żeby mieć zarezerwowane miejsca w przedszkolu, a decyzję podejmie w ostatniej chwili- powiedziała minister edukacji, Joanna Kluzik-Rostkowska, pytana o powody wzrostu liczby dzieci niegotowych do pójścia do szkoły.
Rodzicom brakuje zaufania do pomysłów resortu edukacji. Pomimo wieloletniej akcji propagandowej i realnych zmian w placówkach, nie akceptują rozwiązań ministerstwa. A kiedy rodzicom nie udało się cofnąć reformy, załatwiają sprawę tylnymi drzwiami.
-Badanie dojrzałości szkolnej dziecka w styczniu czy w lutym nie ma sensu. powinno być ono przeprowadzone jak najbliżej daty rozpoczęcia nauki, bo pół roku w życiu 6-latka to cała epoka- podsumowała minister edukacji.
dgp, kg
- Różne są powody odroczenia. Są dzieci, które np. z przyczyn zdrowotnych potrzebują więcej czasu, by osiągnąć dojrzałość szkolną. rodzice drugiej grupy uważają, że przedszkole lepiej spełnia ich oczekiwania niż szkoła. Trzecia grupa poprosiła o odroczenie na wszelki wypadek, żeby mieć zarezerwowane miejsca w przedszkolu, a decyzję podejmie w ostatniej chwili- powiedziała minister edukacji, Joanna Kluzik-Rostkowska, pytana o powody wzrostu liczby dzieci niegotowych do pójścia do szkoły.
Rodzicom brakuje zaufania do pomysłów resortu edukacji. Pomimo wieloletniej akcji propagandowej i realnych zmian w placówkach, nie akceptują rozwiązań ministerstwa. A kiedy rodzicom nie udało się cofnąć reformy, załatwiają sprawę tylnymi drzwiami.
-Badanie dojrzałości szkolnej dziecka w styczniu czy w lutym nie ma sensu. powinno być ono przeprowadzone jak najbliżej daty rozpoczęcia nauki, bo pół roku w życiu 6-latka to cała epoka- podsumowała minister edukacji.
dgp, kg