Musiał: Nigdy nie spotkałem złego księdza. Boli mnie, że o polskim Kościele mówi się negatywnie

Dodano:
Zdjęcie: Tatiana Jac hyra/Forum
- Czasami słyszę zarzuty, że to co zdarza mi się na temat wiary powiedzieć, jest pod publiczkę. Mam czyste sumienie i takimi komentarzami się nie przejmuję. Oglądając pierwsze strony kolorowych pism widać, że istnieją lepsze formy zabiegania o popularność – mówi w rozmowie z "Wprost" aktor Maciej Musiał.
Paulina Socha-Jakubowska: Od kiedy angażujesz się w życie Kościoła?

Maciej Musiał: Pytasz o to, czy byłem ministrantem?

Między innymi.

Tak. Byłem ministrantem. To były fajne czasy.

Na ile byłego ministranta dziś interesuje Kościół – jako instytucja? Śledzisz doniesienia medialne o skandalach? Wiesz, kto to arcybiskup Hoser, ksiądz Lemański?

Hosera i Lemańskiego nie wrzucałbym do jednego worka. Moim zdaniem, mówienie tylko o ciemnej stronie Kościoła, która pewnie istnieje – to przesada. Nigdy nie spotkałem złego księdza, mimo że bywam w wielu kościołach. Cały czas poznaję nowych duchownych. Dlatego trochę mnie boli, że o polskim Kościele najczęściej mówi się tylko negatywnie.

To musisz czuć w takim razie ciężar odpowiedzialności.

Za co?

Za to, że jesteś traktowany właśnie jako ten, który wizerunek Kościoła może ocieplić.

Jeśli tak jest, bardzo się z tego cieszę.

Mówisz, że w kościele dzieje się dużo dobrego. Co masz na myśli?

Widziałaś tę siostrę zakonną w „The Voice of Italy”? Albo księdza śpiewającego „Hallelujah” młodej parze? Obserwujesz postawę papieża Franciszka? To wszystko wzrusza, jest prawdziwe i dobre. Ludzie to czują.

Pewnie, że obserwuję. Ale to, o czym mówisz dzieje się za granicą. Jakiś czas temu sprawdziłam, że możemy jedynie pomarzyć o tym, by jakakolwiek z polskich sióstr wystąpiła w talent show. I nie chodzi o to, że polskie siostry nie mają talentów porównywalnych z tym siostry Cristiny. Chodzi raczej o to, że klimat nie sprzyja.

Nie jestem ekspertem. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Mogę tylko gdybać. Może w Kościele rządzi stara gwardia, która nie zawsze rozumie potrzeby młodych ludzi, pokolenia, dla których choćby przekazy płynące z Internetu są tak ważne? Ale mam nadzieję, że pojawią się hierarchowie, choćby tacy jak papież Franciszek, którzy zejdą z piedestału i zaczną rozmawiać z młodymi ludźmi ich językiem.

Wiesz, że dla niektórych twój dubbing w animowanym filmie „Największy z cudów” i to, że będziesz czytał papieskie homilie w czasie wielkiego koncertu z okazji kanonizacji Jana Pawła II – to po prostu walka o większy „fame”.

,,Hejt” związany z wiarą też się zdarza. Co najdziwniejsze – od katolików. Czasami słyszę zarzuty, że to co zdarza mi się w tym temacie powiedzieć, jest pod publiczkę. Mam czyste sumienie i takimi komentarzami się nie przejmuję. Oglądając pierwsze strony kolorowych pism widać, że istnieją lepsze formy zabiegania o popularność. Dla mnie natomiast udział w tych przedsięwzięciach to wielki zaszczyt. Ktoś mi nawet powiedział, że Jan Paweł II sam, tam z góry, skompletował sobie ekipę do koncertu.

Mocne słowa.

Racja. Ale to kolejny dowód na to, że ktoś nade mną czuwa. Nad każdym z nas.

A Jan Paweł II jaką rolę odegrał w twoim życiu?

Nie widzę żadnego autorytetu dla siebie, poza Janem Pawłem II.

Zdajesz sobie sprawę z tego, że do tej pory papieskie homilie w czasie rocznicowych obchodów czytali starsi, bardziej doświadczeni?

Oczywiście. Ale może jest w tym właśnie chęć przyciągnięcia młodych ludzi? Pokazania tego, że wiara nie musi dotyczyć tylko Daniela Olbrychskiego i Roberta Więckiewicza, którzy słowa papieża pewnie czytaliby pięknie, bo dojrzale, ale także nas młodych. Przecież to do nas Jan Paweł II tak bardzo chciał dotrzeć!

Cały tekst można przeczytać w świątecznym numerze "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest   także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a 



Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...