Akcja strażaków w Parku Miłości. Ranna sowa
Dodano:
Mieliśmy obawy, że coś się jej przydarzy - tłumaczy Katarzyna Szczepańska, zastępca burmistrza Lubniewic. Jak podaje TVN24, na pomoc małej sowie, która spadła z drzewa, ruszył wóz strażacki.
Ptaka siedzącego pod drzewem w parku zauważyli turyści. - Przechodzili przez park i zobaczyli sówkę, która najwyraźniej spadła z drzewa. Obawiali się, że zostanie zaatakowana przez inne zwierzęta. Widzieli już nawet jak atakowały ją inne ptaki. Zadzwonili więc na numer 112, skąd w końcu zostali przekierowani do urzędu miasta - tłumaczyła Szczepańska.
- Byliśmy przy remoncie plaży, przemieściliśmy się więc do Parku Miłości. Na miejscu stwierdziliśmy, że potrzebna będzie pomoc. Zadzwoniliśmy po ochotniczą straż pożarną. Po jakimś czasie zjawił się wóz z drabiną - opowiadała dalej zastępca burmistrza. - Trzeba było zgłosić wyjazd wozu z remizy. Każda akcja musi być zgłoszona do Powiatowej Straży Pożarnej. Straż zatwierdziła wyjazd i akcja zakończyła się sukcesem - podkreśliła.
Strażacy mieli za zadanie posadzić sówkę z powrotem na drzewie. - Zrobiliśmy to za radą ornitologa. Jak powiedział, młoda sowa uczyła się zapewne latać i pewnie kilka razy jeszcze będzie próbowała, aż w końcu da sobie radę. Ponoć jest to naturalne u sów. Kiedy próbują wzbić się w powietrze, zdarza im się, że spadają. My jednak obawialiśmy się, że ktoś zrobiłby jej krzywdę - tłumaczyła Szczepańska.
TVN24
- Byliśmy przy remoncie plaży, przemieściliśmy się więc do Parku Miłości. Na miejscu stwierdziliśmy, że potrzebna będzie pomoc. Zadzwoniliśmy po ochotniczą straż pożarną. Po jakimś czasie zjawił się wóz z drabiną - opowiadała dalej zastępca burmistrza. - Trzeba było zgłosić wyjazd wozu z remizy. Każda akcja musi być zgłoszona do Powiatowej Straży Pożarnej. Straż zatwierdziła wyjazd i akcja zakończyła się sukcesem - podkreśliła.
Strażacy mieli za zadanie posadzić sówkę z powrotem na drzewie. - Zrobiliśmy to za radą ornitologa. Jak powiedział, młoda sowa uczyła się zapewne latać i pewnie kilka razy jeszcze będzie próbowała, aż w końcu da sobie radę. Ponoć jest to naturalne u sów. Kiedy próbują wzbić się w powietrze, zdarza im się, że spadają. My jednak obawialiśmy się, że ktoś zrobiłby jej krzywdę - tłumaczyła Szczepańska.
TVN24