Feministka wystawia operę dyktatora. I zaprasza sekretarza Korei Północnej
Dodano:
- Zaprosiliśmy sekretarza ambasady Korei Północnej z wdzięczności - przyznaje w rozmowie z reporterem telewizji "Superstacja" feministka Katarzyna Bratkowska, która postanowiła wystawić operę autorstwa dyktatora Kim Ir Sena. Bratkowska tłumaczy, że sekretarz ambasady KRLD pomógł zdobyć partyturę. Środowiska lewicowe są oburzone. - Idee lewicowe nie są zbieżne z totalitarnymi, a KRLD to kraj totalitarny - mówi Mirosław Nizielski z PPS.
Feministka i działaczka lewicy Katarzyna Bratkowska postanowiła wystawić w Warszawie operę "Morze krwi" autorstwa północnokoreańskiego dyktatora Kim Ir Sena.
-To jest opera opowiadająca o kobietach, które biorą realny udział w walce o niepodległość i o równość, i o siebie jednocześnie - tłumaczy Bratkowska w rozmowie z reporterem TV Superstacja. Przyznaje też, że na pokazie przedpremierowym byli obecni przedstawiciele ambasady Korei Północnej: - W ramach odwdzięczenia się za bardzo duży wysiłek, który sekretarz ambasady włożył w to, żeby odnaleźć dla nas partyturę, która była absolutnie niedostępna, tak, zaprosiliśmy go. Radca prawny ambasady przyszedł z nim - mówi Bratkowska.
- Korea Północna jest krajem totalitarnym. Na pewno nie możemy być łączeni z tym, że idee lewicowe są zbieżne z ideami totalitarnymi. Z lewicą kojarzone są wszelkie zła obecnej rzeczywistości, więc nie możemy pozwolić sobie na to, żeby brnąć w tę sytuację kojarzenia totalitaryzmu z lewicą - mówi Nizielski.
- Ja zostałam oskarżona o współpracę z tajnymi służbami Korei Północnej. Teraz można na telebimach w metrze zobaczyć moją twarz z napisem: "Lewica oskarża Katarzynę Bratkowską o współpracę ze służbą bezpieczeństwa Korei
Północnej" i to jest straszne. To jest zniesławienie. Myślę, że powinnam zgłosić się z tym do sądu. Ta opera jest polityczna, tylko że ta polityczność nie ma nic wspólnego z polityką Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej - przekonuje Bratkowska.
TV Superstacja
-To jest opera opowiadająca o kobietach, które biorą realny udział w walce o niepodległość i o równość, i o siebie jednocześnie - tłumaczy Bratkowska w rozmowie z reporterem TV Superstacja. Przyznaje też, że na pokazie przedpremierowym byli obecni przedstawiciele ambasady Korei Północnej: - W ramach odwdzięczenia się za bardzo duży wysiłek, który sekretarz ambasady włożył w to, żeby odnaleźć dla nas partyturę, która była absolutnie niedostępna, tak, zaprosiliśmy go. Radca prawny ambasady przyszedł z nim - mówi Bratkowska.
- Korea Północna jest krajem totalitarnym. Na pewno nie możemy być łączeni z tym, że idee lewicowe są zbieżne z ideami totalitarnymi. Z lewicą kojarzone są wszelkie zła obecnej rzeczywistości, więc nie możemy pozwolić sobie na to, żeby brnąć w tę sytuację kojarzenia totalitaryzmu z lewicą - mówi Nizielski.
- Ja zostałam oskarżona o współpracę z tajnymi służbami Korei Północnej. Teraz można na telebimach w metrze zobaczyć moją twarz z napisem: "Lewica oskarża Katarzynę Bratkowską o współpracę ze służbą bezpieczeństwa Korei
Północnej" i to jest straszne. To jest zniesławienie. Myślę, że powinnam zgłosić się z tym do sądu. Ta opera jest polityczna, tylko że ta polityczność nie ma nic wspólnego z polityką Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej - przekonuje Bratkowska.
TV Superstacja