Po śmierci 21-latka przed komendą w Zawierciu wybuchły zamieszki
Dodano:

Jak donosi Polskie Radio 21 lipca wieczorem przed Komendą Powiatową Policji w Zawierciu doszło do zamieszek.
Zamieszki wybuchły po tym jak grupa około 150 osób zebrała się przed budynkiem, by zapalić znicze w związku ze śmiecia 21-letniego Adriana, którego rzekomo policjanci mieli pobić ze skutkiem śmiertelnym.
Adrian zmarł w 20 lipca. Najpierw z licznymi otarciami pojawił się w szpitalu, a następnie trafił do mieszkania znajomej, gdzie stracił przytomność. Sprawą zajęła się prokuratura. - Nie zgadzamy się na coś takiego. Chcemy uczcić pamięć naszego kolegi i wiemy, kto to zrobił - wołali demonstrujący.
Zamieszki wybuchły, gdy tłum przemoc werbalną zamienił na fizyczną – zaczęto rzucać butelkami oraz kamieniami w budynek komendy. Uszkodzone zostały dwa radiowozy oraz szyba w drzwiach wejściowych do budynku.
Osoby, które stały przed budynkiem podpaliły oponę. Ugasili ją strażacy. Nikt nie został ranny. Na miejsce wezwano posiłki z Katowic i Częstochowy. Wobec manifestantów nie użyto siły.
Za znieważenie funkcjonariuszy i naruszenie ich nietykalności cielesnej zatrzymano 2 osoby, kilkadziesiąt wylegitymowano. Sytuacja została opanowana po północy.
Polskie Radio
Adrian zmarł w 20 lipca. Najpierw z licznymi otarciami pojawił się w szpitalu, a następnie trafił do mieszkania znajomej, gdzie stracił przytomność. Sprawą zajęła się prokuratura. - Nie zgadzamy się na coś takiego. Chcemy uczcić pamięć naszego kolegi i wiemy, kto to zrobił - wołali demonstrujący.
Zamieszki wybuchły, gdy tłum przemoc werbalną zamienił na fizyczną – zaczęto rzucać butelkami oraz kamieniami w budynek komendy. Uszkodzone zostały dwa radiowozy oraz szyba w drzwiach wejściowych do budynku.
Osoby, które stały przed budynkiem podpaliły oponę. Ugasili ją strażacy. Nikt nie został ranny. Na miejsce wezwano posiłki z Katowic i Częstochowy. Wobec manifestantów nie użyto siły.
Za znieważenie funkcjonariuszy i naruszenie ich nietykalności cielesnej zatrzymano 2 osoby, kilkadziesiąt wylegitymowano. Sytuacja została opanowana po północy.
Polskie Radio