Prokuratura nie może postawić zarzutów "Frogowi", bo nie ma... dowodów
Dodano:
Jak się okazuje, prokuratura wciąż nie jest w stanie postawić Robertowi N. ps. "Frog" zarzutów za szaloną jazdę ulicami Warszawy, bo nie posiada wystarczających dowodów. - Biegły wskazał w swojej opinii na kilkadziesiąt naruszeń przepisów ruchu drogowego, ale materiał dowodowy będzie wymagał uzupełnienia - stwierdziła prokurator Iwona Śmigielska-Kowalska.
Analizie biegłego poddane było nagranie z szaleńczej jazdy po Warszawie z 5 czerwca tego roku. J - Biegły wskazał w tej opinii na kilkadziesiąt naruszeń przepisów ruchu drogowego. Przy czym skala i charakter tych naruszeń była zróżnicowana: począwszy od sytuacji polegających na niestosowaniu się do znaków drogowych, przekraczania linii ciągłej, czy też wielokrotnego przekraczania prędkości, po sytuacje, w których naruszenia te miały charakter rażący - powiedziała Śmigielska-Kowalska.
Prokurator powiedziała, że w przypadkach związanych z rażącym naruszeniem przepisów materiał dowodowy będzie wymagał uzupełnienia pod kątem stwierdzenia "czy zdarzenia te zagrażały życiu lub zdrowiu wielu osób bądź mieniu w wielkich rozmiarach".
Prokurator wyjaśniła, że to prokuratura ocenia prawnie wykroczenia, a nie biegły. Dlatego nie można na chwilę obecną stwierdzić, czy jazda Roberta N. była zagrożeniem w ruchu lądowym, a w związku z tym - nie można postawić mu zarzutów. Śledczy muszą zebrać kolejne dowody, w tym przesłuchać świadków.
Za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym grozi do ośmiu lat więzienia.
Prokuratura Rejonowa Kielce-Zachód postawiła do tej pory Robertowi N. zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, co podlega karze pozbawienia wolności do trzech lat. Robert N. nie przyznał się do winy i odmówił wyjaśnień. Jednak w marcu prokurator uznał, że Robert N. nie popełnił przestępstwa, a jedynie wykroczenie i sprawę umorzył.
TVN24
Prokurator powiedziała, że w przypadkach związanych z rażącym naruszeniem przepisów materiał dowodowy będzie wymagał uzupełnienia pod kątem stwierdzenia "czy zdarzenia te zagrażały życiu lub zdrowiu wielu osób bądź mieniu w wielkich rozmiarach".
Prokurator wyjaśniła, że to prokuratura ocenia prawnie wykroczenia, a nie biegły. Dlatego nie można na chwilę obecną stwierdzić, czy jazda Roberta N. była zagrożeniem w ruchu lądowym, a w związku z tym - nie można postawić mu zarzutów. Śledczy muszą zebrać kolejne dowody, w tym przesłuchać świadków.
Za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym grozi do ośmiu lat więzienia.
Prokuratura Rejonowa Kielce-Zachód postawiła do tej pory Robertowi N. zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, co podlega karze pozbawienia wolności do trzech lat. Robert N. nie przyznał się do winy i odmówił wyjaśnień. Jednak w marcu prokurator uznał, że Robert N. nie popełnił przestępstwa, a jedynie wykroczenie i sprawę umorzył.
TVN24