Opiekun turnusu trafił do aresztu zamiast zajmować się turystami
Dodano:
Turyści korzystający z Centrum Turystyki Oscar, skarżyli się na obsługę biura podróży - Albańczyk, który miał się nimi opiekować, spowodował wypadek samochodowy i został aresztowany. Od tamtego wydarzenia, mieli również problemy w kontakcie z biurem - podaje kontakt24 TVN24.
"Biuro nie wywiązywało się z obowiązków, zawartych w umowie. Zostaliśmy wrzuceni do hotelu i pozostawieni bez opieki rezydenta na cały turnus" - napisał jeden z wczasowiczów.
Rezydent, który miał zajmować się grupą turystów, 26 sierpnia spowodował wypadek samochodowy i od razu trafił do aresztu. - Albańczyk, to ok. 60-letni mężczyzna, który pomagał nam w organizacji na miejscu, ponieważ zna trochę język polski. Nie był naszym rezydentem, a jedynie kontrahentem. Kilka lat temu już z nim współpracowaliśmy, a rok temu powróciliśmy do tej współpracy - powiedział wiceprezes Centrum Turystyki Oscar.
Przedstawiciel biura mówił również, że turyści nie zostali pozostawieni sami sobie. - Cały czas mają kontakt telefoniczny z biurem w Polsce, a dwa dni po wypadku Albańczyka przyjechał do nich rezydent z innej miejscowości - dodał Waloch.
2 sierpnia dojechał do nich rezydent pozostający na stałe w Albanii, a w dniu wyjazdu - 3 sierpnia, do turystów dołączy rezydent z Polski.
Klienci biura zapowiedzieli już, że będą domagać się zadośćuczynienia w tej sprawie - w ich ocenie kontakt z rezydentem z oddalonej miejscowości nie jest wystarczająca, ponieważ według umowy mieli zagwarantowaną opiekę rezydenta na miejscu.
Jak powiedział wiceprezes Oscara, taki zapis w umowie nie oznacza, że rezydent musi przebywać 24 godziny na dobę z turystami.
tvn24.pl
Rezydent, który miał zajmować się grupą turystów, 26 sierpnia spowodował wypadek samochodowy i od razu trafił do aresztu. - Albańczyk, to ok. 60-letni mężczyzna, który pomagał nam w organizacji na miejscu, ponieważ zna trochę język polski. Nie był naszym rezydentem, a jedynie kontrahentem. Kilka lat temu już z nim współpracowaliśmy, a rok temu powróciliśmy do tej współpracy - powiedział wiceprezes Centrum Turystyki Oscar.
Przedstawiciel biura mówił również, że turyści nie zostali pozostawieni sami sobie. - Cały czas mają kontakt telefoniczny z biurem w Polsce, a dwa dni po wypadku Albańczyka przyjechał do nich rezydent z innej miejscowości - dodał Waloch.
2 sierpnia dojechał do nich rezydent pozostający na stałe w Albanii, a w dniu wyjazdu - 3 sierpnia, do turystów dołączy rezydent z Polski.
Klienci biura zapowiedzieli już, że będą domagać się zadośćuczynienia w tej sprawie - w ich ocenie kontakt z rezydentem z oddalonej miejscowości nie jest wystarczająca, ponieważ według umowy mieli zagwarantowaną opiekę rezydenta na miejscu.
Jak powiedział wiceprezes Oscara, taki zapis w umowie nie oznacza, że rezydent musi przebywać 24 godziny na dobę z turystami.
tvn24.pl