Pamięć prezesa Kwiatkowskiego (aktl.)
Pytany przez przewodniczącego komisji Tomasza Nałęcza (UP), który chciał ustalić kiedy Kwiatkowski dowiedział się o aferze Rywina, oświadczył, że podtrzymuje swoje wcześniejsze stwierdzenie, iż pełny tekst nagrania rozmowy Michnik-Rywin i całą sprawę zna od 27 grudnia z publikacji "Gazety Wyborczej"; wcześniej jego informacje miały być "dość wybiórcze, dość jednostronne". Jak wyjaśnił oznacza to, że słyszał o niej wcześniej z mglistych kuluarowych plotek.
Wątpliwości co do tego wzbudziły w Nałęczu zeznania Bolesława Sulika (b. członek rady nadzorczej TVP i b. przewodniczący KRRiT) i Macieja Kosińskiego (dyrektora generalnego TVP), które wskazywały, że sprawa była Kwiatkowskiemu znana wcześniej.
Pytany, o czym rozmawiał z Sulikiem 14 sierpnia ub. r. (tego dnia Sulik spotkał się z wiceszefem "Agory" Piotrem Niemczyckim - przyp. red.) przez dwie godziny, zaprzeczył, by przez telefon komórkowy czy stacjonarny kiedykolwiek i z kimkolwiek rozmawiał przez dwie godziny. Oznajmił, że nie pamięta, czy taka rozmowa się odbyła, ale kwestionuje jej czas trwania. "Nie wiem, czy ja dzwoniłem do Sulika, czy on dzwonił do mnie, nie pamiętam ani treści, ani przebiegu tej rozmowy" - zeznał Kwiatkowski.
Prezes TVP odpierał sugestie, że to on wysyłał do Agory Sulika. Sulik sam zeznał, że zabiegał o spotkanie w "Agorze" po rozmowie z Maciejem Kosińskim - powiedział. Ale ta determinacja spotkania się z kimś z "Agory" nastąpiła po rozmowie z panem - uznał Nałęcz.
Wskazał, że chodzi mu o rozmowy z 12 i 13 sierpnia zeszłego roku (wskazują na nie billingi), zaś 14 sierpnia Sulik spotkał się z wiceszefem "Agory" Piotrem Niemczyckim.
Kwiatkowski zaprzeczył też, jakoby ukrył podczas poprzedniego przesłuchania fakt rozmowy z Kosińskim. "Nie jestem w stanie - ani wówczas, ani w tej chwili, przypomnieć sobie wszystkich rozmów, jakie odbywałem na ten temat. Twierdził, że zeznanie Kosińskiego - w którym stwierdził on, że z prezesem TVP rozmawiał krótko, bo ten wszystko już wiedziało sprawie Rywina - nie jest sprzeczne z jego zeznaniem i w prokuraturze i przed komisją, iż w tym czasie znał tylko mgliste plotki o sprawie Rywina". Ja wówczas przed rozmową z panem Kosińskim, byłem po rozmowie z panem Rywinem i panem premierem" - tłumaczył szef TVP.
Zaprzeczył twierdzeniu Lwa Rywina, zawartemu w jego liście do prezydenta Aleksandra Kwiatkowskiego z 25 lipca, że w lipcu ub. miał mu podyktować do rozmów z Agorą trzy z czterech warunków, które znalazły się w korupcyjnej propozycji złożonej później Agorze.
"O konsultacje zwróciłem się do Roberta Kwiatkowskiego. Około 15 lipca Robert Kwiatkowski spotkał się ze mną i udzielił mi odpowiedzi, iż po pierwsze - sprawa kompromisu jest na dobrej drodze, po drugie - moja obecność w nowym Polsacie nie wzbudza sprzeciwu, po trzecie - dobrze by było zadbać o przychylność Agory dla premiera i rządu" - odczytał Nałęcz fragment listu Rywina do prezydenta.
Przyznał, że "prawdopodobnie" przekazał tę informację premierowi na spotkaniu 13 lipca, ale po chwili powiedział, że już nie pamięta i nie jest tego pewien.
Na koniec swych zeznań prezes Kwiatkowski wygłosił długie oświadczenie, w którym powtórzył, że jest niewinny, nie wysyłał Rywina, nie mataczył w całej sprawie, nie chciał prywatyzacji programu 2 TVP, ani nie złożył fałszywych zeznań. Zawarł w nim formalny wniosek o wyłączenie ze składu komisji jej szefa Tomasza Nałęcza, Jana Rokity (PO) i Zbigniewa Ziobry (PiS), zarzucając im stronniczość.
By nie przeszkadzać w pracach komisji, cierpliwie przyglądałem się jej pracom, ale musiałem zareagować, gdy zauważyłem, że niektórzy jej członkowie "już uznali mnie za winnego i przypisali mi odpowiedzialność". "Muszę się bronić (...) Dla mnie to sprawa życia i śmierci" - oświadczył Kwiatkowski, mając na myśli swoją działalność publiczną.
Komisja rozpatrzy wniosek w sobotę.
em, pap