Wojsko kusi na Białorusi
"Trwa reforma armii białoruskiej, a jednym z jej założeń jest zmniejszenie liczebności wojska. Stąd i mniejsze zapotrzebowanie na poborowych. Druga przyczyna to sytuacja demograficzna. W tym roku do służby powinny być powołane roczniki 1983-85, a właśnie w tych latach mieliśmy wyż demograficzny" - powiedział dziennikarzom szef stołecznej Komisji Poborowej Siarhiej Masłouski. Dodał, że armia przechodzi właśnie na służbę kontraktową i również w związku z tym liczba poborowych będzie zmniejszana.
Do armii dostali się tylko najlepsi - poinformowała białoruska telewizja państwowa. Chłopców poddawano testom, badającym zarówno warunki fizyczne, jak i psychikę oraz - jak to określono - morale. Do wojska nie dostały się osoby, które kiedykolwiek weszły w konflikt z prawem.
Specjaliści są zdania, że białoruscy nastolatkowie i absolwenci chcą odsłużyć zasadniczą służbę wojskową, ponieważ boją się bezrobocia. Tę tezę potwierdza Mikałaj Kurlenia, który właśnie skończył Miński Instytut Zarządzania. Jak powiedział dziennikarzom, chciał się dostać do wojska, bo z zaświadczeniem o odbyciu służby będzie mu łatwiej znaleźć pracę.
"W wielu urzędach, m.in. w inspekcji podatkowej, są przygotowane miejsca pracy dla tych, którzy byli w wojsku. Inni mają trudności z dostaniem tam pracy" - tłumaczy świeżo upieczony absolwent i żołnierz.
Bezrobocie na Białorusi wynosi oficjalnie 3,2 proc. Jak jednak utrzymuje były minister pracy Aleksandr Sasnou, liczbę tę należy pomnożyć przynajmniej przez trzy. "Przy określaniu poziomu bezrobocia oficjalne statystyki biorą pod uwagę tylko te osoby, które zarejestrowały się jako bezrobotni. Tymczasem wielu ludzi, którzy stracili pracę, nie zgłasza tego" - wyjaśnił.
rp, pap