Ataki szaleńców w Nowym Jorku i Teksasie
Policja, która spodziewając się, że zamachowiec miał wspólników zablokowała okoliczne ulice, sąsiedni park, a nawet niedaleki Most Brookliński, nie natrafiła na ślad nikogo poza bezpośrednim sprawcą, który zmarł z odniesionych ran w drodze do szpitala. Rannyzostał prawdopodobnie jeszcze jeden postronny świadek.
"Jest to straszliwy atak nie tylko na tych ludzi, ale w ogóle na demokrację" - powiedział po zamachu burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg. "Nie jest to przejaw terroryzmu, a raczej przypadkowy akt. Nie możemy jednak pozwolić, by się to powtarzało".
Do incydentu doszło ok. godz. 14.00 (godz. 20.00 czasu polskiego), gdy radni oczekiwali na rozpoczęcie sesji. Napastnik był jedną z około setki osób znajdujących się na balkonie dla publiczności. Rozmawiał z czarnoskórym radnym Jamesem Davisem, byłym policjantem. Nagle wyciągnął broń i strzelił do niego.
Świadkowie twierdzą, że napastnikiem był mężczyzna po czterdziestce ubrany w kremowy garnitur. W pierwszej chwili zarówno policja, jak burmistrz Bloomberg przypuszczali, że zamachowiec zbiegł i rozpoczęli obławę.
Radni, którzy czekali na rozpoczęcie posiedzenia, opowiadają, że z balkonu padło kilka strzałów i jeden z radnych padł na ziemię. Niektórzy ze świadków twierdzą, że trafiony został też napastnik.
"Wybuchło pandemonium. Schowaliśmy się pod stoły, właziliśmy na siebie. Potem wszyscy pobiegli do schodów, by wydostać się z budynku" - opowiedziała radna Gale Brewer. Jak podała telewizja CNN, powołując się na rzecznika burmistrza, gmachu ratusza nie ewakuowano.
***
Dwie kobiety zostały zabite a jedna ciężko ranna podczas zbrojnej napaści na agencję obrotu nieruchomościami w San Antonio w Teksasie. Zabójca zastrzelił się podczas policyjnego pościgu.
Zabójca, który pracował w tym samym biurze, "wszedł do środka, podszedł do trzech pracownic, oddał do nich wiele strzałów i uciekł" - powiedział sierżant Gabe Travino z komendy policji w San Antonio. Rzeczniczka komendy podała, że na razie nie są znane pobudki, które nim kierowały.
Ranna, w stanie bardzo ciężkim, została przewieziona do kliniki uniwersyteckiej. Mimo tylko jednej kuli, "jej stan jest krytyczny" - powiedziała Leni Kirkman, rzeczniczka kliniki.
Sprawca, który początkowo nie został zidentyfikowany, uciekł z miejsca zbrodni fordem explorerem. Gdy zorientował się, że jest ścigany, strzelił do siebie w czasie jazdy, a jego auto zjechało z szosy i utknęło w polu.
sg, pap