Pytlakowska o Przybylskiej: Miałyśmy przeczucie, że to będzie nasz ostatni wywiad
Dodano:
- Miałyśmy przeczucie, że będzie to nasz ostatni wywiad, ale to nie była jakaś płaczliwa rozmowa pełna smutku - wspominała w TVN24 Krystyna Pytlakowska, która przeprowadziła rozmowę z Anną Przybylską w lutym.
- Sweter, który sobie wtedy kupiłam, bo robiłyśmy razem zakupy, mam do tej pory i jest w bardzo dobrym stanie. I sobie pomyślałam, że ten sweter przeżył Anię i to jest niesprawiedliwe - mówiła Krystyna Pytlakowska.
W lutym tego roku Pytlakowska przeprowadziła z Anną Przybylską ostatni wywiad. Został on opublikowany w magazynie "Viva!".
- Kiedy prosiła: Krysia, teraz wyłącz magnetofon, to wiedziałam, że sobie porozmawiamy szczerze, nie jak dziennikarka z bohaterką, tylko jak dwie prawie przyjaciółki. To nie była jakaś płaczliwa rozmowa pełna smutku. Ania nie była nigdy osobą narzekającą, płaczliwą, ona po prostu zawsze się śmiała. Z tej choroby sobie nawet żartowała. Mówiła: pojadę, zrobię te badania, a potem to zobaczymy, co będzie się działo - mówi dziennikarka.
Według Pytlakowskiej w Przybylskiej "najcudowniejsza była wola i radość życia". Jak opowiada dziennikarka, Ania Przybylska pod wpływem choroby stała się bardzo wierząca.
- Wcześniej wierzyła, ale nie tak. Chodziła do kościoła, modliła się, rozmawiała z Bogiem, powiedziała, że się z nim zakumplowała. Nie było w tym jakiegoś smutku - tłumaczyła. - Zapamiętam jej śmiejące się oczy - dodała.
tvn24.pl
W lutym tego roku Pytlakowska przeprowadziła z Anną Przybylską ostatni wywiad. Został on opublikowany w magazynie "Viva!".
- Kiedy prosiła: Krysia, teraz wyłącz magnetofon, to wiedziałam, że sobie porozmawiamy szczerze, nie jak dziennikarka z bohaterką, tylko jak dwie prawie przyjaciółki. To nie była jakaś płaczliwa rozmowa pełna smutku. Ania nie była nigdy osobą narzekającą, płaczliwą, ona po prostu zawsze się śmiała. Z tej choroby sobie nawet żartowała. Mówiła: pojadę, zrobię te badania, a potem to zobaczymy, co będzie się działo - mówi dziennikarka.
Według Pytlakowskiej w Przybylskiej "najcudowniejsza była wola i radość życia". Jak opowiada dziennikarka, Ania Przybylska pod wpływem choroby stała się bardzo wierząca.
- Wcześniej wierzyła, ale nie tak. Chodziła do kościoła, modliła się, rozmawiała z Bogiem, powiedziała, że się z nim zakumplowała. Nie było w tym jakiegoś smutku - tłumaczyła. - Zapamiętam jej śmiejące się oczy - dodała.
tvn24.pl