Najbogatsi komornicy w Polsce
Dodano:
Nieskuteczni, opętani chęcią zysku. Najwięksi polscy komornicy mogą za kilka lat sami zniszczyć swój zawód.
"Komornik Sądowy zatrudni na umowę o pracę w wymiarze pełnego etatu na stanowisku: PRACOWNIK CALL CENTER" – takie ogłoszenie można znaleźć na jednej ze stron internetowych. Podstawowe wymagania: ukończony co najmniej trzeci rok studiów oraz znajomość przepisów związanych z postępowaniem egzekucyjnym. Oferujemy pracę od poniedziałku do piątku, osiem godzin dziennie, wśród młodych ludzi.
Praca na słuchawce w kancelarii komorniczej może dziwić, ale wśród hurtowników komorniczych to już standard. W Polsce jest ich kilkunastu. Rocznie jeden komornik potrafi obsłużyć nawet pół miliona spraw. Gdyby odliczyć dni wolne od pracy, dzień w dzień wszczyna się tam ponad tysiąc postępowań egzekucyjnych. Jak to możliwe, że jeden komornik jest w stanie obsłużyć taką liczbę spraw? Do pomocy zatrudnia zwykle ponad stu pracowników (asesorów, aplikantów, studentów prawa). Jego praca bardziej przypomina zawód windykatora niż funkcjonariusza publicznego z polskim godłem w pieczęci.
Żeby przemielić tak ogromną liczbę spraw, duże kancelarie stosują egzekucję zza biurka. Dłużnika zwykle zasypuje się listami i telefonami, w których powiadamia się o wszczęciu egzekucji. Komornik hurtownik z reguły nie jedzie do miejsca zamieszkania dłużnika, nie sprawdza, czy rzeczywiście mieszka pod wskazanym adresem, nie prowadzi żadnych działań terenowych. Ministerstwo Sprawiedliwości przyznaje, że jeden komornik, mający nawet do pomocy zatrudnionych w jego kancelarii pracowników, nie jest w stanie skutecznie i sprawnie, w rozsądnym czasie, wyegzekwować należnego wierzycielowi świadczenia. "Tak znaczna koncentracja spraw egzekucyjnych prowadzi do nieprawidłowości wielu postępowań egzekucyjnych prowadzonych przez komorników funkcjonujących w największych kancelariach, z których prawie wszystkie współpracują z masowymi wierzycielami, a skuteczność w nich jest najniższa” – czytamy w wyjaśnieniach, jakie otrzymaliśmy z MS. Jaka to skuteczność? Według Krajowej Rady Komorniczej odzyskują dług w zaledwie co dziesiątej sprawie. To trzy razy gorzej od stawianych za wzór średnich kancelarii. Ale żeby było jeszcze zabawniej, nieskuteczni komornicy mogą być dla niektórych firm wręcz korzystni.
– Niektórym firmom windykacyjnym nie opłaca się odzyskiwać długów. Windykator z wyrokiem sądowym idzie do komornika, żeby ten wszczął egzekucję. Komornik sprawdza w ZUS, czy dłużnik pracuje. Okazuje się, że jest bezrobotny. Sprawdza konto bankowe. Tam też pudło. Nie ma więc skąd ściągnąć pieniędzy. Sprawę umarza. Dług z kwitkiem o bezskutecznej egzekucji znowu trafia do firmy windykacyjnej, która odsprzedaje go spółce córce. Ta znowu zgłasza sprawę do komornika, który po raz kolejny stwierdza, że dłużnik pieniędzy nie ma. I tak bez końca. Rok w rok firma windykacyjna nieodzyskany dług może sobie wrzucać w koszty. Zmniejsza się jej dochód i podatek do zapłaty. Windykatorzy zamiast odzyskać kilkaset złotych długu za pierwszym strzałem, wolą latami przeciągać sprawy, żeby wyrobić jak największe koszty – tłumaczy mi mechanizm działania jeden z pomorskich komorników sądowych.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od poniedziałku jest dostępny również w formie e-wydania: www.wprost.ewydanie.pl
"Wprost" w wersji na Androida jest dostępny tu:
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.paperlit.android.wprost
"Wprost" dla użytkowników Apple:
http://itunes.apple.com/ pl/app/tygodnik-wprost/ id459708380?mt=8
"Wprost" można czytać także dzięki aplikacji na Facebooku:
https://apps.facebook.com/tygodnikwprost/?fb_source=search&ref=ts
Praca na słuchawce w kancelarii komorniczej może dziwić, ale wśród hurtowników komorniczych to już standard. W Polsce jest ich kilkunastu. Rocznie jeden komornik potrafi obsłużyć nawet pół miliona spraw. Gdyby odliczyć dni wolne od pracy, dzień w dzień wszczyna się tam ponad tysiąc postępowań egzekucyjnych. Jak to możliwe, że jeden komornik jest w stanie obsłużyć taką liczbę spraw? Do pomocy zatrudnia zwykle ponad stu pracowników (asesorów, aplikantów, studentów prawa). Jego praca bardziej przypomina zawód windykatora niż funkcjonariusza publicznego z polskim godłem w pieczęci.
Żeby przemielić tak ogromną liczbę spraw, duże kancelarie stosują egzekucję zza biurka. Dłużnika zwykle zasypuje się listami i telefonami, w których powiadamia się o wszczęciu egzekucji. Komornik hurtownik z reguły nie jedzie do miejsca zamieszkania dłużnika, nie sprawdza, czy rzeczywiście mieszka pod wskazanym adresem, nie prowadzi żadnych działań terenowych. Ministerstwo Sprawiedliwości przyznaje, że jeden komornik, mający nawet do pomocy zatrudnionych w jego kancelarii pracowników, nie jest w stanie skutecznie i sprawnie, w rozsądnym czasie, wyegzekwować należnego wierzycielowi świadczenia. "Tak znaczna koncentracja spraw egzekucyjnych prowadzi do nieprawidłowości wielu postępowań egzekucyjnych prowadzonych przez komorników funkcjonujących w największych kancelariach, z których prawie wszystkie współpracują z masowymi wierzycielami, a skuteczność w nich jest najniższa” – czytamy w wyjaśnieniach, jakie otrzymaliśmy z MS. Jaka to skuteczność? Według Krajowej Rady Komorniczej odzyskują dług w zaledwie co dziesiątej sprawie. To trzy razy gorzej od stawianych za wzór średnich kancelarii. Ale żeby było jeszcze zabawniej, nieskuteczni komornicy mogą być dla niektórych firm wręcz korzystni.
– Niektórym firmom windykacyjnym nie opłaca się odzyskiwać długów. Windykator z wyrokiem sądowym idzie do komornika, żeby ten wszczął egzekucję. Komornik sprawdza w ZUS, czy dłużnik pracuje. Okazuje się, że jest bezrobotny. Sprawdza konto bankowe. Tam też pudło. Nie ma więc skąd ściągnąć pieniędzy. Sprawę umarza. Dług z kwitkiem o bezskutecznej egzekucji znowu trafia do firmy windykacyjnej, która odsprzedaje go spółce córce. Ta znowu zgłasza sprawę do komornika, który po raz kolejny stwierdza, że dłużnik pieniędzy nie ma. I tak bez końca. Rok w rok firma windykacyjna nieodzyskany dług może sobie wrzucać w koszty. Zmniejsza się jej dochód i podatek do zapłaty. Windykatorzy zamiast odzyskać kilkaset złotych długu za pierwszym strzałem, wolą latami przeciągać sprawy, żeby wyrobić jak największe koszty – tłumaczy mi mechanizm działania jeden z pomorskich komorników sądowych.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od poniedziałku jest dostępny również w formie e-wydania: www.wprost.ewydanie.pl
"Wprost" w wersji na Androida jest dostępny tu:
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.paperlit.android.wprost
"Wprost" dla użytkowników Apple:
http://itunes.apple.com/ pl/app/tygodnik-wprost/ id459708380?mt=8
"Wprost" można czytać także dzięki aplikacji na Facebooku:
https://apps.facebook.com/tygodnikwprost/?fb_source=search&ref=ts