Prezes Kongresu Żydów ostrzega muzeum. "To otwarcie puszki Pandory"
Dodano:
Niemiecki "Der Spiegel" cytuje prezesa Światowego Kongresu Żydów Ronalda Laudera, który ostrzega Muzeum Sztuki w Bernie przed przyjęciem obrazów zapisanych w testamencie przez Corneliusa Gurlitta. Zmarły w maju kolekcjoner był synem zaprzyjaźnionego z Adolfem Hitlerem marszanda, który posiadł sporą kolekcję dzieł sztuki pochodzącą ze zrabowanych galerii całej Europy.
- Następstwem zbyt pośpiesznego przyjęcia spadku przez Muzeum Sztuki (Kunstmuseum) w Bernie będzie "lawina procesów" - powiedział Lauder w rozmowie z dziennikarzami "Spiegla" opublikowanej w najnowszym wydaniu tygodnika. Porównał on tę decyzję do "otwarcia puszki Pandory".
Gurlitt zmarł 8 maja. W swojej kolekcji miał m. in. Pabla Picassa, Marca Chagalla czy Henri Matisse'a. Dyrekcja szwajcarskiej galerii ma do 26 listopada zdecydować, czy przyjmie spadek. Obecnie trwa badanie przez ekspertów kolekcji liczącej 1280 płócien - te, które zostały skardzione lub odebrane w wyniku szantażu mają wrócić do prawowitych właścicieli.
Cornelius Gurlitt odziedziczył zbiory po swoim ojcu, historyku sztuki i zaufanym marszandzie Hitlera, Hildebrandzie Gurlitcie. Kolekcja była ukryta, a odnaleziono ją przypadkiem, w czasie przeszukania monachijskiego mieszkania w związku z podejrzeniem o oszustwa podatkowe w 2012 r. Część obrazów mogła zostać zrabowana przez nazistów w okupowanej Francji; eksperci nie wykluczają, że niektóre skradzione obrazy mogą pochodzić z terenów Polski.
Berlin chce powołać przed końcem roku Niemieckie Centrum Strat Dóbr Kultury, które ma zająć się poszukiwaniem zrabowanych dzieł i pośredniczyć w ich zwrotach.
Der Spiegel
Gurlitt zmarł 8 maja. W swojej kolekcji miał m. in. Pabla Picassa, Marca Chagalla czy Henri Matisse'a. Dyrekcja szwajcarskiej galerii ma do 26 listopada zdecydować, czy przyjmie spadek. Obecnie trwa badanie przez ekspertów kolekcji liczącej 1280 płócien - te, które zostały skardzione lub odebrane w wyniku szantażu mają wrócić do prawowitych właścicieli.
Cornelius Gurlitt odziedziczył zbiory po swoim ojcu, historyku sztuki i zaufanym marszandzie Hitlera, Hildebrandzie Gurlitcie. Kolekcja była ukryta, a odnaleziono ją przypadkiem, w czasie przeszukania monachijskiego mieszkania w związku z podejrzeniem o oszustwa podatkowe w 2012 r. Część obrazów mogła zostać zrabowana przez nazistów w okupowanej Francji; eksperci nie wykluczają, że niektóre skradzione obrazy mogą pochodzić z terenów Polski.
Berlin chce powołać przed końcem roku Niemieckie Centrum Strat Dóbr Kultury, które ma zająć się poszukiwaniem zrabowanych dzieł i pośredniczyć w ich zwrotach.
Der Spiegel