100 policjantów w niemieckim meczecie. Na butach worki, bez psów tropiących
Dodano:
Jak informuje "Der Spiegel", 100 policjantów, którzy weszli po piątkowej modlitwie do bremeńskiego meczetu starało się nie urazić uczuć religijnych wyznawców islamu. Zrezygnowano z psów tropiących, a na buty nałożono worki. Według policji, w świątyni werbowano dżihadystów wysyłanych do Iraku i Syrii, by wspierali Państwo Islamskie.
Salafici to radykalna grupa muzułmanów, która, choć liczy raptem kilka tysięcy osób na blisko 4 mln islamistów w Niemczech, staje się coraz bardziej niebezpieczna. To właśnie w ich środowisku niemieckie służby poszukują rekrutujących na wojnę w Syrii i Iraku.
Meczet został przeszukany po tym, jak w piątek sąd zdelegalizował zarejestrowane tam stowarzyszenie Masjidu-I-Furgan. Formalnie - była to organizacja kulturalna i społeczna, ale jak twierdzą służby, de facto zajmowała się werbunkiem dżihadystów. Niemiecki odpowiednik ABW obserwował ugrupowanie od 2007 r., doliczając się 8 mężczyzn, 7 kobiet i 11 dzieci, którzy zostali wysłani do Syrii i Iraku. Służby twierdzą, że na wojnę pojechało już 550 osób, z czego 180 wróciło.
Urząd Ochrony Konstytucji szacuje, że pod koniec roku salafitów będzie już 7 tys., najwięcej w Nadrenii Północnej-Westfalii.
We wrześniu w Wuppertalu odłam wyprowadził na ulice tzw. dżihadystyczną milicję, która nawoływała do niewchodzenia do dyskotek czy salonów gier, a także zwracała uwagę "nieobyczajnie ubranym" kobietom. Rozdawano także ulotki informujące, że zgodnie z prawem szariatu alkohol, papierosy, głośna muzyka, pornografia i prostytucja są zabronione.
Eksperci przewidują, że wkrótce salafici wezmą sobie za cel Polskę. - Szczególnie interesują ich kraje, gdzie wiara ma dla ludzi znaczenie. I Polska to dla nich niewiarygodnie ważny cel. Religia wciąż ma spory wpływ na wychowanie Polaków, nawet jeśli nie tak wielki, jak w poprzednich pokoleniach - mówi prof. Andreas Zick, szef Instytutu Międzydyscyplinarnych Badań nad Konfliktami i Przemocą Uniwersytetu w Bielefeld, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Wyborcza.pl, Der Spiegel
Meczet został przeszukany po tym, jak w piątek sąd zdelegalizował zarejestrowane tam stowarzyszenie Masjidu-I-Furgan. Formalnie - była to organizacja kulturalna i społeczna, ale jak twierdzą służby, de facto zajmowała się werbunkiem dżihadystów. Niemiecki odpowiednik ABW obserwował ugrupowanie od 2007 r., doliczając się 8 mężczyzn, 7 kobiet i 11 dzieci, którzy zostali wysłani do Syrii i Iraku. Służby twierdzą, że na wojnę pojechało już 550 osób, z czego 180 wróciło.
Urząd Ochrony Konstytucji szacuje, że pod koniec roku salafitów będzie już 7 tys., najwięcej w Nadrenii Północnej-Westfalii.
We wrześniu w Wuppertalu odłam wyprowadził na ulice tzw. dżihadystyczną milicję, która nawoływała do niewchodzenia do dyskotek czy salonów gier, a także zwracała uwagę "nieobyczajnie ubranym" kobietom. Rozdawano także ulotki informujące, że zgodnie z prawem szariatu alkohol, papierosy, głośna muzyka, pornografia i prostytucja są zabronione.
Eksperci przewidują, że wkrótce salafici wezmą sobie za cel Polskę. - Szczególnie interesują ich kraje, gdzie wiara ma dla ludzi znaczenie. I Polska to dla nich niewiarygodnie ważny cel. Religia wciąż ma spory wpływ na wychowanie Polaków, nawet jeśli nie tak wielki, jak w poprzednich pokoleniach - mówi prof. Andreas Zick, szef Instytutu Międzydyscyplinarnych Badań nad Konfliktami i Przemocą Uniwersytetu w Bielefeld, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Wyborcza.pl, Der Spiegel