Tajemnica spowiedzi jest tajemnicą
Sprawa dotyczy proboszcza z Jordanowa Bolesława W., któremu prokuratura przedstawiła zarzut zatajenia prawdy w śledztwie o zabójstwo. Jak się okazało, ksiądz posiadał informacje na temat ewentualnego sprawcy zabójstwa, ale ujawnił je po dwóch latach przed sądem w trakcie procesu, w którym o zabójstwo oskarżona była inna osoba. Fakt zatajenia informacji w śledztwie ksiądz tłumaczył poczuciem, że był związany tajemnicą.
Podobne stanowisko zajęła prokuratura. "Ocena zebranego materiału dowodowego doprowadziła do wniosku, że ksiądz działał w ramach pełnienia posługi duszpasterskiej i obowiązywał go obowiązek zachowania tajemnicy" - powiedziała prok. Mirosława Kalinowska-Zajdak. W trakcie śledztwa w tej sprawie prokuratura wystąpiła do kurii biskupiej w Krakowie z prośbą o pomoc w poznaniu prawa kanonicznego, regulującego kwestię tajemnicy spowiedzi i tajemnicy związanej z posługą duszpasterską.
Sprawa dotyczy zabójstwa starszej mieszkanki Jordanowa. O zabójstwo oskarżono 55-letniego Mariana R., który nie przyznawał się do winy i spędził w areszcie dwa lata.
Pod koniec procesu, toczącego się w tej sprawie przed Sądem Okręgowym w Krakowie, doszło do przełomu. Zeznający jako świadek ksiądz Bolesław W. nieoczekiwanie ujawnił, że dwa lata wcześniej zgłosiła się do niego osoba, która ujawniła swoje związki z zabójstwem.
Był to mężczyzna, który chciał się wyspowiadać, jednak był po spożyciu alkoholu i w towarzystwie innych osób i do spowiedzi nie doszło. Ksiądz uznał jednak, że i tak jest związany tajemnicą i nie ujawniał posiadanych w sprawie zabójstwa wiadomości. Dopiero na żądanie sądu podał personalia tej osoby - Józefa Z.
Proces o zabójstwo zakończył się nieprawomocnym uniewinnieniem dotychczasowego oskarżonego.
Na podstawie sądowych protokołów Prokuratura Rejonowa w Suchej Beskidzkiej wszczęła postępowanie przeciwko księdzu o zatajenie prawdy. Zarzuciła mu, że będąc przesłuchiwany przez policjanta w postępowaniu przygotowawczym dotyczącym zabójstwa zataił fakt rozmowy z Józefem Z.
Podczas przesłuchania w tej sprawie ksiądz Bolesław W. potwierdził fakt zatajenia rozmowy, jednak do winy się nie przyznał. Wyjaśnił, że działał w przeświadczeniu, że obowiązuje go tajemnica kapłańska, ponieważ wierny zgłosił się do niego jako do kapłana.
Podkreślił również, że zrobił wszystko, aby mimo to nakierować organa ścigania na właściwy trop. M. in. w trakcie rozmowy z mężczyzną zobowiązał go, by zgłosił się do odpowiednich organów; podczas przesłuchania podkreślał, że należy zbierać dowody i szukać jeszcze innych tropów; podczas rozmowy z bratem oskarżonego prosił, by rodzina go ratowała, bo on nie jest winny.
sg, pap