Sutenerzy tatuowali prostytutki. Sąd wyłączył jawność procesu członków gangu
Dodano:
Na wniosek obrońców oskarżonych, gdański sąd wyłączył jawność procesu gangu sutenerów. Proces rozpoczął się w środę, przed sądem odpowiada 21 osób. Podejrzani są oni o czerpanie korzyści z prostytucji co najmniej 70 kobiet - podaje tvn24.pl.
Proces rozpoczął się w środę o godz. 9, jednak sprawa prawdopodobnie zostanie odroczona z powodu nieobecności jednego z adwokatów.
Na ławie oskarżonych zasiadło 21 osób. Są to członkowie gangu sutenerów, którzy sami siebie przedstawiali jako "organizację".
Gang znany jest z brutalnych metod traktowania prostytutek. Kobiety miały m.in. tatuaże określające, czyją są własnością, np. "Niewolnica Pana Leszka".
- Świetnie nas traktowali, nie powinni tutaj siedzieć - powiedziała TVN24 jedna z kobiet, która także zasiada na ławie oskarżonych.
Według aktu oskarżenia na czele grupy stali bracia B. - trzej mężczyźni w wieku 24, 26 i 31 lat. Działali od czerwca 2009 do września 2013 roku, głównie na terenie Gdyni-Witomina. Szefem był 31-letni Aleksander, z wykształcenia pedagog. Współdziałali z nim jego bracia Leszek i Paweł.
Gang charakteryzowała bezwzględna dyscyplina i fanatyzm. Obowiązywały kary za odmowę świadczenia usług seksualnych. Kobiety często również były bite. Traktowano je jak niewolnice.
Prokuratorzy wyliczyli, iż grupa zarobiła ok. 5,8 mln zł. Oskarżonym grozi kara do 15 lat więzienia, grzywna oraz utrata korzyści osiągniętych z przestępstw.
tvn24.pl
Na ławie oskarżonych zasiadło 21 osób. Są to członkowie gangu sutenerów, którzy sami siebie przedstawiali jako "organizację".
Gang znany jest z brutalnych metod traktowania prostytutek. Kobiety miały m.in. tatuaże określające, czyją są własnością, np. "Niewolnica Pana Leszka".
- Świetnie nas traktowali, nie powinni tutaj siedzieć - powiedziała TVN24 jedna z kobiet, która także zasiada na ławie oskarżonych.
Według aktu oskarżenia na czele grupy stali bracia B. - trzej mężczyźni w wieku 24, 26 i 31 lat. Działali od czerwca 2009 do września 2013 roku, głównie na terenie Gdyni-Witomina. Szefem był 31-letni Aleksander, z wykształcenia pedagog. Współdziałali z nim jego bracia Leszek i Paweł.
Gang charakteryzowała bezwzględna dyscyplina i fanatyzm. Obowiązywały kary za odmowę świadczenia usług seksualnych. Kobiety często również były bite. Traktowano je jak niewolnice.
Prokuratorzy wyliczyli, iż grupa zarobiła ok. 5,8 mln zł. Oskarżonym grozi kara do 15 lat więzienia, grzywna oraz utrata korzyści osiągniętych z przestępstw.
tvn24.pl