Niebezpieczne dryfowanie
"Byłoby to bardzo niekorzystne. Obniżenie ratingu oznaczałoby odpływ inwestorów zagranicznych" - powiedziała Gronkiewicz-Waltz. - Zagraniczne inwestycje są szczególnie ważne wobec problemów z prywatyzacją i związanym z tym finansowaniem deficytu budżetowego. Gorsze ratingi mogłyby spowodować, że inwestorzy chętniej wybieraliby inne kraje regionu na miejsca swoich inwestycji.
"Polska nie jest już liderem przemian w Europie Środkowowschodniej. Wzrost gospodarczy nie jest już tak duży, jak w innych krajach regionu. Do tego dochodzi duży deficyt budżetowy. Obniża się też wskaźnik konkurencyjności gospodarki". Inwestorów zniechęca też duży poziom korupcji w Polsce - oceniła Gronkiewicz-Waltz.
Analityk agencji ratingowej Standard &Poor's Moritz Kraemer nie dostrzega presji na zmianę ratingu Polski, przypominając, że w tej chwili S&P nie tak dawno temu zmienił perspektywę na negatywną ze stabilnej. "Jak dotąd polityka gospodarcza rządu z grubsza zmierza w oczekiwanym przez nas kierunku" - powiedział.
Niepokoi go jednak to, że konstytucyjny próg 60 proc. długu publicznego w stosunku do PKB rośnie w Polsce szybciej, niż zakładały to plany rządu.
"Nie ma magicznego progu deficytu, po przekroczeniu którego automatycznie uruchamiany jest mechanizm zmiany ratingu. Przede wszystkim kierujemy się średniookresową perspektywą - zastrzegł. - Jednak gdy jest się blisko niego to powstaje dodatkowe ryzyko związane z tym, jak rząd się do tego ustosunkuje" - powiedział.
Według ministra gospodarki i pracy Jerzego Hausnera dług publiczny zbliży się do progu 60 proc. PKB, ale go nie przekroczy.
"Co stanie się, gdy rząd osiągnie limit deficytu w 2006 roku, lub nawet wcześniej? Brak odpowiedzi na to pytanie powoduje, że sytuacja staje się bardziej płynna i potencjalnie rozchwiana - podkreśla Kraemer . - Nie jest to problem na obecnym etapie, ale może stać się nim szybko".
Kraemer zwraca uwagę, że rok 2004 będzie szczególnie trudny z punktu widzenia finansów publicznych i deficytu chyba, że dojdzie do silnego odbicia gospodarki. Polska będzie musiała przedpłacić rozmaite unijne świadczenia na rolnictwo, zapłacić składkę członkowską UE, współfinansować projekty, przychody z prywatyzacji nie będą duże, a zapowiadana emisja długu jest wyższa od wcześniej zakładanej przez rząd.
Na lata 2004-05 Standard & Poor's przewiduje, że deficyt budżetu wyniesie 7 proc. PKB, znacznie powyżej prognoz rządu wobec 5,4 proc. PKB zaplanowanego na br.
Plany spełnienia przez Polskę kryteriów z Maastricht w 2007 roku i wejścia do eurostrefy w 2008 roku, które mają zostać przedstawione w średniookresowej strategii Ministerstwa Finansów 16 września nazwał Kraemer "technicznie możliwymi do wykonania, ale politycznie trudnymi".
em, pap