Kodeks nie całkiem etyczny
Pod apelem podpisali się m.in. dr Marek Edelman, rektor warszawskiej Akademii Medycznej prof. Janusz Piekarczyk, transplantolog z warszawskiej Akademii Medycznej prof. Wojciech Rowiński, nestor medycyny polskiej prof. Edward Rużyłło oraz kilku konsultantów krajowych w różnych dziedzinach medycyny.
Sygnatariusze apelu przeciwstawiają się propozycjom nowych przepisów dotyczących m.in. prokreacji, genetyki i transplantologii. "Część proponowanych zmian zagraża m.in. wykonywaniu badań prenatalnych, poradnictwu genetycznemu oraz leczeniu bezpłodności metodą +in vitro+. Normy etyczne zawarte w kodeksie, który obowiązuje wszystkich lekarzy, muszą być neutralne światopoglądowo i uniwersalne, aby mógł je stosować każdy z nas. Proponowana nowelizacja dostosowuje deontologię lekarską do określonego światopoglądu" - głosi apel.
"Nie może być tak, ze prawo powszechne pozwala na zgodne z wiedzą medyczną stosowanie pewnych metod, a kodeks etyki ich zabrania" - podkreślił na konferencji prasowej senator Marek Balicki. Zaznaczył, że każdy lekarz ma prawo do stosowania klauzuli sumienia, jeśli dana procedura medyczna nie jest zgodna z wyznawanymi przez niego zasadami etycznymi.
Sygnatariusze apelu wskazują na niejednoznaczność wielu zapisów, co w praktyce oznaczać będzie zakaz stosowania pewnych zabiegów. Jedna z propozycji zakazuje na przykład podejmowania badań prenatalnych "obarczonych większym ryzykiem zdrowotnym niż spodziewane korzyści zdrowotne tak dla dziecka, jak i matki". Zdaniem zarówno szefa Kliniki Ginekologii i Położnictwa CMKP prof. Romualda Dębskiego, jak i kierownika Zakładu Genetyki Instytutu Neurologii i Psychiatrii prof. Jacka Zaremby zapis ten w praktyce może ograniczyć możliwość wykonywania badań prenatalnych i jest sprzeczny z obowiązującym prawem. "Jeśli trafi do mnie pacjentka z podejrzeniem ciężkiej wady rozwojowej u płodu, nie będę mógł wykonać badań prenatalnych, bo jeśli potwierdzi się podejrzenie, będzie to wskazanie do terminacji ciąży" - tłumaczył Dębski. "Trudno nazwać to korzyścią zdrowotną dla płodu" - dodał Zaremba.
Podobne niejednoznaczności występują w proponowanych zapisach dotyczących medycznie wspomaganej prokreacji, czyli metody "in vitro". Proponowany zapis nakłada bowiem na lekarza obowiązek "uczynienia wszystkiego, by zminimalizować ryzyko dla poczętego dziecka lub jego matki". Tymczasem np. stymulacja jajników - jedna z faz przygotowujących do zabiegu sztucznego zapłodnienia - wiąże się czasami z dużym ryzykiem dla kobiety; z kolei z kilku zarodków, które powstają w wyniku zapłodnienia "w probówce", do macicy matki implantowany jest tylko jeden, pozostałe zaś są zamrażane.
Nie podziela tych obaw prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł. Twierdzi on, że nie należy tak tych zapisów interpretować, ponieważ ich celem jest zwrócenie szczególnej uwagi na te metody - tłumaczy. Z jego wypowiedzi wynika jednak, że jest on przeciwny zamrażaniu zarodków. Jego zdaniem, lekarz nie powinien być bogiem, który decyduje, które zarodki mają przeżyć, a które nie.
Zaremba ubolewał, że komisja przygotowująca projekt nowelizacji kodeksu nie zwróciła się z prośbą o opinie dotyczące genetyki ani do żadnego z trzech towarzystw naukowych zajmujących się genetyką, ani do zakładu genetyki Polskiej Akademii Nauk.
Szef kliniki chirurgii i transplantologii warszawskiej Akademii Medycznej prof. Wojciech Rowiński podkreślił, że w proponowanej nowelizacji zabrakło zapisu, który nałożyłby na lekarza "moralny obowiązek identyfikacji potencjalnych narządów do przeszczepu".
em, pap