"Wyraźnie daliśmy do zrozumienia, że będziemy stawiać opór rosyjskiej agresji"
Dodano:
Przedstawicielka amerykańskiej dyplomacji, kobieta która ma wpływ na kształtowanie amerykańskiej polityki wobec Rosji Victoria Nuland w rozmowie z TVN24 Biznes i Świat powiedziała, że obecna sytuacja w Donbasie może napawać umiarkowanym entuzjazmem, ale potrzeba jeszcze "wiele ciężkiej pracy”.
Nuland podkreśliła, że sytuacja nie jest idealna - na linii frontu wciąż padają strzały, a Rosjanie zbroją i szkolą separatystów. - Teraz ludzie ciągle giną, ale poziom przemocy spadł – powiedziała Nuland.
- Właśnie dlatego tak ważne jest odstraszanie. Musimy być bardzo stanowczy w uświadamianiu Moskwie, co się stanie, jeśli dokona kolejnego zagarnięcia ziemi lub przesunie się za linię uzgodnioną w Mińsku - mówiła Nuland. Za główny środek nacisku na Moskwę uznała sankcje, których jej zdaniem nie powinno się znosić, dopóki porozumienie o rozejmie nie zostanie „w pełni zrealizowane”. W przekonaniu Amerykanki Zachód powinien okazywać jedność, mimo ceny gospodarczej jaką płaci za sankcje. Nuland wskazała jednak, że gdyby wojna zbliżyła się „naszych granic” cena ta wzrośnie.
- Wyraźnie daliśmy do zrozumienia, że będziemy stawiać opór rosyjskiej agresji, że będziemy wspierać i pomagać naszym sojusznikom oraz przyjaciołom, którzy są poddawani presji - mówiła Nuland. Zastrzegła jednak, że "tam gdzie się da”, Amerykanie będą współpracować z Rosjanami. – Z tymi, którzy chcą współpracować z nami. A tych trochę jest - przekonywała.
TVN24 Biznes i Świat
- Właśnie dlatego tak ważne jest odstraszanie. Musimy być bardzo stanowczy w uświadamianiu Moskwie, co się stanie, jeśli dokona kolejnego zagarnięcia ziemi lub przesunie się za linię uzgodnioną w Mińsku - mówiła Nuland. Za główny środek nacisku na Moskwę uznała sankcje, których jej zdaniem nie powinno się znosić, dopóki porozumienie o rozejmie nie zostanie „w pełni zrealizowane”. W przekonaniu Amerykanki Zachód powinien okazywać jedność, mimo ceny gospodarczej jaką płaci za sankcje. Nuland wskazała jednak, że gdyby wojna zbliżyła się „naszych granic” cena ta wzrośnie.
- Wyraźnie daliśmy do zrozumienia, że będziemy stawiać opór rosyjskiej agresji, że będziemy wspierać i pomagać naszym sojusznikom oraz przyjaciołom, którzy są poddawani presji - mówiła Nuland. Zastrzegła jednak, że "tam gdzie się da”, Amerykanie będą współpracować z Rosjanami. – Z tymi, którzy chcą współpracować z nami. A tych trochę jest - przekonywała.
TVN24 Biznes i Świat