Kradzież = zbrodnia
"To jest sprzęt, dzięki któremu można wykonać wiele badań, które umożliwią leczenie kobiet w ciąży i noworodków. Bez tego sprzętu wykonywanie ich jest niemożliwe. Mali pacjenci, a także kobiety w ciąży, którzy potrzebują tych badań, są ich pozbawieni" - mówi rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia Agnieszka Gołąbek.
Instytut dysponował tylko jednym tak nowoczesnym systemem. Podobnych systemów jest w Polsce zaledwie kilka. Ten był jednym z najnowocześniejszych. Dlatego ministerstwo, Instytut i policja apelują, aby osoby, które mają jakieś informacje dotyczące skradzionego sprzętu lub wiedzą, gdzie się on znajduje, dzwoniły na nr bezpłatnej infolinii: 0 800 120 226.
"System rezonansu magnetycznego bez tych elementów nie może pracować, a i skradzione części bez reszty, która pozostała w Instytucie, są zupełnie bezużyteczne. Ci złodzieje nie mogą z tym nic zrobić, ani tego nigdzie nie sprzedadzą, ani nie rozbiorą na części, ani nie uruchomią" - podkreśliła rzeczniczka.
Instytut otrzymał sprzęt kilka miesięcy temu. Kiedy skradziono jego elementy, był w okresie instalacji, wykonywano już jednak badania, by wprawić się i by z chwilą, gdy instalacja się zakończy, można było rozpocząć pełną pracę. "Stąd też kręciło się tutaj wiele osób. Część z nich pracowała przy instalacji, część przy wykańczaniu budynku. Odkryliśmy, że podpiłowano zamki, ktoś przygotował się do kradzieży" - relacjonował rozgoryczony kierownik diagnostyki obrazowej prof. Kamil Wermeński.
Zwrócił uwagę, że złodzieje ukradli przy okazji oprogramowanie. "Te programy są szalenie drogie i one do niczego służyć nie mogą, nikomu. Bo to są programy do badania poszczególnych pacjentów, poszczególnych chorób. To się nie nadaje nawet do innych aparatów rezonansu magnetycznego" - podkreślił, dodając, że "dzięki systemowi można było uzyskiwać informacje, który w normalnych badaniach są niejednokrotnie nieosiągalne".
Według policji do kradzieży mogło dojść w nocy ze środy na czwartek. Złodzieje weszli przez okno, być może nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, co kradną. Prawdopodobnie sądzili, że jest to zwyczajny sprzęt komputerowy.
"Niech zastanowią się nad tym, ile złego zrobili dla tych chorych dzieci z onkologii, tych noworodków, które czekają na badania. Jaką szkodę zrobili. Te komputery do niczego im służyć nie będą, żaden specjalista nie podejmie się ich przeróbki. Apelujemy, niech gdzieś je podrzucą. Niech zawiadomią przez infolinię, że gdzieś leżą" - prosił Wermeński.
em, pap