Waszczykowski: Szef FBI chciał przypodobać się diasporze żydowskiej

Dodano:
Witold Waszczykowski (fot. JACEK HEROK / Newspix.pl ) Źródło: Newspix.pl
Według Witolda Waszczykowskiego z PiS, sprawa wypowiedzi dyrektora FBI Jamesa Comeya jest zamknięta. - W języku dyplomatycznym więcej się już nie wyciągnie - stwierdził były wiceminister spraw zagranicznych w "Jeden na Jeden" w TVN24.
Waszczykowski tłumaczył, że w języku dyplomatycznym nie ma słowa przepraszam, a jest wyrażenie żalu czy ubolewania. Zdaniem polityka PiS, wypowiedź Comeya nie była przypadkowa, ponieważ padła w muzeum Holocaustu, które ma wielką rangę w USA. - Jeśli powiedział to, co powiedział, to z pewnym celem, bo w USA zaczyna się kampania wyborcza - mówił Waszczykowski.

Według byłego wiceministra szef FBI mówiąc o roli Polaków w Holokauście chciał "przypodobać się diasporze żydowskiej". - Toczy się rozgrywka między demokratami a republikanami o to, kto to środowisko odzyska - powiedział.

"Trzeba wrócić do rzetelnej polityki historycznej"

- Namawiam wszystkich, aby zastanowić się nad powrotem do rzetelnej polityki historycznej. Uprawiają ją wokół nas wszyscy nasi rywale od Niemiec po Rosję, a obecnie dołączyła nawet Ukraina - zaapelował Waszczykowski, dodając, że Niemcom udało się rozdzielić przymiotnik "niemiecki" od "nazistowski". - W Europie Zachodniej mówi się, że II wojnę światową wywołali nie Niemcy, a naziści - dodał.

Waszczykowski ocenił, że w ramach polityki historycznej potrzebne jest wspólne działanie ministerstw i IPN. - To muszą być książki, filmy, informacje - stwierdził polityk PiS.

Szef FBI o roli Polaków w Holokauście

James B. Comey, szef FBI, podczas spotkania z przedstawicielami środowisk żydowskich w Muzeum Holokaustu wygłosił przemówienie. Powiedział w nim m.in., że "nawet dobrzy ludzie pomagali w mordowaniu milionów" i wymienił w tym kontekście Polaków.

„Chcę, żeby (agenci - red.) zrozumieli, że mimo przeprowadzenia rzezi przez chorych i złych ludzi, w ich ślady poszli też ludzie, którzy kochali swoje rodziny, dawali jałmużnę i chodzili do kościoła. Dobrzy ludzie pomogli mordować miliony i najstraszniejszą ze wszystkich lekcji jest ta pokazująca, że jesteśmy w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności, poddając się władzy grupy, jesteśmy w stanie przekonać się do prawie wszystkiego” - czytamy w przemówieniu. „W ich mniemaniu, mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili niczego złego, bo przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne i od czego nie było ucieczki. To robią ludzie i to powinno nas naprawdę przerażać” - dodał Comey.

Przeprosiny Comeya

Administracja Baracka Obamy miała wydać Comeyowi polecenie, aby ten nie publikował swoich przeprosin, ponieważ Biały Dom nie chciał w ten sposób narażać się Żydom. Publiczne przeprosiny miałyby być odebrane jako akt antysemityzmu. "Administracja Obamy uchodzi za nieprzyjazną względem Izraela i musi dmuchać na zimne, by nie sprawiać wrażenia, że jest wroga wobec Żydów w ogóle" - pisała "Gazeta Wyborcza".

„Żałuję, że powiązałem Polskę z Niemcami”

Pomimo tych informacji Comey przekazał w środę ambasadorowi RP w Waszyngtonie Ryszardowi Schnepfowi list, w którym uderzył się w pierś.

Oto treść dokumentu, która znalazła się na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych:

Szanowny Panie Ambasadorze,

Dziękuję za nasze dzisiejsze spotkanie. Cenię naszą przyjaźń z Polską. Jak już mówiłem, żałuję, że powiązałem w mojej wypowiedzi Polskę z Niemcami, gdyż Polska została zaatakowana i była okupowana przez Niemcy. Państwo Polskie nie ponosi odpowiedzialności za okrucieństwa, których dopuszczali się Naziści. Żałuję, że użyłem nazw konkretnych krajów, ponieważ moja argumentacja miała charakter uniwersalny i dotyczyła ludzkiej natury.

Łączę pozdrowienia,
James B. Comey

tvn24.pl, msz.gov.pl, Wprost.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...