Przedsiębiorstwo WSI
WPŁYWY BUDOWANE W STANIE WOJENNYM
- Siła WSI wzięła się z połączenia potencjałów Wojskowej Służby Wewnętrznej (kontrwywiadu wojskowego) i Zarządu II Sztabu Generalnego (wywiadu wojskowego). Powstała służba, która po 1989 r. zachowała wpływy wynikające z tzw. rewolucji wojskowej, czyli zwiększającej się roli wojskowych we wszystkich dziedzinach władzy PRL po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. Służby te delegowały do niemal wszystkich instytucji - rządowych, bankowych, gospodarczych, central handlu zagranicznego, dyplomacji, mediów, a nawet związków sportowych, swoich ludzi - agentów i oficerów pod przykryciem. Brak weryfikacji służb wojskowych po 1989 r. spowodował, że ludzie ci nigdy z tych instytucji nie zostali wyeliminowani - wyjaśnia dr hab. Sławomir Cenckiewicz, autor książki „Długie ramię Moskwy”.
Kiedy jesienią 1989 r. obóz solidarnościowy przejmował władzę, było wiadomo, że dni Służby Bezpieczeństwa są policzone. Rok później przestała istnieć. Oficerowie bezpieki przeszli weryfikację. Zupełnie inny los spotkał wywiad i kontrwywiad wojskowy. Nikt nie wnikał w to, czym żołnierze zajmowali się przed upadkiem komunizmu. Rząd wykonał tylko pozorowaną reformę, która ograniczała się do scalenia dwóch bytów w jedno. Tak w 1991 r. powstały Wojskowe Służby Informacyjne, w których szeregach znaleźli się ci sami oficerowie, którzy w czasach PRL jeździli na kursy i wykłady do szkół radzieckiego wywiadu wojskowego GRU. - Gdzieś trzeba było tych ludzi szkolić, a prawda jest taka, że lepszych szkół poza tymi w Rosji nigdzie nie było. Wiedza, którą tam zdobywali żołnierze, była unikalna – twierdzi gen. Marek Dukaczewski, ostatni szef WSI. Służba zaczęła budować swoją potęgę w stanie wojennym. W Zarządzie II Sztabu Generalnego WP powstała wtedy zakonspirowana komórka - oddział Y, który oficjalnie miał zajmować się dezercją wśród wojskowych, ale powierzono mu też stworzenie sieci agenturalnej na okres wojny i pokoju. Do jego zadań należały też: wywiad strategiczny, pozyskiwanie funduszy na działalność operacyjną, przejmowanie strategicznych obszarów gospodarki. W ręce wojskowych trafiły branże energetyczne, ubezpieczeniowa i PLL LOT. Wojsko garściami czerpało wzory z GRU, m.in. sposoby na zdobycie dużych pieniędzy. Oddział Y miał je pozyskać, m.in. przejmując nielegalnie spadki po osobach mieszkających za granicą. Zatrudnieni pod przykryciem w MSZ żołnierze byli wysyłani na placówki i razem z prowadzonymi przez siebie agentami szukali majątków, które można by przejąć. Wywiad wojskowy zaczął też budować sieć firm fasadowych, które zajmowały się przemytem sprzętu komputerowego czy lewymi pożyczkami.
Czerpał też zyski z nielegalnej sprzedaży broni. Często wykorzystywał do tego agentów ulokowanych w PLL LOT. 22 sierpnia 1981 r. na lotnisku w Bejrucie doszło do spektakularnej wpadki: w luku bagażowym samolotu obsługa znalazła walizki z 473 pistoletami, 500 magazynkami oraz dwa granatniki. Wojsko chciało w ten sposób dostarczyć broń Palestyńczykom. Zarząd II SG powoli zaczął przypominać przedsiębiorstwo do zarabiania pieniędzy. Dzięki lewym spółkom, zajmującym się przemytem sprzętu komputerowego, sprzedażą broni czy nielegalnym przejmowaniem spadków, wywiad wojskowy zarabiał krocie.
Więcej na temat WSI w najnowszym wydaniu "Wprost", dostępnym w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl, a od poniedziałku w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju."Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na AppleStore i GooglePlay
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.