Obsesja tajności (aktl.)

Dodano:
Prokuratura zbada sprawę ujawnienia przez TVN zeznań Michnika. Anita Błochowiak chce, by komisja śledcza zwróciła się do prokuratury o zbadanie pozostałych "przecieków z komisji".
Stołeczna Prokuratura Okręgowa zapowiedziała wszczęcie postępowania sprawdzającego, które ma wykazać, czy doszło do "bezprawnego ujawnienia informacji" ze śledztwa, poprzez publikację i komentowanie protokołu zeznań Adama Michnika w prokuraturze. Postępowanie, które ma wykazać, czy są podstawy do formalnego śledztwa w tej sprawie, ma zostać wszczęte na wniosek i pod nadzorem Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie - poinformował Zbigniew Jaskólski, rzecznik tej prokuratury.

1 października "Fakty" TVN ujawniły fragmenty niedawnego przesłuchania Michnika w śledztwie przeciw Lwu Rywinowi. Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" korzystał w nim z prawa do odmowy odpowiedzi na poszczególne pytania, zasłaniając się tajemnicą dziennikarską.

Ujawnienie wiadomości z postępowania przygotowawczego (śledztwa), zanim zostaną ujawnione na rozprawie sądowej, to przestępstwo, za które grozi kara do 2 lat więzienia.

Dla członka komisji śledczej Anity Błochowiak (SLD) to za mało. Chce ona, by komisja śledcza zwróciła się do prokuratury o zbadanie kilku innych przypadków przedostanie się do mediów informacji i dokumentów, dotyczących tzw. afery Rywina, które jej zdaniem "wyciekły" z komisji śledczej. Były to: zeznania złożone w prokuraturze przez redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika; zeznania złożone przed komisją przez prokurator Wandę Marciniak, jeszcze zanim komisja zdecydowała o  ich odtajnieniu; informacja o wykasowaniu twardego dysku z komputera Aleksandry Jakubowskiej; przygotowany na zlecenie komisji raport ABW o  relacjach finansowych między TVP i firmą Lwa Rywina Heritage Films (piszemy o tym w najnowszym tygodniku "Wprost").

Według posłanki SLD, ponieważ do tej pory nie było przecieku dokumentów z prokuratury, to mało jest prawdopodobne aby stało się tak w przypadku zeznań Michnika. Jej zdaniem, należy więc przypuszczać, że przekazał je mediom jeden z członków komisji.

Błochowiak dodała, że w wywiadzie Katarzyny Kolendy-Zaleskiej z  Michnikiem w radiu TOK FM, o ujawnienie tych zeznań został posądzony Jan Rokita (PO), ale oczywiście nie można mieć co do  tego pewności, więc sprawa powinna zostać zbadana przez prokuraturę, aby była jasność, kto te informacje przekazał mediom.

W sprawie upublicznienia zeznań Marciniak, wniosek do prokuratury złożył już Bogdan Lewandowski (SLD).

Posłanka podkreśliła też, że media stały się "właścicielami" informacji o wykasowaniu dysku komputera Jakubowskiej, zanim posłowie mogli odnieść się do tego podczas zaplanowanego na środę przesłuchania b. wiceminister kultury. Dodała, że przede wszystkim komisja powinna mieć możliwość odnoszenia się do dokumentów, które są jej przekazywane lub, tak jak raport ABW, powstają na jej zlecenie.

"Nie jest to możliwe w sytuacji, kiedy jeden, dwóch bądź trzech posłów z komisji regularnie dokonuje, nie wiem, czy sprzedaży, bo  trudno uznać za co, dokumentów mediom. W ten sposób nie możemy rzetelnie pracować, a ponadto jesteśmy w całości narażeni na  śmieszność" - uważa posłanka.

Na wystąpienie Błochowiak zareagował poseł Jan Rokita (PO). "Poseł komisji śledczej, który ma tu jedną troskę od dłuższego czasu, aby utajnić jak najwięcej rzeczy, i nic go więcej nie  interesuje poza tym, żeby wszystko było tajne, jest posłem, którego wywody nie zasługują na przesadnie poważną reakcję. (...) Mam ochotę zareagować tak, że może te wszystkie problemy rozwiązałoby utajnienie wizerunku pani poseł Błochowiak, przez zakrycie twarzy czarną chustą na trwałe i wtedy pani poseł może by się pozbyła swojej obsesji tajności. Bo komisja jest jawna - pani poseł i to jest zapisane w ustawie".

Po stronie Błochowiak stanęli Lewandowski i inny poseł Sojuszu Stanisław Rydzoń.

Szef sejmowej komisji śledczej Tomasz Nałęcz (UP) uznał, że  komisja ma do wyboru: albo absorbować siebie i prokuraturę kilkoma śledztwami, albo koncentrować się na sprawozdaniu z badania sprawy Rywina i kończeniu swojej działalności. Podkreślił też, że chodzi o przestępstwa ścigane z urzędu przez prokuraturę.

em, pap

O raporcie ABW, ujawniającym niekorzystne dla TVP jej relacje finansowe z firmą Lwa Rywina Heritage Films piszemy w najnowszym tygodniku "Wprost" ("Pralka filmowa"). TVP zapowiedziała w związku z tą publikacją skierowanie pozwu do sądu.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...