Żelichowski: Propozycja prezydenta? Nikt z nami tego nie uzgadniał
Dodano:
Wiceprzewodniczący Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz poseł tego ugrupowania Stanisław Żelichowski w rozmowie z "Wprost" przyznał, że projekt zmiany Konstytucji RP zgłoszony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego nie był konsultowany z ludowcami.
Martyna Nowosielska, Wprost.pl: Prezydent Komorowski zgłosił projekt zmiany Konstytucji RP oraz zaproponował przeprowadzenie w tej sprawie referendum. To dobre posunięcie?
Stanisław Żelichowski, PSL: W moim przekonaniu wdała się jakaś nerwowość - nie bardzo wiem po co i na co. Nie sądzę, żeby poważny polityk, a za takiego uważam prezydenta, próbował osłabić państwo. Wprowadzenie JOW-ów skończyłoby się fatalnie. Nie sądzę więc, żeby to szło w takim kierunku, natomiast jest to pewien gest względem elektoratu pana Kukiza.
Elektorat Kukiza "przepłynie" do prezydenta po tym ruchu?
Myślę, że to jest gest niepotrzebny, bo ten elektorat chce walczyć z systemem, na którego czele stoi prezydent. W związku z tym skoro z nim chce walczyć, to nie ma co takich gestów robić. Lepiej zrobić gest względem tych, co do wyborów nie poszli.
Wracając do pytania - to dobry krok?
Uważam, że jesteśmy państwem na dorobku, państwem, które przeżyło system, którego inne kraje nie przeżyły, stąd jesteśmy znacznie w tyle. Jak teraz zaczniemy robić referenda jak być szczęśliwym, to każdy zagłosuje za tym, żeby być szczęśliwym. Tylko, że nas na tą szczęśliwość jeszcze nie stać. Trzeba wykonać olbrzymią pracę. Stąd z sześciolatkami wyszło jak wyszło i jest teraz wniosek na temat lasów, chociaż tam nie ma żadnego pytania na temat lasów - rozbiegło się to, o czym było mówione, z rzeczywistymi pytaniami. W związku z tym marszałek Sejmu blokuje ten projekt.
Nie tak dawno temu koalicja odrzuciła projekty pozwalające na zapytanie narodu o zdanie w sprawie sześciolatków czy wieku emerytalnego. Teraz prezydent chce referendum w trzech sprawach, w tym jednomandatowych okręgów wyborczych. Widzimy rozłam pomiędzy PO a prezydentem?
Nie wiem, ale z nami na pewno nikt tego nie uzgadniał. To była taka spontaniczna inicjatywa pana prezydenta. Chciał zrobić określony gest. Uważam, że w stanie polskiej demokracji wprowadzenie JOW-ów to rozwalanie państwa. Poseł ma być przedstawicielem narodu, a nie powiatu. Jeżeli będzie przedstawicielem powiatu, to nie będziemy mieli posłów, ale "wolne elektrony". Po wprowadzeniu ordynacji większościowej, by powołać rząd trzeba byłoby mieć 230 ministrów, bo dla "przedstawiciela powiatu" nie będzie żadnego powodu, aby poparł kandydaturę innego posła na stanowisko ministra. Biorąc pod uwagę dwa największe liczebnie województwa - śląskie i mazowieckie - to przy wszelkim podziale nadwyżek przy tworzeniu okręgów jednomandatowych te dwa województwa mogą wszystko zabrać. Obecny stan jest dużo lepszy aniżeli to co się proponuje.
Stanisław Żelichowski, PSL: W moim przekonaniu wdała się jakaś nerwowość - nie bardzo wiem po co i na co. Nie sądzę, żeby poważny polityk, a za takiego uważam prezydenta, próbował osłabić państwo. Wprowadzenie JOW-ów skończyłoby się fatalnie. Nie sądzę więc, żeby to szło w takim kierunku, natomiast jest to pewien gest względem elektoratu pana Kukiza.
Elektorat Kukiza "przepłynie" do prezydenta po tym ruchu?
Myślę, że to jest gest niepotrzebny, bo ten elektorat chce walczyć z systemem, na którego czele stoi prezydent. W związku z tym skoro z nim chce walczyć, to nie ma co takich gestów robić. Lepiej zrobić gest względem tych, co do wyborów nie poszli.
Wracając do pytania - to dobry krok?
Uważam, że jesteśmy państwem na dorobku, państwem, które przeżyło system, którego inne kraje nie przeżyły, stąd jesteśmy znacznie w tyle. Jak teraz zaczniemy robić referenda jak być szczęśliwym, to każdy zagłosuje za tym, żeby być szczęśliwym. Tylko, że nas na tą szczęśliwość jeszcze nie stać. Trzeba wykonać olbrzymią pracę. Stąd z sześciolatkami wyszło jak wyszło i jest teraz wniosek na temat lasów, chociaż tam nie ma żadnego pytania na temat lasów - rozbiegło się to, o czym było mówione, z rzeczywistymi pytaniami. W związku z tym marszałek Sejmu blokuje ten projekt.
Nie tak dawno temu koalicja odrzuciła projekty pozwalające na zapytanie narodu o zdanie w sprawie sześciolatków czy wieku emerytalnego. Teraz prezydent chce referendum w trzech sprawach, w tym jednomandatowych okręgów wyborczych. Widzimy rozłam pomiędzy PO a prezydentem?
Nie wiem, ale z nami na pewno nikt tego nie uzgadniał. To była taka spontaniczna inicjatywa pana prezydenta. Chciał zrobić określony gest. Uważam, że w stanie polskiej demokracji wprowadzenie JOW-ów to rozwalanie państwa. Poseł ma być przedstawicielem narodu, a nie powiatu. Jeżeli będzie przedstawicielem powiatu, to nie będziemy mieli posłów, ale "wolne elektrony". Po wprowadzeniu ordynacji większościowej, by powołać rząd trzeba byłoby mieć 230 ministrów, bo dla "przedstawiciela powiatu" nie będzie żadnego powodu, aby poparł kandydaturę innego posła na stanowisko ministra. Biorąc pod uwagę dwa największe liczebnie województwa - śląskie i mazowieckie - to przy wszelkim podziale nadwyżek przy tworzeniu okręgów jednomandatowych te dwa województwa mogą wszystko zabrać. Obecny stan jest dużo lepszy aniżeli to co się proponuje.