Komsomolcy, aktorzy i JOW-y. Alfabet kampanii wyborczej
Debata – jak nie było, to nie było, a jak zrobili to od razu dwie. Nam się najbardziej podobała Justyna Pochanke. Nie to, że dobrze wyglądała, chociaż to też. Ale minę miała jak na pogrzebie. Zgadnijcie czyim.
Flaga – z napisem „Platforma Obywatelska” podarowana prezydentowi przez Andrzeja Dudę podczas debaty. Miał być show, ale wyszło slow, czyli zwolnione tempo, jak to zwykle u kandydata PiS.
JOW – nikt nie wie, kim jest, ale wszyscy go lajkują. Od czasu sukcesu Pawła Kukiza, który chce wprowadzenia JOW-ów. Bronisław Komorowski po dojrzałym namyśle, trwającym pięć lat, też jest za. Pod warunkiem że zawsze będzie wygrywał w jednomandatowym okręgu obejmującym Pałac Prezydencki.
Karolak Tomasz – do niedawna aktor, od niedawna agitator. Najpierw prowadził konwencję Komorowskiego, potem zachwalał prezydenta w programie Lisa, by swoją aktywność spuentować cytatem z fałszywego konta córki Andrzeja Dudy, że kandydat na prezydenta odda Oscara za „Idę”. No, Karolak to raczej Oscara oddawać nie będzie musiał. Zwłaszcza za rolę w kampanijnej szmirze.
Kartka – ale nie wyborcza, tylko przedwyborcza. Akcesorium, bez którego prezydent czuje się jak bez ręki. To pewnie dlatego gestykuluje jedną ręką. Drugą szuka kartki.
Komsomolec – inaczej Tomasz Lis. Według Pawła Kukiza charakterystycznym atrybutem komsomolca jest grzywa, dokładnie taka jaką posiada gwiazdor telewizji. Gdyby Lis obraził którąś z trzech córek muzyka, tak jak to zrobił z Kingą Dudą, nie ocaliłby swojej grzywy. Ale jak wyłysieje, to co z niego będzie za Lis? Wyliniały?
Kredyt – najlepsze możliwe rozwiązanie mieszkaniowych problemów według prezydenta. „Zmienić pracę i wziąć kredyt”, odpowiedział Bronisław Komorowski młodemu człowiekowi na pytanie, jak kupić mieszkanie za 2 tys. pensji. Kredyt, oczywiście, powinien być we frankach szwajcarskich. A praca w Irlandii.
Obława – na Lisa. Przeprowadzona pod osłoną nocy przez dziennikarzy TV Republika pod kancelarią premiera. Tam gwiazdor miał się spotykać z Michałem Kamińskim. Nikogo nie udało się jednak ustrzelić, a jedyną ofiarą akcji stał się zdrowy rozsądek.
Pocałunek – niezbędny po wyborczej wygranej. „Idź, pocałuj żonę”, powiedziała Andrzejowi Dudzie koleżanka z PiS, kiedy okazało się, że w pierwszej turze jest numerem 1. Co mu doradziła po drugiej turze, boimy się pomyśleć.
Rączki – służą do robienia koszyczka. Gdyby zwycięstwo w wyborach gwarantowała najlepsza gestykulacja i najlepszy koszyczek z paluszków, bezapelacyjnie wygrałby Andrzej Duda.
Suflerka – inaczej Jowita Kiwnik. Pani, która wie, kogo Bronisław Komorowski ma przytulić, a kogo zaprosić do pałacu. Co on bez niej pocznie po wyborach? Będzie się na wszelki wypadek przytulał do każdego przechodnia?
Wojewódzki – Kuba. Boi się PiS, jak ujawnił przy okazji poprzednich wyborów, więc głosuje na Komorowskiego. Jego kandydat jest tak wyluzowany, że przyszedł do studia porozmawiać z showmanem. Ba, chciał mu nawet podarować „wypchaną kaczkę”. A tam, od razu wypchaną. Nie można by tak świeżej ustrzelić w Łazienkach? Jak na zdjęciu krążącym w internecie? Zresztą po namyśle sądzimy, że do Komorowskiego bardziej pasuje poroże. Wyborców uważa za jeleni.
Twitter – w Polsce służy do przepraszania za kłamstwa rozpowszechniane w telewizji. Kiedy Karolak i Lis w TVP nakłamali na temat córki Andrzeja Dudy, natychmiast przeprosili na Twitterze. Później przeprosiła też telewizja w „Wiadomościach”. Może nie mają swojego Twittera?
Wózek – inwalidzki. Jeździ na nim pani Bogusia, którą Bronisław Komorowski przytula i zaprasza do pałacu, zgodnie ze wskazaniami suflerki. Prezydent dzwonił nawet w jej sprawie do minister Wóycickiej. Ba, podobno pisał też na Berdyczów.
WSI – nie ma swojego kandydata w wyborach, przynajmniej według TVP. Kiedy Jan Pospieszalski zapytał w swoim programie widzów, czy zagłosują na kandydata popieranego przez WSI, telewizja publiczna za to przeprosiła. Pytanie tylko – kogo? Kandydata, którego nie ma?