Boliwia skręca w lewo
Zgodnie z konstytucją, Mesa, który był do tej pory wiceprezydentem, mógłby sprawować nową funkcję do końca kadencji, na którą został wybrany wraz z de Lozadą, to jest do sierpnia 2007 r.
Nowo zaprzysiężony prezydent w pierwszym wystąpieniu na forum parlamentu Mesa zapowiedział utworzenie ponadpartyjnego rządu, ponieważ społeczeństwo przestało wierzyć partiom politycznym. Mimo, że w skład Kongresu wchodzą prawie wyłącznie przedstawiciele partii, to jego wystąpienie spotkało się z aplauzem.
Jeszcze goręcej dymisję de Lasady i wybór nowego prezydenta przyjęto na ulicach La Paz i innych miast, gdzie świętowano polityczne zmiany w atmosferze fiesty.
Zmiana na najwyższym stanowisku w państwie nastąpiła po kilku tygodniach protestów i krwawych zamieszek w całym kraju, w których zginęło prawie 100 osób. Protesty spowodowane zostały przede wszystkim decyzjami gospodarczymi dotychczasowego prezydenta, w tym planami sprzedaży do USA gazu ziemnego po niskiej cenie.
Nowy prezydent, odpowiadając na masowe protesty, zaproponował w swym pierwszym wystąpieniu rozpisanie referendum na temat sposobu eksploatacji bogatych zasobów gazu ziemnego, znajdujących się na południu kraju.
Ustąpienie de Lozady to zwycięstwo lewicy, związków zawodowych i lokalnych, populistycznych trybunów, wpływających na nastroje biednych społeczności indiańskich.
rp, pap