Zaufanie może nie znać granic
W głosowaniu nad wotum zaufania szefa UP poparło 45 z 58 głosujących działaczy. Pol wyraził przekonanie, że daje mu to legitymację władzy i kiedy będzie wyrażał jakąś opinię, to będzie miał świadomość, że jest to opinia całej Unii Pracy.
Z kolei wiceszef Unii Pracy Tomasz Nałęcz powiedział, że nie był zwolennikiem składania przez Pola wniosku o wotum zaufania. Jego zdaniem, do takiego kroku posuwa się lider, którego pozycja w partii jest kwestionowana, zaś w tym przypadku wynik głosowania można było z góry przewidzieć. "Ale skoro Marek Pol sobie tego życzy, to przegłosowaliśmy to wotum" - dodał.
Nałęcz zwraca jednak uwagę, że to głosowanie może sugerować jakieś zachowania SLD, gdzie toczy się wewnętrzna dyskusja. "Jeśli bowiem są dwie partie koalicyjne, a lider jednej z nich prosi o wotum zaufania w obliczu trudnej sytuacji w kraju, to ktoś może odnieść wrażenie, że Leszek Miller powinien zrobić tak samo" - powiedział.
Pol odcina się jednak od sugestii Nałęcza. Zapewnia, że nie kierowała nim chęć namawiania Millera do weryfikacji swojej popularności w Sojuszu, gdyż premier dwukrotnie już w tym roku uzyskał wotum zaufania w Sejmie i w partii. "Leszek Miller najpierw uzyskał wotum zaufania w Sejmie, o które sam wnioskował, a następnie ponownie został wybrany przez kongres liderem SLD. Ja natomiast jestem już połtorej roku od kongresu, który wybrał mnie na szefa partii, i chciałem ponownie uzyskać legitymację władzy" - powiedział.
sg, pa