Machalica nie żyje (aktl.)
"Bardzo mi przykro i żal, że się z Heniem już nigdy nie spotkam i z nim nie zagram. To, że przez tyle lat grałem jego syna, miało wpływ na nasze wzajemne stosunki. Był bardzo mi bliskim, ciepłym i serdecznym kolegą, pochylającym się nad kłopotami innych ludzi. Miał swoistą apodyktyczność, lecz nie pozbawioną autoironii. Znaczna część jego osobowości przeniknęła do Dionizego" - wspomina w rozmowie z PAP Kazimierz Kaczor.
Machalica występował w teatrach Jeleniej Góry, Białegostoku, Poznania. W 1969 roku związał się z Teatrem Narodowym w Warszawie, gdzie grał m.in. w spektaklach Adama Hanuszkiewicza: "Hamlecie", "Beniowskim", "Trzech siostrach", "Procesie", "Płatonowie", "Weselu".
To właśnie rolę Gospodarza w dramacie Wyspiańskiego cenił szczególnie. "Przez wszystkie lata sprawiała mi największą radość. Dramat ten uważam za najwspanialszy w naszej literaturze. Zetknięcie się z tą rolą było dla mnie wielkim przeżyciem - grałem Gospodarza prawie 500 razy" - wspominał w jednym z wywiadów.
Machalicę można było oglądać także na innych warszawskich scenach: w Teatrze Dramatycznym, Powszechnym, Polskim, Ochoty, Ateneum. Wystąpił w kilkudziesięciu spektaklach Teatru Telewizji, stworzył również wiele kreacji telewizyjnych i filmowych.
"Nigdy nie próżnowałem. Nie tęskniłem za pracą, gdyż zawsze ją miałem. Byłem w obiegu i ciągle wydawało mi się, że najpiękniejsze role są jeszcze przede mną" - mówił.
Był głową dużej rodziny - razem z małżonką Danutą wychowali pięcioro dzieci, z czego dwóch synów, Piotr i Aleksander, poszło w ślady ojca i wybrało zawód aktora.
sg, pap