Wołoszański wątpi w istnienie "złotego pociągu". Wyraził wątpliwości na blogu
Dodano:
Historyk Bogusław Wołoszański wypowiedział się na temat doniesień o istnieniu "złotego pociągu", który miałby być zlokalizowany w Wałbrzychu. Nie wierzy on w jego istnienie - podaje TVP Info.
„Czytałem o 300 tonach złota! Skąd, na Boga, taki zapas złota w upadającej III Rzeszy?! A skąd na Dolnym Śląsku sztaby złota? Z banku we Wrocławiu? Złoto przechowywano tylko w banku centralnym, a z Reichsbanku w Berlinie zostało wywiezione do kopalni w Merkers, gdzie znaleźli je żołnierze amerykańscy” – napisał na swoim blogu Wołoszański. Jego zdaniem jest mało prawdopodobne, aby Niemcy pozbyli się pociągu w tak lekkomyślny sposób. „Taki pociąg, opancerzony, uzbrojony w armaty, karabiny maszynowe, działka przeciwlotnicze, był nadzwyczaj groźny. Dowódca, który podjąłby decyzję o wycofaniu tak cennej broni z walki, zostałby rozstrzelany. A w dodatku, jak czytałem, na platformach tego pociągu mają być działa samobieżne. Czyżby niemieccy dowódcy i ich chcieli się pozbyć?” – dodał we wpisie historyk.
Wołoszański zastanawia się także nad tym, skąd czerpane są informacje o pociągu. „Czyżby z dokumentów? Na wszelki wypadek osoba, która tym papierom dała wiarę, powinna zapoznać się z historią dzienników Hitlera kupionych w latach 1981-83 przez redakcję tygodnika 'Stern' za ponad 9 mln marek. Ich autentyczność potwierdziło kilku wybitnych znawców, ale pomylili się. Dzienniki napisał fałszerz. Ot i było głupio. Nie słyszałem, żeby jakieś naukowe autorytety potwierdzały znalezienie pociągu, a wątpliwości - wiele” – napisał. Wyraził też wątpliwości na temat sposobu zlokalizowania pociągu oraz sposobu jego ukrycia - zaznaczył, że wszystkie znalezione po wojnie skarby ukrywano tak, aby je łatwo wydobyć.
„Naprawdę chciałbym bardzo, żeby ten pociąg istniał i żeby go odnaleziono. Byłoby to piękne znalezisko dla Muzeum Kolejnictwa, a samobieżne działa dla Muzeum Wojska Polskiego, czego obydwu muzeum z całego serca życzę” – podsumował swój wpis Wołoszański.
TVP Info, Blog Bogusława Wołoszańskiego
Wołoszański zastanawia się także nad tym, skąd czerpane są informacje o pociągu. „Czyżby z dokumentów? Na wszelki wypadek osoba, która tym papierom dała wiarę, powinna zapoznać się z historią dzienników Hitlera kupionych w latach 1981-83 przez redakcję tygodnika 'Stern' za ponad 9 mln marek. Ich autentyczność potwierdziło kilku wybitnych znawców, ale pomylili się. Dzienniki napisał fałszerz. Ot i było głupio. Nie słyszałem, żeby jakieś naukowe autorytety potwierdzały znalezienie pociągu, a wątpliwości - wiele” – napisał. Wyraził też wątpliwości na temat sposobu zlokalizowania pociągu oraz sposobu jego ukrycia - zaznaczył, że wszystkie znalezione po wojnie skarby ukrywano tak, aby je łatwo wydobyć.
„Naprawdę chciałbym bardzo, żeby ten pociąg istniał i żeby go odnaleziono. Byłoby to piękne znalezisko dla Muzeum Kolejnictwa, a samobieżne działa dla Muzeum Wojska Polskiego, czego obydwu muzeum z całego serca życzę” – podsumował swój wpis Wołoszański.
TVP Info, Blog Bogusława Wołoszańskiego