Jak Gruzin z Gruzinem? (aktl.)
"Nie ma żadnego sensu kontynuowanie dialogu" - dodał lider opozycyjnego Ruchu Narodowego, któremu towarzyszyli przywódcy innego bloku opozycji - Nino Burdżanadze i Zurab Żwanija.
Sam Szewardnadze oświadczył, że żądania liderów opozycji są "nie do wypełnienia", wyjaśniając, że za takie uważa żądanie unieważnienia ubiegłotygodniowych wyborów parlamentarnych.
Opozycja rozpoczęła w sobotę serię protestów, oskarżając władze o sfałszowanie wyborów z 2 listopada i domagając się rezygnacji prezydenta. Według Saakaszwilego, Burdżanadze i Żwanii w ubiegłą niedzielę doszło do klasycznego "cudu nad urną". Pomimo wyraźnej przewagi opozycji w sondażach przedwyborczych oraz w tzw. exit-polls, robionych przed lokalami w dniu wyborów, zwycięzcami wyborów ogłoszono prorządowa partię Za Nową Gruzję i uważanego za jej sprzymierzeńca lidera autonomicznej Adżarii, Asłana Abaszydze.
Liczne zastrzeżenia do sposobu przeprowadzenia wyborów wyrażała OBWE, zaś zaniepokojenie z powodu trwającego kilka dni liczenia głosów w 4,5-milionowej Gruzji wyraził amerykański Departament Stanu.
Według podanych przez komisję wyborczą wyników, oba te ugrupowania będą mieć najprawdopodobniej większość w parlamencie, będą mogły również posiłkować się ewentualnym sojuszem z lewicową Partią Pracy. Wynik trzech ugrupowań - partii władzy, ugrupowania Abaszydze oraz Ruchu Narodowego Saakaszwili wynosi około 20 proc., Partii Pracy - 12 proc., zaś bloku Burdżanadze i Żwanii - 8 proc.
W sobotę na ulicach gruzińskiej stolicy demonstrowało 15 tysięcy osób, w niedzielę opozycja zebrała 8-tysięczny tłum. Parę tysięcy zwolenników opozycji dzień i noc pikietuje budynek parlamentu i zapowiada, że nie odejdzie stamtąd, dopóki Szewardnadze pozostanie u władzy.
Wcześniej w piątek spore zaniepokojenie wywołał krok Asłana Abaszydze, który w niemal niepodległej Autonomicznej Republice Adżarii zapowiedział przejęcie kontroli nad siłami zbrojnymi. Odebrano to jako kolejny krok ku wypowiedzeniu przez 400-tysięczny region posłuszeństwa Tbilisi i pójście przezeń śladem dwóch separatystycznych republik - Abchazji i Południowej Osetii.
W czasie kampanii wyborczej Saakaszwili ostrzegał Abaszydze, że jakikolwiek akt separatyzmu skończy się dla niego "pójściem za kratki".
Minister obrony Dawid Tewzadze powiedział drugiego dnia demonstracji, że kraj zaczyna tracić stabilność. "Myślę, że nie dzieje się nic dobrego i sytuacja praktycznie wymknęła się spod kontroli" - ocenił.
W sobotę Centralna Komisja Wyborcza poinformowała, że nie będzie już informować o wynikach wyborów do czasu podliczenia wszystkich głosów i rozpatrzenia przez sądy licznych skarg dotyczących głosowania.
Wybory parlamentarne uważane są za jedno z kluczowych wydarzeń politycznych przed zmianą władzy w 2005 roku, kiedy to zamierza odejść prezydent Szewardnadze. Zdaniem obserwatorów, ten, kto zdobędzie kontrolę nad parlamentem, znacznie zwiększy swój wpływ na wybór jego następcy.
em, pap