Afera podsłuchowa "odfajkowana" przez prokuraturę jak pospolite przestępstwo
Dodano:
Prokuratura badała aferę taśmową 15 miesięcy. Nie ustaliła nic ponad to, co wiadomo było od dawna. I sprawę w ubiegłym tygodniu zamknęła.
Według śledczych nielegalne podsłuchy zakładali dwaj kelnerzy. Do czego się szybko przyznali po publikacji pierwszych taśm przez nasz tygodnik. Według prokuratury nagrania zlecał biznesmen Marek Falenta, pomagał mu jego współpracownik Krzysztof Rybka. Wskazali ich kelnerzy na początku śledztwa. Wielkiej zasługi prokuratury w tym nie ma. Oczywiście, żeby postawić zarzuty, potrzebny był motyw. Śledczy poszli po linii najmniejszego oporu. Po co nagrywali? Jedynym powodem były motywy biznesowo-finansowe. Marek Falenta miał szukać na nagraniach informacji, które potem mógłby wykorzystać i na tym zarobić, np. na giełdzie. Prokuratura nie dopatrzyła się tzw. wątków zagranicznych. Nie znalazła też powodów, by uznać ten proceder za działalność zorganizowanej grupy przestępczej.
Po prostu jakby nic wielkiego się nie wydarzyło. Ot, kilkadziesiąt osób dało się nagrać podczas ględzenia przy kotlecie i dobrym winie. Takie pospolite przestępstwo. To nieprawdziwy i zmanipulowany obraz. Opublikowane przez "Wprost” w czerwcu 2014 r. taśmy z podsłuchiwanymi najważniejszymi osobami obnażyły słabość instytucji państwa. To była może najważniejsza informacja zwrotna z tej afery. Nic się nie zmieniło. Prokuratura musiała po prostu zamknąć kiedyś to śledztwo, więc je zakończyła. Sprawa przed wyborami została odfajkowana. Do kolejnej taśmy. Bo przecież gdzieś są. Jeżeli kiedyś któraś z nich zostanie znowu opublikowana, a wiadomo, że zestawy rozmówców są interesujące, komu prokuratura postawi zarzuty?
Prokurator generalny Andrzej Seremet informował, że zabezpieczonych jest 21 nośników (w tym rozmowy opublikowane przez "Wprost”). Gdzie jest reszta? Przecież miało być ok. 100 nagrań. Seremet nie wykluczał, że mogą być w rękach "osób trzecich”. Co prokuratura zrobiła w tej sprawie i czy może się pochwalić sukcesem? Co wiedziały na temat nagrań CBA i ABW? Bo przecież taki wątek w śledztwie też się pojawił. CBA dostarczyło prokuratorom kilka taśm. Kto miał i czy dalej ma do nich dostęp? Czy nagrania na pewno nigdy nie były używane do szantażu? Czy nie próbowano nimi handlować? Warszawa huczy od takich plotek. Najwięcej wątpliwości miał sam były premier Donald Tusk, który po wybuchu afery grzmiał z sejmowej mównicy, że był to "konspiracyjny scenariusz” pisany cyrylicą. A o osobach nagrywających mówił, że to "grupa przestępcza”. Ciekawe, co sobie teraz pomyślał?
Teksty dotyczące afery taśmowej można znaleźć na stronie Wprost.pl: Handel głową Rostowskiego, Afera podsłuchowa i Rozmowa Nowaka. "Wsadzą mnie do więzienia, k***".
Tekst pojawił się w najnowszym numerze "Wprost", dostępnym w kioskach i salonach prasowych na terenie całej Polski od poniedziałku 21 września. Najnowsze wydanie można zakupić również w wersji do słuchania oraz na AppleStore i GooglePlay.
Po prostu jakby nic wielkiego się nie wydarzyło. Ot, kilkadziesiąt osób dało się nagrać podczas ględzenia przy kotlecie i dobrym winie. Takie pospolite przestępstwo. To nieprawdziwy i zmanipulowany obraz. Opublikowane przez "Wprost” w czerwcu 2014 r. taśmy z podsłuchiwanymi najważniejszymi osobami obnażyły słabość instytucji państwa. To była może najważniejsza informacja zwrotna z tej afery. Nic się nie zmieniło. Prokuratura musiała po prostu zamknąć kiedyś to śledztwo, więc je zakończyła. Sprawa przed wyborami została odfajkowana. Do kolejnej taśmy. Bo przecież gdzieś są. Jeżeli kiedyś któraś z nich zostanie znowu opublikowana, a wiadomo, że zestawy rozmówców są interesujące, komu prokuratura postawi zarzuty?
Prokurator generalny Andrzej Seremet informował, że zabezpieczonych jest 21 nośników (w tym rozmowy opublikowane przez "Wprost”). Gdzie jest reszta? Przecież miało być ok. 100 nagrań. Seremet nie wykluczał, że mogą być w rękach "osób trzecich”. Co prokuratura zrobiła w tej sprawie i czy może się pochwalić sukcesem? Co wiedziały na temat nagrań CBA i ABW? Bo przecież taki wątek w śledztwie też się pojawił. CBA dostarczyło prokuratorom kilka taśm. Kto miał i czy dalej ma do nich dostęp? Czy nagrania na pewno nigdy nie były używane do szantażu? Czy nie próbowano nimi handlować? Warszawa huczy od takich plotek. Najwięcej wątpliwości miał sam były premier Donald Tusk, który po wybuchu afery grzmiał z sejmowej mównicy, że był to "konspiracyjny scenariusz” pisany cyrylicą. A o osobach nagrywających mówił, że to "grupa przestępcza”. Ciekawe, co sobie teraz pomyślał?
Afera podsłuchowa
Po publikacji materiałów przez tygodnik "Wprost", 16 czerwca do redakcji dwukrotnie wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.Teksty dotyczące afery taśmowej można znaleźć na stronie Wprost.pl: Handel głową Rostowskiego, Afera podsłuchowa i Rozmowa Nowaka. "Wsadzą mnie do więzienia, k***".
Tekst pojawił się w najnowszym numerze "Wprost", dostępnym w kioskach i salonach prasowych na terenie całej Polski od poniedziałku 21 września. Najnowsze wydanie można zakupić również w wersji do słuchania oraz na AppleStore i GooglePlay.