Sawicki: Partnerzy z Wyszehradu grają na siebie. Nie przesadzałbym z przyjaźnią
Dodano:
Marek Sawicki, minister rolnictwa na antenie TVP Info skomentował decyzję ministrów spraw wewnętrznych krajów członkowskich Unii Europejskiej, by przyjąć 120 tysięcy uchodźców. Odniósł się także do poddawanej w wątpliwość przyszłości Grupy Wyszehradzkiej.
Sawicki podkreślił, że "problem uchodźców jest już w tej chwili problemem rozwiązywania sprawy, której nie udało się światu rozwiązać kilka lat wcześniej”. Przyznał także, że wolałby, aby Polska zapłaciła "ogromne pieniądze”, aby imigranci byli trzymani "z daleka od Polski”, jednak już za późno na taki ruch. – Dziś trzeba stanąć solidarnie z Unią Europejską – mówił.
– Z tym Wyszehradem to bym tak nie przesadzał o przyjaźni i wielkiej współpracy. Akurat w sprawach rolnych, gdzie chodziło o wielokrotnie składane przeze mnie wnioski (opłaty za przekroczenie kwot mlecznych, korekta wskaźnika tłuszczu), to Czesi, Słowacy zdecydowanie byli przeciw. Zawsze z Wielką Brytanią przeciwko Polsce. Jeśli chodziło o kwestie pomocy suszowej, to poparli nas Niemcy, poparli nas Francuzi, poparli nas Hiszpanie. Kiedy zwróciłem się z prośbą do Czecha i Słowaka, żeby się w sprawie publicznie wypowiedzieli, to złożyli zapewnienie, ale na sesji plenarnej zapomnieli o tej sprawie – zaznaczył szef resortu rolnictwa. – Partnerzy z Wyszehradu grają na siebie. To są państwa, które od dłuższego czasu realizują swoje drobne, małe cele. Czasami jest im do tego potrzebna Polska, czasami Wielka Brytania, a bardzo często Niemcy – wskazał Sawicki i zaznaczył, iż "ma dużo przykładów" na współpracę państw Grupy "z Berlinem czy z Paryżem, nie respektując spraw regionu w sprawach rolnych".
Przeciwko temu rozwiązaniu głosowały Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia, a Finlandia wstrzymała się od głosu. Oznacz to, iż Polska wyłamała się z bloku państw Grupy Wyszehradzkiej i poparła stanowisko Brukseli ws. uchodźców.
Na około godzinę przed głosowaniem Polska poprosiła o przerwę w czasie narady szefów MSW w Brukseli, gdy okazało się, że Czechy, Węgry, Słowacja i Rumunia wciąż są przeciwko propozycji podziału 120 tys. uchodźców. Polska minister zadzwoniła do Warszawy z zapytaniem, co robić dalej.
"Partnerzy z Wyszehradu grają na siebie"
W kontekście zarzutów kierowanych pod adresem Polski, że głosując za wynegocjowanym planem w przeciwieństwie do pozostałych krajów zrzeszonych w Grupie Wyszehradzkiej pokazała, że ze względu na własne interesy bliżej jej do Berlina niż do państw Grupy.– Z tym Wyszehradem to bym tak nie przesadzał o przyjaźni i wielkiej współpracy. Akurat w sprawach rolnych, gdzie chodziło o wielokrotnie składane przeze mnie wnioski (opłaty za przekroczenie kwot mlecznych, korekta wskaźnika tłuszczu), to Czesi, Słowacy zdecydowanie byli przeciw. Zawsze z Wielką Brytanią przeciwko Polsce. Jeśli chodziło o kwestie pomocy suszowej, to poparli nas Niemcy, poparli nas Francuzi, poparli nas Hiszpanie. Kiedy zwróciłem się z prośbą do Czecha i Słowaka, żeby się w sprawie publicznie wypowiedzieli, to złożyli zapewnienie, ale na sesji plenarnej zapomnieli o tej sprawie – zaznaczył szef resortu rolnictwa. – Partnerzy z Wyszehradu grają na siebie. To są państwa, które od dłuższego czasu realizują swoje drobne, małe cele. Czasami jest im do tego potrzebna Polska, czasami Wielka Brytania, a bardzo często Niemcy – wskazał Sawicki i zaznaczył, iż "ma dużo przykładów" na współpracę państw Grupy "z Berlinem czy z Paryżem, nie respektując spraw regionu w sprawach rolnych".
Decyzja ws. uchodźców
UE podjęła decyzję o podziale 120 tys. uchodźców w głosowaniu. Zdecydowana większość państw głosowała za tym rozwiązaniem - przekazała we wtorkowe popołudnie prezydencja luksemburska.Przeciwko temu rozwiązaniu głosowały Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia, a Finlandia wstrzymała się od głosu. Oznacz to, iż Polska wyłamała się z bloku państw Grupy Wyszehradzkiej i poparła stanowisko Brukseli ws. uchodźców.
Na około godzinę przed głosowaniem Polska poprosiła o przerwę w czasie narady szefów MSW w Brukseli, gdy okazało się, że Czechy, Węgry, Słowacja i Rumunia wciąż są przeciwko propozycji podziału 120 tys. uchodźców. Polska minister zadzwoniła do Warszawy z zapytaniem, co robić dalej.