Tusk: Funkcja przewodniczącego RE jest prawdopodobnie moją ostatnią
Dodano:
Donald Tusk mówił dziś na konferencji prasowej w Brukseli, że funkcja przewodniczącego Rady Europejskiej będzie najprawdopodobniej jego ostatnią funkcją.
Donald Tusk tłumaczył, że gdyby myślał o swojej przyszłości w perspektywie reelekcji, to musiałby "myśleć tylko o tym, jak zyskiwać przychylność poszczególnych liderów, głównych graczy, instytucji". - Na pewno nie poświęcam tutaj czasu, żeby budować sobie opinię bezpiecznego, miłego, i przytulnego faceta, tylko stawiam sprawy w sposób czasami niekonwencjonalny - podkreślił.
- Ja nie będę udawał, że wszystko mi się podoba, kiedy mi się nie podoba - zaznaczył przewodniczący Rady Europejskiej i dodał, że "to nie zawsze jest mile widziane w Brukseli", jednak nie zmieni sposobu swojego postępowania. Powiedział również, że jeśli to będzie oznaczało, że będzie pełnił stanowisko szefa RE 2,5 roku, a nie 5 lat, to "warto tę cenę zapłacić". - Ja będę działał wyłącznie tak, jak sądzę, że przyniesie to efekty. A czy za to będzie nagroda czy kara, przychylna opinia czy zła - ponieważ to jest prawdopodobnie moje ostatnie zajęcie polityczne, więc stać mnie na niepolityczne zachowanie. Mówię, co myślę, i robię to, co uważam za stosowne - dodał.
- To co wymsknęło się przewodniczącemu Tuskowi pokazało niewielki szacunek dla wysiłków podejmowanych przez Włochów - powiedział Renzi. Jego wypowiedź odnosiła się do słów Donalda Tuska, który w ubiegłym tygodniu przed Parlamentem Europejskim w jednym zdaniu zestawił działania Węgier, Grecji i Włoch w sprawie kryzysu imigracyjnego. Renzi przypomniał, że Włochy od lat przyjmują znaczne ilości imigrantów, co w jego opinii "powinno stanowić lekcję cywilizacji i hojności” dla innych krajów unijnych.
Włoskim dyplomatom najbardziej nie podobało się porównanie Włoch z Węgrami, których decyzja o zabezpieczeniu granicy m.in. oporządzeniem z drutu żyletkowego jest źle odbierana przez część państw UE.
Czwartkowy szczyt Rady Europejskiej po raz kolejny dotyczył problemu kryzysu migracyjnego. Według nieoficjalnych informacji, m.in. Niemcy i Szwecja chciały wymusić wprowadzenie stałego mechanizmu rozdzielania między państwa członkowskie osób, które przybędą do Wspólnoty. Po szczycie Ewa Kopacz poinformowała jednak, że główną oś dyskusji stanowiło wsparcie dla krajów spoza UE, przede wszystkim z Turcją.
Warto przypomnieć także o opublikowanym 15 października tekście dziennikarki RMF FM, która poinformowała o możliwej zmianie na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej po zakończeniu pierwszej dwuipółletniej kadencji.
300polityka.pl, Reuters
- Ja nie będę udawał, że wszystko mi się podoba, kiedy mi się nie podoba - zaznaczył przewodniczący Rady Europejskiej i dodał, że "to nie zawsze jest mile widziane w Brukseli", jednak nie zmieni sposobu swojego postępowania. Powiedział również, że jeśli to będzie oznaczało, że będzie pełnił stanowisko szefa RE 2,5 roku, a nie 5 lat, to "warto tę cenę zapłacić". - Ja będę działał wyłącznie tak, jak sądzę, że przyniesie to efekty. A czy za to będzie nagroda czy kara, przychylna opinia czy zła - ponieważ to jest prawdopodobnie moje ostatnie zajęcie polityczne, więc stać mnie na niepolityczne zachowanie. Mówię, co myślę, i robię to, co uważam za stosowne - dodał.
Premier Włoch skrytykował Tuska. "Niewielki szacunek"
Premier Włoch Matteo Renzi podczas szczytu Rady Europejskiej poświęconemu kryzysowi migracyjnemu skrytykował Donalda Tuska, któremu zarzucił brak szacunku obywateli Włoch.- To co wymsknęło się przewodniczącemu Tuskowi pokazało niewielki szacunek dla wysiłków podejmowanych przez Włochów - powiedział Renzi. Jego wypowiedź odnosiła się do słów Donalda Tuska, który w ubiegłym tygodniu przed Parlamentem Europejskim w jednym zdaniu zestawił działania Węgier, Grecji i Włoch w sprawie kryzysu imigracyjnego. Renzi przypomniał, że Włochy od lat przyjmują znaczne ilości imigrantów, co w jego opinii "powinno stanowić lekcję cywilizacji i hojności” dla innych krajów unijnych.
Włoskim dyplomatom najbardziej nie podobało się porównanie Włoch z Węgrami, których decyzja o zabezpieczeniu granicy m.in. oporządzeniem z drutu żyletkowego jest źle odbierana przez część państw UE.
Czwartkowy szczyt Rady Europejskiej po raz kolejny dotyczył problemu kryzysu migracyjnego. Według nieoficjalnych informacji, m.in. Niemcy i Szwecja chciały wymusić wprowadzenie stałego mechanizmu rozdzielania między państwa członkowskie osób, które przybędą do Wspólnoty. Po szczycie Ewa Kopacz poinformowała jednak, że główną oś dyskusji stanowiło wsparcie dla krajów spoza UE, przede wszystkim z Turcją.
Warto przypomnieć także o opublikowanym 15 października tekście dziennikarki RMF FM, która poinformowała o możliwej zmianie na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej po zakończeniu pierwszej dwuipółletniej kadencji.
300polityka.pl, Reuters